Nowy Wielki Kalifat to realna perspektywa

Maciej Rajfur

publikacja 23.09.2017 16:56

Europa XXI wieku przeżywa swój renesans czy bankrutuje? A może coś pomiędzy? Na to pytanie z różnych stron próbowali odpowiedzieć międzynarodowi prelegenci w Centrum Historii Zajezdnia.

Nowy Wielki Kalifat to realna perspektywa Maciej Rajfur /Foto Gość IV Dolnośląska Konferencja Europa Quo Vadis

Czy Turcja powinna być w Unii Europejskiej? Jak na Europę wpływają niepodległościowe dążenia mniejszych grup jak w przypadku Katalonii? Czy kontakty UE i Stanów Zjednoczonych się pogarszają?

Na te i wiele innych pytań dotyczących przyszłości Starego Kontynentu odpowiadali wybitni prelegenci podczas IV Dolnośląskiej Konferencji Europa Quo Vadis pod tytułem „Gra o Europę XXI wieku: Renesans czy bankructwo Europy?”.

Podczas jej otwarcia przemawiał m.in. Kornel Morawiecki, który w kontekście rozmów o Europie przywołał sytuację z Ewangelii.

- Jest taki fragment Ewangelii, gdy Jezus mówi: idźcie, przekażcie, coście tutaj widzieli. Głusi słyszą, ślepi widzą, chromi chodzą, sparaliżowani wstają z łóżek, a ubogim głoszona jest Ewangelia. Mija 2 tys. lat i Europa ma w tym wielki udział - oświadczył marszałek-senior Sejmu RP. - Mamy okulary, aparaty słuchowe, chromi otrzymują protezy, paralitycy wstają z łóżek, bo już niedługo te przerwane rdzenie można będzie skutecznie zoperować. A ubogim, czyli nam wszystkim, głoszona jest Ewangelia - wymieniał.

Jak podkreślił K. Morawiecki, to są wielkie osiągnięcia Europy, cud, który stał się naszym udziałem. Europa bowiem to miejsce, które dało światu naukę, edukację i odpowiedni stosunek człowieka do człowieka.

- Wszyscy, którzy chcą z nami konkurować, nie są w stanie robić tego bez zdobyczy, bez tego dorobku, który przekazały ludzkości pokolenia naszych europejskich odkrywców, wynalazców, myślicieli. Europa to wielka wartość, ale i wyzwanie oraz zobowiązanie. Pamiętajmy o tym - stwierdził Kornel Morawiecki.

Podczas pierwszej sesji dyskutowano na temat stanu cywilizacji zachodu i jej perspektywach. Poruszono problem małych ruchów niepodległościowych takich regionów jak Katalonia, który ostatnio walczy swoje, dążąc do referendum.

- Jest to bardzo niebezpieczny trend w Europie. Jeśli zaczniemy rozmawiać o oddzielaniu pewnych mniejszości, może on wywrócić całą państwowość na naszym kontynencie.To, co do tej pory zbudowaliśmy przez tysiące lat. Dlatego jestem zdecydowanie przeciwnikiem takich kroków. Państwa europejskie powinny zrobić wszystko, żeby utrzymać jedność i kształt, jaki teraz mamy - mówił gen. bryg. rez. dr Adam Duda z fundacji Bezpieczeństwa i Rozwoju Stratpoints.

- Jeśli Europa jest postrzegana jako stabilność, dobrobyt itd., to żadna z tych wartości nie przetrwa próby destabilizacji oraz wstrząsów. Przykładów mamy mnóstwo np. Jugosławia. Próba rozluźnienia więzów zakończyła się tam nie tylko katastrofą polityczną, ale i bratobójczymi walkami. Wiek XX skazuje się na nacjonalizmy jako czynnik rozbijający w Europie, a trzeba powiedzieć: prądy narodowe były czymś, co niosło ładunek postępu kulturalnego, z czym wiązał się rozwój kultury wysokiej, nie można patrzeć na nie tylko jako hodowanie agresji - tłumaczył prof. Krzysztof Kawalec, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN we Wrocławiu.

- W historii Europy przeżywaliśmy już rozbicia na małe księstwa i to nie były najmocniejszy okresy. Zobaczmy także na historię Polski - rozbicie dzielnicowe przecież nie przyniosło nam chwały. W Unii Europejskiej kwestia rozbijania na mniejsze społeczności sprawi, że reprezentacja demokratyczna w Parlamencie Europejskim będzie znikoma. Trzeba szukać płaszczyzn szerszych, a nie schodzenia w dół i rozbijania jedności w ramach poszczególnych państw - zaznaczył ks. prof. Jan Klinkowski.

Wykładowca Papieskiego Wydział Teologicznego we Wrocławiu podał analogiczny przykład: na Bliskim Wschodzie w tej chwili będzie rozgrywało się poważne referendum. Kurdowie podejmą decyzję w sprawie niepodległości. Są oni rozbici miedzy kilka krajów, a mimo to społeczność międzynarodowa bardzo się waha, czy ich wesprzeć. Nikt nie chce dolać tej oliwy do ognia, jakim jest konflikt na Bliskim Wschodzie.

- Bo sytuacja na pewno w przypadku ogłoszenia niepodległości przez Kurdów bardziej się skomplikuje. Stąd wymagana jest ostrożność - skwitował ks. prof. Klinkowski.

Prelegenci poruszyli także kwestię obecności Turcji w Unii Europejskiej. Czy to potrzebny ruch, czy może dobrze się dzieje, że drogi tych dwóch organizmów państwowych się rozchodzą?

- Problem Turcji może się okazać jednym z podstawowych problemów polityki globalnej. To się wiążę z ideą nowego Wielkiego Kalifatu, czyli tendencji zmierzającej do jedności wszystkich muzułmanów pod jednym wielkim imperium. Według przeprowadzanych ankiet, od 70 proc. do ponad 80 proc. respondentów tureckich opowiada się za stworzeniem imperium świata muzułmańskiego. Mówimy tu o miliardzie ludzi, od Maroka po Indonezję! I takie nastroje określane są jako neoosmanizm, istnieją także w elicie tureckiej - wyjaśniał prof. Tadeusz Marczak.

Gość z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych im. gen. T. Kościuszki zaznaczył, że polityka Stanów Zjednoczonych jasno pokazuje, iż po kolei eliminowane są podmioty polityczne, które mogłyby stanąć na czele takiego imperium. Jego powstanie zrewolucjonizowałoby mapę świata.

- Natomiast ewentualne wstąpienie Turcji do Unii Europejskiej zdynamizuje proces islamizacji Europy Zachodniej - co do tego nie należy mieć złudzeń. Możemy więc stanąć przed zupełnie nową rzeczywistością - oświadczył prof. Marczak.

Podobną opinię wygłosił ks. prof. Klinkowski, który informował, że Turcja zmienia się w tej chwili kulturowo, ideologicznie i religijnie. Zmierza w innym kierunku niż Europa.

- Na uniwersytetach zwolniono olbrzymią liczbę profesorów, którzy mieli poglądy bardziej liberalne. W sądownictwie usunięto przedstawicieli z bardziej sceptycznym stanowiskiem wobec prawa szariatu. Ten proces obejmuje także inne dziedziny w Turcji. Czy tak duża społeczność, odmienna kulturowo i cywilizacyjnie, nie zmieniłaby proporcji wartości, które wypracowała Europa? Czy to by nie zachwiało równowagą? - pytał wykładowca Papieskiego Wydziału Teologicznego.

Inne zdanie w tym temacie zaprezentował prof. Krzysztof Kawalec, oznajmiając, że źle się stało, iż Turcja wcześniej nie została przyjęta do UE.

- Drogi Turcji i UE oddalają się od siebie, a pamiętajmy, że Turcja dysponuje obecnie drugą armią w NATO, natomiast słabością Unii Euriejskiej jest właśnie słabość militarna krajów, które wchodzą w jej skład. Oczywiście obecność Turcji nie rozwiązałaby wszystkich problemów - mówił dyrektor wrocławskiego IPN-u

Tłumaczył jednak, że w ostatnim czasie za sprawą tzw. Brexitu Unia Europejska pozbyła się połowy możliwości odstraszania. Wyjście Wielkiej Brytanii z UE ma nie tylko skutki gospodarcze, ale i polityczne.

- Nie o to chodzi, by szykować się do nowej wojny, ale o to, aby potencjalny agresor czuł, że wojna mu się nie opłaci, bo wówczas nie podejmie ryzyka konfliktu. Dziś możliwości do zadania sobie miażdżącego ciosu ma USA i Rosja. I w czasie zimnej wojny ta obawa stała się powodem pokoju zbrojnego. Europa nie należy teraz do części świata, które się szczególnie szybko rozwijają, A to oznacza, że kierunki zainteresowań globalnego mocarstwa USA mogą się zmieniać w sposób dla nas niekorzystny - stwierdził prof. K. Kawalec, podkreślając, że prognozowanie przyszłości to czynność niezwykle wysokiego ryzyka, ale możemy dziś mówić o pewnych zagrożeniach.