Rząd i mnisi buddyjscy walczą z chrześcijanami

KAI |

publikacja 29.07.2015 18:03

Rząd wschodniochińskiej prowincji Zhejiang wysłał mnichów buddyjskich do przeszkadzania w odprawianiu nabożeństw chrześcijańskich na tym terenie.

Rząd i mnisi buddyjscy walczą z chrześcijanami Andrzej Macura / CC-SA 3.0 Krzyż. Znak, który ciągle budzi sprzeciw...

Kilka dni temu grupa mnichów weszła do kościoła protestanckiego w mieście Huzhou, zapaliła tam kadzidła i zaczęła śpiewać hymny buddyjskie, uniemożliwiając w ten sposób sprawowanie kultu chrześcijańskiego. Była to forma ukarania miejscowej wspólnoty protestanckiej Jinjia’er, która od pewnego czasu stara się nie dopuścić do usunięcia krzyża z dachu zajmowanego przez nią budynku.

Mnisi, korzystając ze wsparcia policyjnego, wdarli się do świątyni, paląc kadzidełka i śpiewając swoje pieśni. W tym czasie wierni siedzieli przed budynkiem, aby nie pozwolić wejść na teren obiektu ekipie, która miała zrzucić i zniszczyć krzyż. „Jesteśmy protestantami i wejście do nas buddystów, aby śpiewali swoje sutry, jest prowokacją. Zablokowali oni główne drzwi a policja zapowiedziała, że każdy, kto będzie przeszkadzał mnichom, zostanie aresztowany pod zarzutem zakłócania spokoju publicznego” – powiedział jeden z chrześcijan rozgłośni „Free Asia”.

Według niego działanie to ma na celu „zdenerwowanie nas, abyśmy przestali manifestować na siedząco sprzeciw wobec niszczenia krzyży”. Rząd uważa, że „każdy, kto sprzeciwia się jego decyzjom, jest zdrajcą lub chce zniszczyć partię komunistyczną” – oświadczył rozmówca radia. Jednocześnie uwagę zwraca fakt, że chociaż wydarzenie to trafiło do internetu, władze doprowadziły do zatarcia wszelkiego po nim śladu w portalach społecznościowych.

Od roku 2013, gdy postanowiono uczynić z Zhejiangu do 2020 obszar szybkiego rozwoju gospodarczego, miejscowe władze dążą do „upiększenia” tej prowincji, usuwając z niej struktury nielegalne. Kampania ta nosi nazwę „Trzy rewizje i jedno zniszczenie”, wskazującą na odsetek budynków, które mają być zburzone, aby uzyskać teren pod zabudowę nowych luksusowych gmachów. Rząd tej prowincji uważa, że wyburzenia dotyczą wszystkich wspólnot i miejsc prywatnych bez różnicy, w praktyce jednak głównym celem są chrześcijańskie miejsca kultu.

Zdaniem wiernych cała akcja rozpoczęła się w ub.r., gdy sekretarz prowincjonalnego komitetu partii Xia Baolong podczas jednej z inspekcji w mieście zauważył, że krzyż jednego z kościołów jest „zbyt widoczny” i „kłujący w oczy”. Widząc następnie w innych miastach prowincji całe lasy krzyży strzelających w niebo, nakazał „naprawienie” tego widoku. Odtąd niszczenie krzyży oraz rzeźb i otoczenia kościołów stało się najbardziej palącym zadaniem partii na tym terenie.

Tymczasem miejscowi chrześcijanie nie pozostają bierni. 24 lipca katolicki biskup Wenzhou – jednego z miast prowincji – prawie 90-letni Vincent Zhu Weifang i 26 kapłanów jego diecezji demonstrowało przed siedzibą władz miejskich, żądając zaprzestania tej kampanii. Niektóre wspólnoty protestanckie przygotowały długie memorandum, określające całą akcję jako „nieco więcej niż nieudany żart”. A całkiem niedawno katolicy i protestanci rozpoczęli wspólnie kampanię pod nazwą „Zrób sobie w domu i zanieś krzyż” w celu udzielenia „pokojowej odpowiedzi i w pełnym poszanowaniu prawa” na nieustanne zniszczenia.