Kościół Scjentologiczny: Mission Imposible

publikacja 26.10.2002 16:19

Scjentologię wymyślił pisarz, autor powieści science-fiction, Ron L. Hubbard. Wpadł on na pomysł zarabiania pieniędzy poprzez oferowanie kursów "nowatorskich" metod psychoterapii, opartych na popularnych w Stanach Zjednoczonych teoriach psychoanalizy i wschodnich technik medytacji.

Twórca scjentologii, Ron L. HubbardCo to ma wspólnego z religią? – można zapytać. Za wszystkim kryją się pieniądze. W USA datki wpłacane na działalność jakiegokolwiek Kościoła są zwolnione od podatków. Hubbard zorientował się, że może uniknąć płacenia podatków. Przemianował Fundację Scjentologii na Kościół i powiększył zyski. Od tej chwili całość opłat uiszczanych przez pacjentów za kursy psychoterapii trafiała do jego kieszeni.

Religia bez Boga
Doktryna Hubbarda przypomina nieco powieść science-fiction. Według niej nieśmiertelne dusze ludzkie (nazywane tetanami od greckiej litery teta) przed miliardami lat stworzyć miały wszechświat, a w nim dla siebie cielesne powłoki. Moc dusz uległa jednak z czasem osłabieniu, za co winę ponoszą m.in. tzw. engramy, czyli przeżycia psychiczne z dzieciństwa wywołujące choroby i stresy. Zadaniem scjentologów jest wyłapanie w umyśle człowieka engramów i wyleczenie ze stresów i chorób, które spowodowały. W tym celu stosuje się tzw. auditing (wysłuchanie), czyli psychoterapię, oczywiście płatną. Po wyleczeniu można doskonalić swój umysł na dalszych kursach. Według teorii Hubbarda możliwości umysłu są bowiem nieograniczone. Osoby zainteresowane "doskonaleniem się" przechodzą kolejne stopnie wtajemniczenia, czy tzw. oczyszczenia. Ci, którzy osiągną najwyższy stopień mają posiadać nadludzkie zdolności: panowanie nad materią, energią, czasem i przestrzenią, czyli możliwość oddzielania się od ciała, telepatii, psychokinezy oraz emisji strumienia elektrycznego. Idealnie wyszkolony scjentolog może np. rzekomo czytać książkę otwartą w sąsiednim kraju albo zrzucić siłą ducha kapelusz z głowy człowieka idącego po drugiej stronie ulicy.

Scjentologia jest więc swoistym połączeniem psychoanalizy, science-fiction i magii. Hubbard dodał do tego jeszcze pewne pojęcia zapożyczone z kultur Wschodu – buddyzmu i taoizmu, np. medytację lub wiarę w reinkarnację.
O Bogu doktryna mówi niewiele, a właściwie nie interesuje się nim wcale, choć scjentolodzy chętnie posługują się znakiem krzyża, a swoje budynki nazywają kościołami i kaplicami. Zamiast rozważań o Bogu liderzy Kościoła propagują fragmenty książek Hubbarda. W jednej z nich 75 milionów lat temu 76 planet, wśród których znalazła się Ziemia, dostało się pod panowanie niejakiego Xenu. Żyjące na tych planetach istoty zostały najpierw podstępnie uwięzione, a następnie "zakażone" religią, zboczeniami seksualnymi i innymi perwersjami. Według innej opowieści, tetany po śmierci cielesnej powłoki wędrują na Wenus, gdzie karmione są fałszywą wiedzą o swojej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Następnie zrzucane są w kapsule na Ziemię i muszą sobie radzić same, szukając odpowiedniej powłoki cielesnej.

RonNietypowy prorok
Twórca Kościoła scjentologicznego był bardzo nietypowym przywódcą. Nie miał powołania nie tylko do tego by ogłosić się prorokiem, ale nawet zwykłym kapłanem. Nie budował swojego kultu, rzadko pokazywał się publicznie. Ogłaszał wprawdzie swoje fałszywe życiorysy, w których przypisywał sobie wymyślone zasługi (według tych życiorysów miał podczas wojny dowodzić eskadrą okrętów i być odznaczonym wieloma orderami, a po wojnie ukończyć fizykę jądrową na uniwersytecie. Miał też być kompozytorem, fotografem, a nawet lotnikiem). Życiorysy te nie były jednak wymyślane, by budować jakiś szczególny kult wodza, ale raczej by zaciemnić rzeczywistą prawdę o nim.
Lafayette Ronald Hubbard urodził się w roku 1911 w amerykańskim stanie Nebraska. Od młodości pisał naiwne choć popularne utwory science fiction. Do największych jego osiągnięć należy liczący ponad tysiąc stron, dziesięciotomowy cykl pt. "Mission Earth", który sprzedano na całym świecie w 16 milionach egzemplarzy i przetłumaczono na 20 języków. Na podstawie jego innej powieści: "Pole bitewne: Ziemia" o bezwzględnej walce Ziemian i tzw. Psyklopów nakręcono nawet w USA film "Bitwa o Ziemię". Amerykańscy krytycy filmowi nie zostawili na dziele suchej nitki. "Bitwa o Ziemię" otrzymała tzw. Złote Maliny – nagrodę dla najgorszego i najnudniejszego filmu 2000 roku.

Heber C. Jentzsch, jeden z obecnych liderów Kościoła ScjentologiiW 1950 roku Hubbard postanowił napisać coś innego. Opublikował książkę "Dianetics: The Modern Science Of Mental Helth" (Dianetyka: Współczesna nauka o zdrowiu psychicznym). Jego teorie psychoterapii zostały mocno skrytykowane przez lekarzy psychiatrów, ale na rynku wydawniczym stała się bestsellerem. Sukces tak zachęcił Hubbarda, że postanowił wcielić swe pomysły w życie. Utworzył Fundację Dianetyki (Hubbard Dianetics and Research Foundation). Korzystając z pieniędzy jakie przyniosły mu ta i wcześniejsze książki, rozbudował – najpierw w Kalifornii (główna siedziba ruchu znajduje się w Los Angeles), potem w pozostałych stanach USA, a wreszcie w innych krajach – sieć poradni i ośrodków szkoleniowych. Po czterech latach wpadł na pomysł zwiększenia zysków. Ogłosił, że stoi na czele nie fundacji, a Kościoła i jego działalność ma charakter religijny. Dzięki temu uniknął płacenia podatków.
Potem pogłębił swe teorie w kolejnej książce: "Scientology: The Fundamentals of Thought" (Scjentologia: podstawy myśli).
Rzadko pokazywał się publicznie, zachowywał się nie jak przywódca Kościoła, ale jak szef firmy prowadzącej interesy, które nie powinny być ujawnione. W ostatnich latach życia prowadzono przeciw niemu śledztwo. Miał stanąć przed sądem za stosowanie nieuczciwych praktyk w stosunku do członków Kościoła. Ukrywał się do śmierci. Zmarł w 1986 roku na Sea Org – jednym z trzech statków należących do jego organizacji.
Teraz liderami Kościoła są David Miscavige oraz Heber C. Jentzsch, osoby jeszcze mniej charyzmatyczne.

Zadłużeni wierni
Kościół scjentologiczny jest nietypowy pod wieloma względami. Prawie nie mówi o Bogu, ma mało charyzmatycznego lidera. A do tego rekrutuje członków spośród zupełnie innych grup społecznych niż inne nowe ruchy religijne. Nie szuka osób zagubionych, które nie radzą sobie w życiu. Przeciwnie, najbardziej atrakcyjni są dla niego ludzie sukcesu, którzy jednak ten sukces opłacają napięciem psychicznym i stresami. Jeśli dadzą się przekonać, że dzięki seansom scjentologicznym odzyskują spokój i relaks, stają się adeptami ruchu.
Scjentolodzy aby zwabić ludzi starają się wzbudzić ciekawość. Rozdają ulotki na ulicy, albo przesyłają reklamy, czasopisma i książki pocztą. Najpopularniejszą metodą werbowania jest "Oxford Capacity Analyse" – bezpłatny test osobowości. Scjentolodzy reklamują go jako bardzo skuteczny, choć innego zdania są np. eksperci z Neurologicznej Kliniki w Monachium (wyrazili swą opinię 27 grudnia 1984 r.). Doradca pomagający w rozwiązaniu testu wcześniej musi się nauczyć go na pamięć wraz ze wskazówkami, które udziela ściśle według schematu. Musi on wykazać osobie testowanej słabe strony jej osobowości, które może wyleczyć jedynie scjentolog. Celem testu jest zaciekawienie klienta materiałami i kursami scjentologicznymi.
Test zawiera około 200 pytań, wśród których nie brak i takich: "Czy gryzie pan paznokcie?", "Czy nie przejmuje się pan niepowodzeniami?".
Zrobienie testu proponują przyzwoicie wyglądający młodzi ludzie, zazwyczaj za darmo. Na ulicy, w kawiarni, w czasie podróży pociągiem, na poczcie, w stowarzyszeniach kulturalnych. Nie chodzą od drzwi do drzwi.
Wynik testu odbiera się w biurach scjentologów, zwanych kościołami, bądź w biurach jakiegokolwiek stowarzyszenia kulturalnego, muzycznego, pomocy wychowawczej czy innych licznie przez nich sponsorowanych instytucji.
Przeanalizowany test wykazuje, że testowany jest wspaniałym człowiekiem. Bardzo inteligentnym, życzliwym itp. Ale... ma czasami problemy w kontaktach z ludźmi. "Specjaliści" oczywiście mogą mu pomóc w zlikwidowaniu tych problemów za pomocą specjalnych seansów. Seans kosztuje niewiele, jednakże jego konkluzją jest zawsze konieczność zakupienia drugiego, trzeciego i kolejnego.
Następny etap strategii to delikatne uchylanie rąbka tajemnicy (na przykład podczas wystawnej kolacji), a potem stopniowe rozbudzanie zaciekawienia scjentologią poprzez częste rozmowy prowadzone metodą reach and withdraw ("podać i cofnąć się"). Następnie podsuwa się lekturę.
Byli scjentolodzy twierdzą, że dobry specjalista po trzecim seansie ma już człowieka "w ręku".
W wielu wypadkach adepci scjentologii, chcąc się "wyleczyć" sprzedawali wszystko co mieli, żeby opłacić coraz droższe seanse lub potwornie drogie kuracje witaminowe. Wielu z nich decyduje się część "należnych" Kościołowi opłat odpracować. Zadłużeni w swym własnym Kościele scjentolodzy za darmo "naganiają" więc nowych adeptów.

Jak to działa
A oto metody scjentologiczne, stosowane na kursach:
Auditing (łac. audire - słuchać) jest metodą podstawową. Polega na tym że pacjent opowiada tzw. audytorowi swoje bolesne przeżycia (tak jak w psychoanalizie). Powtarza je ciągle na nowo, wiele razy, aż sam zacznie się z tych opowieści i swoich przeżyć śmiać. Wtedy audytor przekonuje pacjenta, że to przeżycie zostało wymazane. Aby to udowodnić posługuje się wykrywaczem kłamstw. W rzeczywistości przyrząd ten nie gwarantuje prawdziwego odczytu, ponieważ można manipulować pytaniami. Audytorzy podczas seansów zadają pytania, które dostarczają im informacji o pacjencie. Wszystko jest skrzętnie archiwizowane. Wielokrotnie się zdarzało, że osoba chcąca zerwać z Kościołem była potem szantażowana, że te informacje zostaną ujawnione. Sporo takich spraw kończyło się w sądzie.
Dla bardziej zaawansowanych scjentolodzy proponują tzw. kursy komunikacji, a dla mających problemy z nałogami tzw. rundown (odtrucie). Prowadzą również kursy dla dzieci.
Aby uzyskać "totalną wolność" sekta proponuje całą ofertę kursów za łączną cenę ok. 3700 dolarów.
W Polsce pierwsza prelekcja przedstawiciela Kościoła Scjentologicznego odbyła się w 1991 roku. Przyjechali wtedy do Wrocławia przedstawiciele Kościoła z Monachium. Choć scjentolodzy nie doprowadzili w Polsce do rejestracji swego Kościoła, ale we Wrocławiu zarejestrowano prowadzone przez nich Centrum Dianetyki. W większych miastach organizują prelekcje i seminaria.

Koncern i gwiazdy
Istnieją trzy główne organizacje scjentologiczne: Religious Tehnology Center (RTC), Church of Scientology International, International Association of Scientologists (IAS) oraz podległe im mniejsze stowarzyszenia takie jak "Biura do spraw specjalnych", które ukrywają się pod przykrywką Scientology Church International. Organizacje te działają we wszystkich dziedzinach życia: gospodarce, polityce, kształceniu i wychowaniu. Przykładowo Międzynarodowe Stowarzyszenie Przedsiębiorstw Scjentologicznych (WISE) od 1979 r. rozpowszechnia w świecie biznesu, technologie i ideologie Hubbarda.
Kościół Scjentologiczny powołał do życia wiele organizacji afiliowanych. Wśród nich wymienia się m.in.: Author Services Incorporated, AOSH UK (Advanced Organization Saint Hill), Bridge Publication (Los Angeles), Concerned Businessmen’s Association of the UK, Narconon, New Era Publications (Kopenhaga), Saint Hill Foundation, Way to Happiness Campaign. Wśród periodyków wydawanych przez ruch należy odnotować m.in. Advance, Auditor, Crusader, Freedom.
Kościół ma ogromne dochody. Uważany jest za najbogatszy nowy ruch religijny na świecie. Jak twierdził już na początku lat siedemdziesiątych amerykański urząd podatkowy, Hubbard "prał" za pośrednictwem fikcyjnych firm w Panamie miliony dolarów i lokował je w Szwajcarii. Dokumenty sądowe wykazały, że jedna tylko filia ruchu, tzw. Kościół Duchowej Technologii w 1987 roku miał 503 miliony dolarów dochodu.
Kościół scjentologiczny posiada obecnie 700 ośrodków w 65 krajach. Skupia co najmniej 100 tys. członków (według danych Kościoła scjentologicznego jest ich 2 miliony).
Kościół szczególnie zabiega o wciągnięcie znanych osób. Udało mu się pozyskać znanych amerykańskich aktorów i muzyków. Wśród członków ruchu znaleźli się: John Travolta, Shirley MacLaine, Tom Cruise, Bruce Willis, Shirley MacLaine, Nicole Kidman, Demi Moore, Mimi Rodgers, Priscilla Presley, a także Chick Corea i Michael Jackson.
Tom Cruise w filmie Mission Impossible IIKościół sfinansował produkcję filmów science-fiction "Mission Impossible" oraz "Mission Impossible II" z Tomem Cruise. Propagują one idee Hubbarda. W wielu krajach wzywano do bojkotu tych filmów.
Dla gwiazd Kościół wybudował specjalny luksusowy ośrodek Celebrity Center, gdzie darmowo korzystają ze wsparcia terapeutycznego. Gwiazdy, podobnie jak inne zamożne osoby, werbowane są profesjonalnie. Scjentolodzy zbierają o nich szczegółowe informacje ze wszystkich możliwych źródeł: banków, kartotek policyjnych, rejestrów kredytowych. Kościół ma do pomocy własnych detektywów, a także własną prokuraturę i sądownictwo zwane sekcją etyki, a nawet organizację paramilitarną. Sam Hubbard pisał że każdy ma coś do ukrycia. I tej myśli scjentolodzy konsekwentnie się trzymają.


Skandale i procesy
Kościołowi Scjentologicznemu od samego początku jego istnienia towarzyszą rozmaite skandale. Kontrowersje wywołują ogromne kwoty, które scjentolodzy wpłacają za kursy, kuracje i konsultacje. Zdarzały się przypadki, że klienci ruchu, decydując się na kosztowne kursy wpadali w poważne długi, czy nawet tracili swoje majątki. Wiele takich spraw kończyło się procesami. Obok oskarżeń o doprowadzanie swoich członków do ruiny finansowej, dość często stawiany jest zarzut o "pranie mózgów", czy stosowanie przymusu.
Członków Kościoła zmusza się podczas "psychoterapii" do wypisywania treści skrytych myśli, co nanosi się w akta każdej osoby. Przechowuje się tam również informacje uzyskane podczas transu hipnotycznego. Życie osobiste adepta znajduje się pod pełną kontrolą organizacji. Za etyczne uważa się wszystkie działania sprzyjające rozkwitowi sekty (np. donoszenie na siebie i współbraci, śledzenie, nacisk grupowy, kary poniżające godność człowieka). Wszyscy muszą informować o "nieetycznym" zachowaniu i myślach.
Kościół Scjentologii posiada swoją formację paramilitarną, zwaną Sea Organization. Należą do niej wybrani członkowie, całkowicie podporządkowani aktualnemu przywódcy. Hubbard wymagał od członków Sea Organization absolutnego poddania regulaminowi. Za najdrobniejsze wykroczenia byli karani wielotygodniowym zamknięciem w komorze kotwiczej statku lub w zbiorniku z nieczystościami.
Przed działalnością Kościoła Scjentologii ostrzega Rezolucja Parlamentu Europejskiego z 2 kwietnia 1984 r. Jest w niej mowa o malwersacjach finansowych, naciąganiu ludzi na drogie pseudoterapie, polegające m.in. na praniu mózgu. Rządy niektórych krajów wydały zakaz działalności Kościoła Scjentologii na ich terytorium.
Według statystyki Cult Awarness Network, organizacji zajmującej się badaniem działalności sekt w USA, najwięcej osób zwracających się po pomoc pochodzi właśnie z kręgów oddziaływania Kościoła Scjentologii. Vicki Aznaran, która do 1987 r. była jednym z liderów ruchu, wprost stwierdziła, że Kościół Scjentologii jest organizacją kryminalną. Według C. Kissera, dyrektora firmy gromadzącej dane o wszystkich religiach w USA, scjentologia jest "najbardziej bezwzględnym, terrorystycznym a zarazem duchowym kultem jaki kiedykolwiek istniał w Stanach Zjednoczonych. Żadna sekta nie wyciąga tylu pieniędzy od swoich członków".
Opinie te potwierdzają wyroki sądowe, które zapadły w wielu krajach. Kościół ma na koncie rekordową liczbę około 150 procesów sądowych w kilkunastu krajach. Wiele z tych procesów zakończyło się wyrokami skazującymi. Na początku lat osiemdziesiątych jedenastu wysokich rangą scjentologów, włącznie z żoną założyciela, zostało skazanych w USA za infiltrowanie i podsłuchiwanie prywatnych i rządowych instytucji w celu blokowania śledztwa.
W latach dziewięćdziesiątych kilka procesów odbyło się we Francji. W Marsylii skazano siedmiu przywódców miejscowego oddziału Kościoła Scjentologicznego. Oskarżono ich o wyłudzenie w latach 1987-90 dużych sum od dziesięciu adeptów ruchu. W 1995 r. z kolei dziesięciu przywódców oddziału Kościoła w Lyonie zostało skazanych na kary więzienia z zawieszeniem i wysokie grzywny. Kierownictwo Kościoła Scjentologicznego odcięło się wówczas od lyońskiego oddziału, mówiąc o "lokalnych nadużyciach".
Ostatnio przed sądem stanęło 23 członków Kościoła we Francji. Wśród kilku skazanych osób znalazł się były przewodniczący Kościoła. Oskarżono go o oszustwo i nieumyślne spowodowanie śmierci; został skazany na trzy lata więzienia (w tym 1,5 roku w zawieszeniu) oraz grzywnę.