Nasze małe multi-kulti

Jan Hlebowicz

publikacja 15.04.2013 06:01

Ugwu oznacza „górę”. Lawrence to po polsku Wawrzyniec. Okey, skrót słowa Okechukwu, to inaczej „dar Boży”. Lawrence Okey Ugwu jest Nigeryjczykiem. Od ponad 30 lat mieszka w Gdańsku.

Larry Okey Ugwu jest organizatorem Festiwalu Kultur Świata Jan Hlebowicz/GN Larry Okey Ugwu jest organizatorem Festiwalu Kultur Świata
Motywem przewodnim festiwalu są wędrujący artyści i migrujące kultury

Do Polski przybył w czasie stanu wojennego. Studiował na Uniwersytecie Gdańskim. Z wykształcenia jest prawnikiem. Brał udział w wielu przedsięwzięciach kulturalnych. Współtworzył kultową rockową kapelę „Polish Ham”. Od kilku lat jest liderem zespołu etnicznego „Ikenga Drummers”. Współpracował z takimi artystami jak Leszek Możdżer czy Andrzej Smolik. Występował również jako aktor w Teatrze Muzycznym w Gdyni, gdzie zagrał główną rolę Huda w musicalu „Hair”.

W 2004 r. został dyrektorem Nadbałtyckiego Centrum Kultury. Przed pięcioma laty nieznany sprawca strzelił w okno jego gabinetu. Kula przeleciała obok głowy Larry’ego Ugwu i utkwiła w ścianie. Mimo tego incydentu wciąż uważa, że Pomorze jest przyjazne innym kulturom. – To wielki międzykulturowy dom – zapewnia.

Prawda czy mit?
Wielokulturowość jest modnym i nośnym hasłem. Na oficjalnej stronie internetowej Gdańska możemy przeczytać, że w przypadku nadmotławskiego miasta „wydaje się ono być czymś oczywistym i naturalnym – pojęciem, które zaczyna już funkcjonować na zasadzie pewnego rodzaju historycznego dogmatu”. I rzeczywiście Gdańsk przez stulecia był metropolią, w której spotykali się ludzie ze wszystkich stron świata.

Gdybyśmy przenieśli się w czasie do epoki nowożytnej, idąc Długim Targiem z pewnością napotkalibyśmy Rosjan, Szwedów, Holendrów, Francuzów, Włochów, Anglików, Szkotów oraz Żydów. To wszystko prawda. Nie można jednak zapominać, że stanowili oni w Gdańsku zdecydowaną mniejszość. Przez znaczną część historii miasta gdańską kulturę tworzyło przede wszystkim niemieckojęzyczne mieszczaństwo.

W piłkę ze skinami
Dzisiaj w Gdańsku żyją Tatarzy i Ormianie, funkcjonują dwie gminy wyznania mojżeszowego, działa jedyny w Polsce meczet posiadający minaret, którym kieruje muzułmańska gmina wyznaniowa, a jedną z najważniejszych placówek kulturalnych w mieście zarządza Nigeryjczyk.

– Wybrzeże jest wzorem wielokulturowego, przyjaźnie nastawionego regionu – uważa Hani Hraish, imam, Palestyńczyk od ponad 30 lat mieszkający w Gdańsku. – Pomorskie społeczeństwo jest otwarte. Zachęca do udziału w wydarzeniach kulturalnych, wychodzenia na zewnątrz, integrowania się – wtóruje mu Larry Ugwu. Obaj od lat działają na rzecz międzykulturowego dialogu.

Ugwu w 2002 r. założył Pomorskie Stowarzyszenie Integracji Kultur i Sztuki „Jeden Świat” w Sopocie.

– Dzielnica Kamienny Potok, bo tam znajduje się nasza siedziba, była wówczas gniazdem pomorskich skinów. Pamiętam, że z początku blokowali nam wejście do budynku. Prowadziliśmy warsztaty plastyczne i muzyczne dla trudnej młodzieży oraz organizowaliśmy spotkania poetyckie. Po trzech latach doszło do tego, że instruktorzy bębniarstwa – wszyscy w dredach – grali w piłkę nożną ze skinami. To jeden z moich największych sukcesów w życiu – przyznaje Larry. Z kolei Hani Hraish cyklicznie prowadzi w meczecie lekcje o islamie dla uczniów i studentów. Co roku bierze również udział w ekumenicznym spotkaniu „Asyż w Gdańsku”, w czasie którego przedstawiciele różnych religii modlą się i dyskutują.

– Wiele zawdzięczamy arcybiskupowi Sławojowi Leszkowi Głódziowi, który nie tylko zaprasza na różnego rodzaju uroczystości wyznawców innych religii, ale także udziela im głosu i staje obok nich do modlitwy. Warto podkreślić też zasługi władz Gdańska w organizacji „Biografii Gdańskich – Dni Mniejszości Narodowych”, a także ekumenicznej modlitwy 11 listopada na Cmentarzu Nieistniejących Cmentarzy – podkreśla Hraish.

Kierunek Wschód
Mimo obecności i aktywności w sferze publicznej przedstawiciele różnych kultur, tak jak w przypadku nowożytnego Gdańska, wciąż stanowią w mieście zdecydowaną mniejszość. Wydaje się więc, że tak często podkreślana przez wielu wielokulturowość Pomorza jest jedynie mitem. Czy w perspektywie najbliższych kilku lat obraz ten może ulec zmianie? W 2012 r. do Polski przyjechało prawie 244 tys. pracowników ze Wschodu. To o 80 tys. więcej niż rok wcześniej.

– W związku z otwarciem małego ruchu granicznego znaczny napływ imigrantów szczególnie z Rosji, Ukrainy i Białorusi można zaobserwować również w Gdańsku – przyznaje Monika Bąkowska-Łajming, główny specjalista ds. kreacji i współpracy zagranicznej NCK. – Dlatego od pewnego czasu realizujemy plan strategiczny „Kierunek Wschód” – dodaje Larry Ugwu. W jego ramach po raz drugi w Trójmieście odbyła się akcja „Solidarni z Białorusią”. Wszyscy chętni mogli wziąć udział w pokazach białoruskich filmów dokumentalnych i fabularnych, panelu dyskusyjnym, wystawie fotograficznej oraz koncertach.

– Chcemy przyciągać na Wybrzeże naszych wschodnich sąsiadów poprzez kulturę, sztukę, a także atrakcje turystyczne. Pragniemy, żeby czuli się tutaj jak u siebie w domu – uważa Ugwu.