Sufizm

„Islam bez sufizmu byłby ciałem bez serca, ciałem pozbawionym tego, co w nim pulsuje i napełnia je życiem” - Mustafa al-Badawi.

Sufi odważnie poszukiwali tajemnic wiary. Największą jest sam Bóg. O ile ortodoksja sunnicka, zwłaszcza szkoła hanbalicka zabrania mówić o Allahu cokolwiek więcej niż napisano wprost w Koranie, bo jest to i niemożliwe, i szkodliwe, sufi odważali się „wypływać na najdalsze, dotąd niezbadane głębiny duchowego oceanu”. Odrzucając częstą wśród muzułmanów (jak i chrześcijan) antropomorfizację Boga, podkreślali, że On „jest wolny od wszystkiego, co Mu przypisywaliśmy”. Teza ta brzmi niemal identycznie jak nauczanie chrześcijańskiej teologii apofatycznej (o której dalej).

Sufi mówili o światłości będącej przejawem Boga i przeciwstawianej ciemności, o kolejnych szczeblach emanacji, zbliżali się do panteizmu, nieodległego od poglądów Plotyna (który, przypomnijmy, pochodził z Egiptu), wszędzie doszukując się śladów i znaków Boga – zwłaszcza w ludziach. Ale nie skłaniali się przez to do egalitaryzmu. Przeciwnie, twierdzili wprawdzie, że każdy człowiek zdolny jest do samorozwoju, ale w praktyce tylko nielicznych uznawali za godnych nauczania.

Od praktyk indywidualnych szybko przeszli do zakładania, jakby „zakonów” – to ostatnie określenie często pojawia się w literaturze europejskiej dotyczącej sufizmu, choć nie jest ścisłe – wspólnoty sufickie różniły się od zakonów chrześcijańskich. Nadal działali indywidualni nauczyciele-asceci, których zaczęto nazywać derwiszami, określenia te były zresztą płynne, powstawały również wspólnoty derwiszów. Jedną bowiem z podstawowych różnic w stosunku do zakonów chrześcijańskich był brak sformalizowania. Zakony miały ściśle określoną regułę, strukturę organizacyjną, władze, podlegały też określonym zwierzchnikom zewnętrznym – biskupom czy papieżowi (wszystkie te zasady zdarzało się naruszać, ale w każdym razie istniały). Wspólnoty sufickie miały przede wszystkim ideologię, nauczycieli – będących lokalnymi przywódcami, nie miały natomiast ani rozbudowanych struktur, ani ścisłych reguł, ani zewnętrznych przełożonych. Zachodziła jeszcze jedna dość szczególna różnica: każdy zakon chrześcijański był jednoznacznie związany z określonym Kościołem – katolickim, prawosławnym etc., zdarzały się od tego odstępstwa, ale były zjawiskiem wyjątkowym. Wspólnoty sufickie, z natury nieortodoksyjne, gromadziły adeptów, nie zwracając wiele uwagi na różnice odłamów islamu, działały nieraz na pograniczu sunnizmu i szyizmu. Sięgano nawet szerzej – Ali al-Hudżwiri (zm. 1073) udał się do Lahore w Indiach (ob. w Pakistanie), gdzie nauczał tak muzułmanów, jak hinduistów, ciesząc się uznaniem jednych i drugich. Każda wspólnota proponowała własną drogę do Boga. Były silnie zhierarchizowane i opierały się na więzi mistrzów (zwanych szajch, w Persji pir) z uczniami – wyznając zasadę: „kto nie ma swojego szajcha, tego szajchem jest Szatan”. Izolowały się od świata zewnętrznego, tworząc samodzielne gospodarstwa, złożone z całego kompleksu budynków – w literaturze europejskiej nazywane klasztorami. Niekiedy stawały się ośrodkami ruchów politycznych, ponieważ skupiały wokół siebie licznych sympatyków. Taką wspólnotę, która przekształciła się w organizację polityczną, a potem opanowała państwo (Persję), byli Safawidzi, o których napiszę dalej. Nieco podobną rolę odegrało później bractwo Sanusijja, prowadzące na początku XX w. walkę przeciw włoskiej władzy w Libii, jego przywódca został później królem tego kraju. To też była jedna z istotnych różnic między sufimi a mistykami chrześcijańskimi. Ci ostatni na ogół nie zajmowali się polityką, tylko nieliczni próbowali wpływać na decyzje państw, ale nigdy, żaden nie próbował bezpośrednio sprawować władzy państwowej.

Sufi od zakonników chrześcijańskich różnili się także stosunkiem do małżeństwa i rodziny. Zakonników (i zakonnice) generalnie obowiązywał celibat, by uniknąć pokus relacje z drugą płcią ograniczano do minimum. Sufi na ogół zakładali rodziny, często ich synowie też stawali się sufimi.

Brak nadzoru i dyscypliny prowadził wspólnoty muzułmańskie do różnych skrajności. Działający w Turcji kalenderyci w każdym człowieku doszukiwali się obrazu Boga, a tak bardzo gardzili dobrami doczesnymi, że chodzili nago (stąd wzięło się powiedzenie: „goły jak święty turecki”), a nawet usuwali z ciała całe owłosienie, sądząc że zasłania prawdziwą istotę człowieka. Z kolei melamici ukrywali swą pobożność, uzewnętrzniając jedynie złe cechy, spotykali się zatem z potępieniem i niechęcią otoczenia, co miało służyć ich samodoskonaleniu. Bektaszyci – zakon formalnie muzułmański, doszedł do synkretyzmu łączącego islam z elementami szamanizmu, zaratusztrianizmu, chrześcijaństwa oraz ezoteryzmu. Wyznawcy nie przestrzegają szariatu, nie święcą ramadanu, mogą pić alkohol i jeść wieprzowinę. Pozycja kobiety i mężczyzny jest równa, przejęto od chrześcijaństwa spowiedź, celibat duchownych, chrzest i odpuszczenie grzechów. Zarówno przez szyitów jak i sunnitów uznawani są za heretyków. Wywodzą się z Turcji, ale dziś Albania stanowi ich centrum.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg