Nie wycofujemy się!

O duchowym przebudzeniu i chrzczeniu muzułmanów mówi biskup Andrzej Siemieniewski.

Marcin Jakimowicz: Czy wspólnota jest do zbawienia koniecznie potrzebna?

Bp Andrzej Siemieniewski: Do zbawienia potrzebne jest spotkanie Pana Jezusa i przyjęcie Ewangelii. Jezusa spotykamy i Ewangelię przyjmujemy w Kościele. A Kościół jest wspólnotą. Więc okrężną drogą odpowiadam: wspólnota jest do zbawienia koniecznie potrzebna.

Pytam o wspólnoty, bo obserwuję, co dzieje się ostatnio w wielu z nich. Widzę nowy żar. Czy w Polsce po ŚDM mamy do czynienia z duchowym przebudzeniem?

Tak. Taka jest moja obserwacja. Ale niekoniecznie wiązałbym to poruszenie ducha jedynie ze Światowymi Dniami Młodzieży. Widzę od jakiegoś czasu nowe otwarcie, świadomość, zapał, żar modlitewny. To narastająca atmosfera

Katolicy i protestanci często modlą się razem. Papieża Franciszka w czerwcu odwiedzili liderzy dynamicznych wspólnot, m.in. Mike Bickle z Domu Modlitwy IHOP w Kansas czy Kris Vallotton z Bethel Church. Cztery godziny modlili się razem. Trwało Euro, nie zauważyliśmy tych znaków.

To prawda. To w sferze duchowej niezwykle ważne wydarzenia. Być może dopiero teraz zaczęliśmy rozumieć to, co półtora tysiąca lat temu mówił święty Augustyn: ci, którzy nazywają Boga ojcem i odmawiają modlitwę „Ojcze nasz”, są wezwani do braterstwa. Augustyn mówił to w odniesieniu do głębokich sporów i dramatycznych podziałów na terenach północnej Afryki, gdzie Kościół Rzymskokatolicki spotkał chrześcijan ze wspólnot donatystów. Donatyści mówili: „Nie chcemy mieć nic wspólnego z katolikami”, a Augustyn odpowiadał: „Nawet jeśli oni nie chcą mieć z nami nic wspólnego, to my chcemy!”. I wyjaśniał, dlaczego chcemy. Bo są ochrzczeni i mówią do Boga „Ojcze”. Widocznie każde pokolenie musi to orędzie cierpliwie odkrywać na nowo.

Gdy w czerwcu Randy Clark, protestant, powiedział w Kaliszu o Franciszku „prorok”, wielu pastorów „przecierało uszy” ze zdumienia.

Z takim znakiem czasu spotkałem się już półtora roku temu w Londynie na spotkaniu organizatorów kursów Alpha, gdzie przeważali anglikanie i protestanci. I w tym gronie mówiło się o papieżu jako o największym autorytecie chrześcijaństwa. Zdumiewające. Powiem szczerze: coraz częściej spotykam się z taką atmosferą. Bardzo mnie to cieszy.

Na czym polega fenomen kursu Alpha? Ludzie jedzą kolację i oglądają film, a po pewnym czasie budzą się jako chrześcijanie?

Fenomen tego kursu kryje się w jego graficznym symbolu. To wielki czerwony znak zapytania. Krzyż jest symbolem tych, którzy już są chrześcijanami. Symbol kursu Alpha kierowany jest do tych, którzy chrześcijanami będą dopiero jutro, a dziś noszą w sercu mnóstwo pytań o to, czy jest coś więcej. Więcej niż tylko przeżyć, zarobić, skonsumować, doświadczyć zmysłowych przyjemności. Jest coś więcej? Organizatorzy odpowiadają: „Tak. Jest coś więcej. Ktoś więcej”. To znakomite narzędzie ewangelizacji.

Tyle że wiąże się z rzeczywistością charyzmatyczną, do której niektórzy księża podchodzą z rezerwą. „Cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie”. Czy to nie oznacza również tego, że wiele zależy od pasterzy? Mają duchową moc „związywania”. Powiedzą „nie”, a pokorny Bóg dostosowuje się do ich decyzji

Pamiętajmy o ważnej sprawie: nie możemy żadnej metody czy formy kursu traktować jako „technologii”, w ramach której po określonym czasie osiągniemy zaplanowane wyniki. Przykład siostry Faustyny pokazuje, że choć głosiła wielkie orędzie, które otrzymała z góry, po ludzku nie osiągnęła wymiernych rezultatów. Ogłosiła je i z wielkim zaufaniem zostawiła resztę Bogu. „Bóg się zatroszczy”. I co, zatroszczył się? I to jak! Podobnie jest z nowymi proroctwami podejmowanymi w ewangelizacji. Naszym zadaniem jest z ufnością je przyjąć, głosić i zostawić Bogu rezultaty. I nie pytać, kto jest winny, że nie przebiega to tak, jak sobie zaplanowaliśmy. „Nie wasza to rzecz znać czasy i chwilę”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg