Yamatotakeru

Piotr Drzyzga

publikacja 02.09.2013 06:25

Czyli japoński ideał wojownika, który pokonał niejedno złe bóstwo i poświęcił swe życie dla ojczyzny i dobra swych poddanych.

Yamatotakeru Wikimedia (PD) Yamatotakeru
Swym świętym mieczem i przeciwogniem pokonał buntowników i zdrajców z prowincji Suruga

Yamatotakeru to legendarny japoński heros. Był synem cesarza Keiko. Po urodzeniu otrzymał imię Kousu, zaś jego brat bliźniak nazwany został Ousu.

Gdy chłopcy dorośli, Ousu nie bardzo przykładał się do swoich dworskich obowiązków, więc cesarz-ojciec poprosił Kousu, by coś z tym zrobił. Kousu dotkliwie pobił brata, a następnie nieprzytomnego wrzucił do kloacznego dołu.

Ów straszliwy czyn nie zszokował jednak cesarza. Wręcz przeciwnie. Widząc bojowy charakter syna, postanowił wysłać go na leżącą na wschodzie wyspę Kiusiu przeciw buntującemu się plemieniu Kumaso.

Gdy drużyna Kousu przybyła na miejsce, wódz buntowników – a był to siłacz przypominający biblijnego Goliata - wydawał akurat przyjęcie. Kousu postanowił więc przebrać się w kobiece szaty i wślizgnąć na ucztę, podczas której zbliżył się do herszta rebeliantów i śmiertelnie pchnął go ukrytym w fałdach sukni sztyletem.

Herszt, zanim skonał, pogratulował Kousu zwycięstwa i nadał mu nowe imię – Yamatotakeru (bohater z Yamato). Kousu przyjął je, po czym dobił wodza, zaś jego drużyna wymordowała resztę buntowników.

W drodze powrotnej Yamatotakeru zabił dwa złośliwe bóstwa – jedno w prowincji Kibi, drugie zaś w Naniwie.

Po latach doszło do rebelii na zachodzie. Tym razem Yamatotakeru zaproponował, by tłumieniem buntu zajął się jego brat bliźniak. Słysząc te słowa przerażony obibok Ousu uciekł z pałacu. Cóż było robić? Yamatotakeru – wraz z ukochaną żoną Ototachibaną - wyruszył na kolejną wyprawę, podczas której miał się zmierzyć z okrutnymi barbarzyńcami z plemienia Emishi oraz – przed czym ostrzegał go cesarz-ojciec – złośliwymi bóstwami, zamieszkującymi lasy i moczary.

Zanim jednak doszło walk i potyczek, nasz bohater udał się do chramu w Ise, by tam złożyć hołd najważniejszej japońskiej bogini – Amaterasu. Otrzymał wówczas nie tylko błogosławieństwo, ale także święty miecz oraz sakiewkę, którą powinien otworzyć w momencie śmiertelnego niebezpieczeństwa. Oba te magiczne przedmioty wkrótce bardzo mu się przydały.

W prowincji Suruga grupa buntowników (bez walki) podporządkowała się jego władzy, po czym zaproszono go na polowanie. Była to jednak pułapka. Inni łowcy szybko się rozpierzchli, a gdy Yamatotakeru został sam, wzniecili pożar, licząc, że heros spłonie żywcem. Tak się jednak nie stało.

Świętym mieczem ściął on bowiem trawę wokół siebie, zaś z magicznej sakiewki wyjął hubkę i krzesiwo, za pomocą których udało się mu rozpalić przeciwogień, w którym większość zdrajców zginęła.

Z Surugi Yamatotakeru chciał ruszyć do Kazusy. Obie prowincje rozdzielało niewielkie morze, na widok którego bohater zaczął drwić i zastanawiać się, czy nie lepiej zrezygnować z podróży statkiem i po prostu spróbować je przeskoczyć. To rozgniewało morskie bóstwa. Rozszalał się straszliwy sztorm i wszystko wskazywało na to, że wszyscy znajdujący się na pokładzie lada chwila utoną. Wtedy jednak Ototachibana – by przebłagać bóstwa – postanowiła skoczyć w głębiny i złożyć im swe życie w ofierze. Gdy tylko to uczyniła „fale uspokoiły się natychmiast, wiatr ucichł i statek książęcy bezpiecznie osiągnął brzeg. Bogowie przyjęli ofiarę” – pisała Jolanta Tubielewicz w „Mitologii Japonii” (Wyd. Artystyczne i Filmowe, 1980 r.).

Kolejne podboje, sukcesy i reformy Yamatotakeru nie sprawiały mu już jednak radości. Tęsknił za Ototachibaną.

Któregoś dnia na górze Oyama cesarski syn spotkał złośliwe, lokalne bóstwo, które przybrało postać białego jelenia. Przez lata dręczyło ono ludzi, którzy pojawiali się w tej okolicy i nikt nie wiedział, jak je pokonać. Yamatotakeru wiedział. Rzucił ząbkiem czosnku w oko jelenia i zabił go. Odtąd podróżujący w tych okolicach nacierali się czosnkiem, licząc, że w ten sposób uda im się ochronić i przed innymi, złymi duchami.

Złe bóstwo szkodziło ludziom i zwierzętom także na górze Ibuki. I z nim Yamatotakeru miał zamiar się rozprawić, ale gdy ujrzał przed sobą wielkiego węża, doszedł do wniosku, że to nie bóg, a tylko jego posłaniec, więc zlekceważył gada i poszedł dalej.

Rozgniewane bóstwo sprawiło, że w górach zapanowała ciemność, zaczął padać deszcz, śnieg i grad, a nasz bohater nie potrafił zejść ze szczytu. Gdy po wielu godzinach błądzenia wreszcie się to udało, Yamatotakeru był wycieńczony i wkrótce potem umarł. Miał 30 lat.

Zrozpaczony cesarz pochował syna w grobowcu w Nobono, ale gdy tylko złożono tam trumnę z ciałem bohatera, wyleciał z niego biały ptak. Po otwarciu trumny okazało się, że nie ma w niej zwłok – zostały tylko szaty. Żałobnicy ruszyli więc w pogoń za ptakiem, a wszędzie tam, gdzie przysiadł, budowano kolejne grobowce, świątynie i mauzolea Yamatotakeru.

Świątynie i pomniki Yamatotakeru znajdują się też w miejscach, w których dokonywał swych niezwykłych czynów, a jego postać do dziś jest bardzo popularna w Japonii. Także w popkulturze – np. w japońskich grach, komiksach, czy animacjach.