Jan Paweł II odpowiada na pytania

fragmenty z "Pytania do papieża", wyd. Znak 2004

publikacja 01.04.2009 09:47

Postawę Kościoła i poszczególnych chrześcijan wobec innych religii charakteryzuje szczery szacunek, głęboka sympatia, a także - jeśli to jest możliwe i stosowne - serdeczna współpraca

Jan Paweł II odpowiada na pytania

Czy Papież widzi związki między chrześcijaństwem a innymi religiami świata? Jaki stosunek ma do nich Kościół katolicki?

Rozwijając nauczanie Soboru, już w pierwszej encyklice mojego pontyfikatu przypomniałem starożytną naukę sformułowaną przez Ojców Kościoła, zgodnie z którą należy
uznać „ziarna Słowa" istniejące i działające w różnych religiach. Nauka ta każe nam stwierdzić, że wprawdzie na różnych drogach, „ale przecież jakby w jednym kierunku postępuje to najgłębsze dążenie ducha ludzkiego, które wyraża się w szukaniu Boga - a zarazem w szukaniu poprzez dążenie do Boga - pełnego wymiaru człowieczeństwa, pełnego sensu życia ludzkiego" (Redemptor hominis, 11).
„Ziarna prawdy" istniejące i działające w różnych tradycjach religijnych są odblaskiem jedynego Słowa Bożego, „które oświeca każdego człowieka" (por. J l, 9) i które stało się ciałem w Jezusie Chrystusie (por. J l, 14).

(...) religie świata coraz bardziej uświadamiają sobie swoją wspólną odpowiedzialność za pomyślność ludzkiej rodziny. Ta odpowiedzialność stanowi kluczowy warunek globalizacji solidarności, która musi się dokonać, aby przyszłość świata była bezpieczna. To poczucie wspólnej odpowiedzialności pogłębia się, gdy odkrywamy coraz więcej elementów Jęczących nas jako wyznawców religii. .
Któż z nas nie zmaga się z tajemnicą cierpienia i śmierci? Któż z nas nie uważa życia, prawdy, pokoju, wolności i sprawiedliwości za wartości najwyższej wagi? Któż z nas nie żywi przekonania, że moralna dobroć jest mocno zakorzeniona we wrażliwości człowieka i społeczeństwa na transcendentną rzeczywistość Bóstwa? Któż z nas nie wierzy, że dążenie do Boga wymaga modlitwy, milczenia, ascezy, poświęcenia i po¬kory? Któż z nas nie troszczy się o to, aby postępowi technicznemu towarzyszył wzrost świadomości duchowej i moralnej? I któż z nas nie podziela przekonania, że społeczeństwo może sprostać współczesnym wyzwaniom, jedynie budując cywilizację miłości, opartą na uniwersalnych wartościach solidarności, sprawiedliwości i pokoju? A czyż moglibyśmy tego dokonać inaczej niż przez spotkanie, wzajemne porozumienie i współpracę? <» Kościół katolicki pragnie nawiązywać coraz głębszy dialog z religiami świata.

Jak prowadzić autentyczny dialog z niechrześcijaninem, nie próbując go nawracać, ale i nie podając w wątpliwość prawdy absolutnej?

Postawę Kościoła i poszczególnych chrześcijan wobec innych religii charakteryzuje szczery szacunek, głęboka sympatia, a także - jeśli to jest możliwe i stosowne - serdeczna współpraca. Nie zapominamy przy tym jednak, że Jezus Chrystus jest jedynym Pośrednikiem i Zbawicielem rodzaju ludzkiego. Nie powinno to również osłabiać zaangażowania misyjnego, do którego jesteśmy zobowiązani w duchu posłuszeństwa przykazaniu zmartwychwstałego Pana: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego" (Mt 28, 19). Postawa szacunku i dialogu stanowi raczej słuszne uznanie „ziaren Słowa" oraz „westchnień Ducha". W tym sensie, w żaden sposób nie "sprzeciwiając się głoszeniu Ewangelii, ona je przygotowuje " w oczekiwaniu na moment wyznaczony przez miłosierdzie Pańskie. Poprzez dialog pozwalamy Bogu być wśród nas; otwierając się w dialogu na siebie, otwieramy się również na
Boga.

Tak rozumiany dialog nie jest nigdy próbą narzucenia innym naszych poglądów, ponieważ stałby się wówczas formą dominacji duchowej i kulturowej. Nie znaczy to, że rezygnuje¬my wtedy z własnych przekonań. Znaczy natomiast, że trwając stanowczo przy własnych wierzeniach, z szacunkiem słucha my innych, starając się dostrzec wszystko, co dobre i święte, wszystko, co sprzyja pokojowi i współpracy. »>
Dialog nie może się (...) opierać na obojętności religijnej, zaś my - chrześcijanie - mamy obowiązek prowadzić go, składając pełne świadectwo o nadziei, która w nas jest (por. l P 3, 15). Nie powinniśmy się obawiać, że może uwłaczać tożsamości kogoś innego to, co w rzeczywistości jest radosnym zwiastowaniem daru, który przeznaczony jest dla wszystkich i który trzeba wszystkim proponować, okazując jak naj¬większy szacunek wolności każdego: daru objawienia Boga-Miłości, który „tak (...) umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał" (J 3, 16). Cała ta rzeczywistość (...) nie może być przedmiotem swego rodzaju dialogicznych negocjacji, jak gdyby była dla nas jedynie kwestią opinii: jest bo¬wiem łaską, która napełnia nas radością, i nowiną, którą mamy obowiązek rozgłaszać. Czy ci, którzy nie wierzą w Chrystusa, zostaną zbawieni?

Jest to pytanie odwieczne. Zawsze sobie je Kościół stawiał i zawsze wierzył, że jakkolwiek Chrystus i Kościół są jedyną drogą do zbawienia, nie ma w innym zbawienia - jak mówi św. Paweł - to równocześnie również i dla tych, którzy Chrystusa nie znają, do Kościoła nie trafili, Bóg znajduje inne drogi - drogi, na których prowadzi ich łaską Ducha Świętego do zbawienia, jeżeli tylko oni mają dobrą wolę. Taka jest nauka Kościoła, wyrażona również na II Soborze Watykańskim.
Nie mamy możliwości wniknięcia w tajemnicę Bożego działania w umysłach i sercach, by ocenić potęgę łaski Chrystusa biorącego w swe posiadanie życie i śmierć tych, których „Ojciec Mu dal" i których - jak sam powiedział - nie chce „stracić". (...)

Jednak, jak napisałem w encyklice Redemptoris missio, dar zbawienia nie jest zarezerwowany tylko dla tych, „którzy w wyraźny sposób wierzą w Chrystusa i weszli do Kościoła. Jeśli zbawienie zostało przeznaczone dla wszystkich, musi ono być dane konkretnie do dyspozycji wszystkich". Stwierdzając dalej, że w praktyce jest rzeczą niemożliwą, by tylu ludzi poznało orędzie chrześcijańskie, dodałem: „wielu ludzi nie ma możliwości poznania czy przyjęcia ewangelicznego Objawienia i wejścia do Kościoła. Żyją oni w warunkach społeczno-kulturowych, które na to nie pozwalają, a często zostali wychowani w innych tradycjach religijnych" (n. 10). (...)

Jednak to, co powiedziałem powyżej, nie usprawiedliwia relatywistycznych poglądów tych, którzy utrzymują, że w jakiejkolwiek religii można znaleźć drogę zbawienia, również niezależnie od wiary w Chrystusa Odkupiciela, oraz że na tej dwuznacznej koncepcji powinien się opierać dialog międzyreligijny. W ten sposób nie znajdziemy zgodnego z Ewangelią rozwiązania problemu zbawienia ludzi nie wyznających chrześcijańskiego Credo. Musimy natomiast utrzymywać, że droga zbawienia związana jest zawsze z Chrystusem; Kościół i jego misjonarze muszą żalem czynić wszystko, by był On poznawany i kochany w każdym czasie, w każdym miejscu i w każdej kulturze. (...)

Również dla tych, którzy bez własnej winy nie znają Chrystusa i nie uznają się za chrześcijan, Boży plan przewidział drogę zbawienia. Jak czytamy w soborowym dekrecie o działalności misyjnej Ad gentes, my wierzymy, że „wiadomymi tylko sobie drogami może Bóg doprowadzić ludzi nie znających
Ewangelii bez własnej winy" do wiary koniecznej do zbawienia (n. 7). Oczywiście, okoliczności „bez własnej winy" nie można zweryfikować ani ocenić za pomocą kryteriów ludzkich, trzeba ją pozostawić wyłącznie Bożemu osądowi. Dlatego też w konstytucji Gaudium et spes Sobór stwierdza, że , w sercu każdego człowieka dobrej woli „działa w sposób nie-[ widzialny łaska" oraz że „Duch Święty wszystkim ofiarowuje l możliwość dojścia w sposób Bogu wiadomy do uczestnictwa w(...) paschalnej tajemnicy" (n. 22).

***
Pytania do papieża
Znak 2004
wybór i układ Justyna Kiliańczyk-Zieba
str. 222