Prześladowania w starożytności

fragment z: Baslez Marie-Françoise "Prześladowania w starożytności. Ofiary, bohaterowie, męczennicy", wyd. WAM, Kraków 2009

publikacja 05.11.2009 12:12

Dla wielu ludzi inny jest winny. Ta zasada w dużej mierze kształtowała relacje międzyludzkie na przestrzeni historii. Nietolerancja wobec poglądów innych ludzi jest zjawiskiem nie znającym barier czasu, przestrzeni, narodów czy religii.

Prześladowania w starożytności

Wbrew obiegowym opiniom nie jest ona związana wyłącznie z pojawieniem się religii monoteistycznych, a Hellada, będąca prawie personifikacją współczesnych zasad tolerancji, nie tylko nie była wolna od prześladowań religijnych, ale w pewien sposób właśnie tu powstały i zostały uzasadnione reguły dotyczące postępowania z ludźmi o innych przekonaniach, tu kształtowały się granice tego, co nazywamy wolnością poglądów.
Niniejsza książka pozwala zrozumieć zagadnienia, które w dużym stopniu warunkowały - i warunkują do dziś - nasze podejście do zagadnień pluralizmu religijnego czy kulturowego. Dla chrześcijanina jest o tyle interesująca, że ukazuje fenomen prześladowań chrześcijan w pierwszych wiekach w kontekście prześladowań w ogóle. Jednocześnie tłumaczy wiele sformułowań czy opisów w hagiografii pierwszych wieków chrześcijaństwa dla czytelnika dziś niezrozumiałych bez znajomości kontekstu czy literackich typów. Bez względu na przekonania pozwala nam lepiej zrozumieć samych siebie i zmusza do refleksji nad wolnością, jej granicami, jej postrzeganiem.


Wprowadzenie
Starożytność jest twórczynią sfery religii i ona też zainaugurowała prześladowania, nawet jeśli debatuje się dziś nad „wynalazkiem męczeństwa”, zadając sobie pytanie, w której kulturze pojawiła się po raz pierwszy sublimacja śmierci i cierpienia w imię religii, wiary lub sprawy. Niezaprzeczalnie, pomimo takich wartości jak wolność, jakie niesie ze sobą w Europie model antycznego miasta, relacje między religią a polityką w starożytności wywoływały napięcia, konflikty, mniej lub bardziej gwałtowne represje w wymiarze indywidualnym i zbiorowym. Sokrates został przyjęty przez samych chrześcijan jako pierwowzór prześladowanego. Grupy filozoficzne, wspólnoty religijne oddające się kultowi Dionizosa czy też bogów egipskich, by tylko o nich wspomnieć, bywały ofi arami procedur inkwizycyjnych, interdyktów i powtarzających się szykan.

Narzuca się więc konieczność opracowania przekroju „długiego trwania”. Należy wykroczyć poza często stawianą, acz upraszczającą antynomię pomiędzy ogólnym klimatem tolerancji, jaki miałby cechować politeizm, a wybuchem religijności typu monoteistycznego, która z samej definicji byłaby wyłączna, zdobywcza, nietolerancyjna, a zatem niebezpieczna. W takim ujęciu Żydzi oraz chrześcijanie sami ponosiliby odpowiedzialność za prześladowania. Jednakże zarówno starożytne politeizmy, jak i monoteizmy wyrażają te same negatywne zapatrywania na „religię innych”, „przesąd” dla Greków i Rzymian, a „bałwochwalstwo” dla Żydów i chrześcijan.

W odniesieniu do kwestii prześladowań i męczeństwa historiografia jest od dawna podzielona na dwa obozy pracujące osobno, a nawet antagonistyczne. Historiografia chrześcijańska powstawała równolegle do wprowadzania kultu męczenników, a więc historia prześladowań jest w niej od samego początku przedstawiona za pośrednictwem relacji męczeństwa, jako jeden ciąg konfrontacji osobowości – wzorowych wiernych i złych cesarzy – do tego stopnia, że tworzy się obraz systematycznej i spójnej polityki nietolerancji religijnej. Na podstawie uzasadnionej reakcji nowożytni historycy przesunęli akcent z prześladowanych na prześladowcę, starając się zrozumieć punkt widzenia władz dzięki wykorzystaniu źródeł oficjalnych i równoległych spraw. Zwrócono zatem uwagę na obfitą serię procesów religijnych, jakich dostarcza starożytność od czasów greckich, starając się je zredukować do sankcjonowania przestępstw sumienia czy do represjonowania niepokojów w specyficznym kontekście kryzysu politycznego. W ten sposób debata nad tolerancją i nietolerancją została opróżniona z wszelkiej zawartości religijnej, a wszystko zostało sprowadzone do kwestii swobód i do utrzymywania porządku. Tymczasem historycy chrześcijaństwa i judaizmu pracowali, wprost przeciwnie, nad stworzeniem teologii męczeństwa i nad kontynuowaniem modelu biblijnego.

Od 1990 roku przerzucono kilka pomostów; starano się ukazać religijną mobilizację w mieście starożytnym na długo przed rozpowszechnieniem się chrześcijaństwa bądź też doszukiwano się modelu męczeństwa chrześcijańskiego w kulturze dobrowolnej śmierci, jaka była właściwa Rzymianom. Dzisiaj problematyka przesuwa się z polityki na kulturę, choć skądinąd każdy stara się przeciągnąć wynalazek męczeństwa do tej sfery kulturowej, jaka jest mu właściwa. Nadal do rzadkości należą dziś eseje czy zbiory dokumentów, stanowiące wybór podejścia męczennika lub prześladowanego w perspektywie „długiego trwania”, poprzez różne kulturowe składniki starożytności greckiej, żydowskiej, rzymskiej i chrześcijańskiej.

Aby w ten sposób ująć historię antycznych prześladowań, z niedostatku wyczerpujących tekstów teoretycznych i legislacyjnych, istniejąca dokumentacja, która jest rozproszona, różnoraka i nierównomiernie rozdzielona, pozwala jedynie na studium poszczególnych przypadków czy „spraw”.
Nie chodzi tu o rozwinięcie serii malowniczych, patetycznych czy straszliwych opowieści. Jednakże „sprawy religijne” starożytności odegrały tę samą rolę co „sprawy polityczne” III Republiki czy „afery finansowe” w naszych czasach. „Sprawy” są zawsze poważne; stanowią symptomy głębokiego kryzysu, niezależnie od tego, czy oskarżenia okażą się uzasadnione, czy też nie. Sam obieg, jaki jest im nadany, zdradza zawsze poczucie zagrożenia. Otóż prześladowanie jest z samej definicji uświadomieniem sobie groźby ciążącej
nad jednostką lub zbiorowością.

W starożytności mogła ona być ucieleśniana przez wpływowego człowieka, mniejszość religijną lub etniczną, dyskurs lub postawę publiczną, ale nie należy zapominać o groźbie boskiej, obecnej w kataklizmach lub niepomyślnych omenach. Dlatego też form, jakie przybierają prześladowania – represji, kar czy tortur – nie można zrozumieć, abstrahując od wspólnoty lub państwa, jakie za nimi stoi, ani też niezależnie od kontekstu społeczno kulturowego. Ale też wszystkiego nie można tłumaczyć koniunkturą. „Sprawa religijna” i procedury represyjne, jakie uruchamia, obnażają zjawisko religijne i nadają mu jego pełną wagę w o wiele większym stopniu, niż to czynią codzienne praktyki kulturowe, gdyż takim przypadkom towarzyszy zawsze natychmiastowa i intensywna treść emocjonalna, jak to podkreśla John Scheid.

Dlatego też można studiować „sprawę” jako doświadczenie prześladowania, z punktu widzenia antropologii i socjologii, a nie tylko w kategoriach pozbawienia praw i wolności. Ogólnie rzecz biorąc, teksty mówiące o prześladowaniach dostarczają informacji o organizacji wspólnot religijnych lub sekt będących ich ofiarami i o ich miejscu w społeczności lokalnej, a także rzucają światło, co należy raczej do rzadkości w odniesieniu do starożytności, na stosunek do ciała, do obyczajów żywieniowych, do bólu i do śmierci.

Analizowanie zjawisk prześladowania i idei tolerancji lub męczeństwa w jasno wyodrębnionym kadrze najlepiej udokumentowanych spraw pozwala także na konfrontowanie źródeł i ich zestawianie w postaci serii, co może pozwolić bądź na ukazanie stereotypów starożytnych prześladowań i lepszą ocenę dokumentów apologetycznych pozostawionych przez prześladowanych, bądź (chociaż znacznie rzadziej) na skonfrontowanie punktu widzenia prześladowcy z punktem widzenia prześladowanych. Najczęściej jednak dokumentacja jest jednostronna.

W większości przypadków tradycja rękopiśmienna i literacka zachowała jedynie apologie lub mowy obronne bądź samych skazanych, wyniesionych później do roli męczenników, bądź ich przyjaciół. W odniesieniu do kilku epizodów, takich jak sprawa bachanaliów w Italii republikańskiej czy też prześladowanie chrześcijan w Bitynii w 112 roku n.e., mamy do dyspozycji jedynie źródła oficjalne, natomiast po stronie ofiar zalega milczenie. Na ogół jednak archiwa publiczne miast celowo ukrywały sprawy religijne. Trzeba więc przystąpić do odczytania „wspak” jednostronnego dokumentu, aby odnaleźć akt oskarżenia w mowie obrończej czy też wyróżniki ruchu na podstawie wyroku potępiającego
go.

Takie podejście ma swoje ograniczenia. Będąc prześladowanym, niełatwo pojąć racje prześladowcy, łatwiej czynić z niego po prostu ucieleśnienie Zła! Znajdujący się z dala od władzy centralnej i pozbawieni dostatecznej wiedzy prawnej chrześcijanie uderzający w nich zakaz istnienia w państwie prawa przypisywali, w sposób niejasny i bez wątpienia upraszczający, własnej odmowie składania ofiar oficjalnym bóstwom, co jednakże łączyło ich przecież z Żydami.

Prawdziwa konfrontacja punktów widzenia, mogąca całkowicie naświetlić powody prześladowania, jest możliwa wyłącznie przez kontekstualizację źródeł pisanych w wyjątkowo dobrze udokumentowanym środowisku lokalnym. Dotyczy to Aten w epoce Sokratesa czy Smyrny w momencie, kiedy Polikarp, a następnie Pioniusz ponieśli tam męczeństwo; jest to przede wszystkim przypadek miast afrykańskich w momentach Wielkich Prześladowań, gdzie zwykli ludzie pojawiają się tym razem w niektórych dokumentach niczym negatyw heroicznych postaci z Akt męczenników. Możliwości kontekstualizacji historycznej są dziś znacznie szersze, w szczególności dzięki konfrontacji Akt męczenników, pogańskich i chrześcijańskich, z niedawnymi pracami poświęconymi rzymskiej praktyce sądowniczej, jakie ukazały techniczne dane zawarte w tej literaturze religijnej czy polemicznej. Wyłaniające się zza stereotypowego sztafażu czy hagiograficznych ornamentów elementy prawdopodobieństwa zawierają odzwierciedlenie osobowości prześladowanego i rzeczywistej sytuacji.

Natura źródeł rzeczywiście stwarza problemy, jeśli chcemy uchwycić doświadczenia, zdarzenia, fakty. Rozwiało się wiele złudzeń, gdy odkryto, że żaden tekst stworzony przez prześladowanych nie ustanawia bezpośredniej relacji z wydarzeniem prześladowania. Apologie, poczynając od obrony Sokratesa, okazują się raczej retorycznym opracowaniem, a nie odtworzeniem dyskursu obronnego oskarżonego w obecności sędziów.

Akta męczenników, zarówno pogańskich, jak i chrześcijańskich, były przez długi czas traktowane jako najistotniejsze dokumenty, przekazujące w stanie surowym zapisy przesłuchań. Historiografia chrześcijańska, idąc w ślad za bollandystami, starała się opracować formalne kryteria pozwalające na rozróżnienie trzech rodzajów tekstów w zależności od ich bliskości w stosunku do opisywanych wydarzeń: Akta mające formę sprawozdań uznawanych za autentyczne, Męczeństwa, przedstawiane jako relacje naocznych świadków, Pasje, czyli szersze teksty historyczne. Ale forma nie może stanowić kryterium autentyczności, gdyż zawsze możliwy jest pastisz.

W ciągu ostatniego pokolenia badania wykazały, że również Akta stanowią wybór sposobu pisania i są reprezentatywne dla gatunku literatury popularnej, podobnej do tej, jaką dziś ujęlibyśmy pod nazwą „słynnych spraw sądowych”. W tych tekstach wyraźnie widoczne są anachronizmy i stereotypy. Czy trzeba zatem zrezygnować z wszelkiego historycznego wykorzystania tych tekstów? Zamiast próby rozstrzygnięcia, które teksty są autentyczne, a które nie, w oparciu przede wszystkim o filologiczne kryteria datowania i identyfikacji pierwotnych źródeł staramy się ustalić ich wiarygodność.

Możliwość wpisania pewnych tekstów w kontekst lub w serię dokumentacyjną pozwala na ustalenie, że nie zostały one sfalsyfikowane ani na poziomie faktów, ani na poziomie opinii, zachowując jednakże zastrzeżenia co do literackiego opracowania. Tak więc dobrze udokumentowana identyfikacja Izydora, bohatera jednej ze „słynnych spraw” Aleksandrii, nie pozwala, by widzieć w Dziejach noszących jego imię jedynie prostą fikcję patriotyczną czy pastisz literacki, nawet jeśli forma i styl w jasny sposób różnią się od sprawozdań z epoki, jakie usiłują one naśladować. Wykazano to samo w odniesieniu do Dziejów Pioniusza, kapłana ze Smyrny. Zresztą wszystko to, co wiemy dziś o zastosowaniu stenografii, o przechowywaniu sprawozdań w archiwach miejskich, o dostępności tych archiwów i o sposobie, w jaki biskupi Kartaginy i Aleksandrii odnajdywali i rozpowszechniali kopie tych procesów w III wieku, wskazuje na to, w jaki sposób dokumenty autentyczne, dziś zaginione, mogły krążyć i karmić pamięć chrześcijan, przyczyniając się do jej utrwalenia.

Pomimo rozziewu czasowego i procederu przepisywania na nowo "Dzieje męczenników chrześcijańskich" stanowią odzwierciedlenie praktyki sądowniczej epoki i funkcjonowania pamięci zbiorowej. W tym sensie statystyczne potraktowanie tych tekstów okazuje się interesujące. Nawet jeśli wartość dokumentalna każdego z osobna jest zmienna, stanowią one wiarygodne źródło ze względu na wszystkie ujęcia przekrojowe, jakich można dokonać. W ostatecznym rozrachunku prawdziwa historia prześladowań zależy w mniejszym stopniu od natury i jakości dostępnych tekstów, a w większym od nagromadzenia szczegółów, jakich dostarczają różne źródła, co pozwala na rekonstrukcję bohaterów, procedury, sytuacji politycznej, wrażliwości religijnej.

Historia męczeństwa to osobny temat. Innymi słowy, czy prześladowany zawsze jest męczennikiem? Jest nim przynajmniej w oczach swoich współbraci, według definicji Tertuliana, czyli, jeśli powrócimy do podstawowego sensu słowa, znaczącego „świadek”, przemoc i gwałtowna śmierć dostarczają zawsze świadectwa dla ideologii lub religii, która za nimi stoi, oraz dla wspólnoty, do której należy ofiara. Jednakże wyróżnienie męczeństwa opiera się na subiektywnej definicji, a nie na logice historycznej: jest to wypracowany przez grupę sposób przedstawiania śmierci jednego z członków lub sposób przedstawiania własnej śmierci przed samym sobą. Tymczasem, ze względu na szczególną naturę państwa starożytnego, bardzo trudno jest dokonać rozróżnienia między prześladowaniami ideologicznymi lub religijnymi a represją polityczną. Wartość duchowa lub etyczna przypisywana egzekucji może zależeć wyłącznie od wyobrażeń, jakie wyrobili sobie prześladowani. Nie wszystkie przypadki gwałtownej śmierci wiążą się z prześladowaniami.

Taka interpretacja może stanowić pocieszającą wizję dla tych, którzy przeżyli, co pozwala na złagodzenie poczucia, że przedwczesna śmierć jest czymś niesprawiedliwym, jak to miało miejsce w przypadku dwóch młodych Żydówek z Delos. Ich epitafia wskazują na zabójstwo, ale przesadą byłoby łączenie ich śmierci z pogromem czy antysemickimi zamieszkami. W przypadku chrześcijan często trudno rozróżnić sprawy religijne i sprawy dotyczące prawa karnego. Biskup Rzymu Kalikst został zatrzymany w związku ze sprawą o defraudację; była to sytuacja wątpliwa w oczach współczesnych, ale wykorzystana znacznie później przez martyrologię. Zresztą nawet wśród chrześcijan nie wszyscy przypisywali prześladowaniom pozytywną wartość męczeństwa; było ono nisko oceniane w gnostyckich systemach dualistycznych, broniących radykalnej dychotomii ducha i ciała, ale z kolei chrześcijan afrykańskich lokalna tradycja skłaniała do przypisywania mu nadmiernej wagi. Zmienne socjologiczne i antropologiczne odgrywały zatem wielką rolę w percepcji prześladowań i w wyborze postawy, jaką należało zająć w obliczu próby. Począwszy od końca III wieku, ogólna postawa Kościołów jest bardziej naznaczona rezerwą, a determinującą rolę w restrykcyjnej i wybiórczej definicji „oficjalnych” męczenników Kościoła odegrał Cyprian z Kartaginy.

Przy zachowaniu tych zastrzeżeń studium męczeństwa należy do historii wyobrażeń. Mówi się dziś chętnie o martyrologii jako o „sztuce portretu”. Widzi się w niej raczej literaturę budującą niż upamiętniającą, zainteresowaną cyzelowaniem obrazu doskonałego świadectwa. Dostarcza więc ona więcej informacji o publiczności czytelniczej i jej oczekiwaniach niż o przedstawionych wydarzeniach. Dostosowanie do publiczności i do kontekstu tłumaczy anachronizmy, jakie pozwoliły na przykład na datowanie redakcji Męczeństwa Polikarpa na sto lat po samym wydarzeniu. Łatwo zauważyć przeładowanie symbolami. Również same imiona wydają się zmyślone: Polikarp jest „tym, który przynosi wiele owoców”, a imiona Felicyty i Perpetui wyrażają pospołu chrześcijańską koncepcję wieczności jako „wiecznej szczęśliwości”. Tę grę słów wykorzystał po raz pierwszy Cyprian.

Można więc zadać sobie pytanie, czy nie były one niekiedy dobierane po to, aby ukryć historyczną tożsamość niektórych osób i nadać im nowy wymiar ucieleśnienia cnót chrześcijańskich. Stworzenie modelu, na jaki składa się łańcuch opowieści o męczennikach, skłania nas do uwzględnienia czynnika intencjonalnego. Dla chrześcijan męczennicy są kamieniami służącymi do budowy Kościoła, i to zarówno= Kościołów lokalnych, jak i Kościoła powszechnego. Intertekstualność naświetla to zjawisko, gdyż poszczególne teksty rozbrzmiewają echem ze względu na naśladownictwo i jawne bądź ukryte odniesienia. Męczeństwo Polikarpa wpłynęło na Dzieje Apoloniusza i na Cypriana. Dzieje Cypriana stanowią z kolei inspirację dla redakcji różnych dziejów nawiązujących do prześladowań Waleriana, w których natrafiamy na porównywalne figury biskupów o podobnych losach. Ale te zależności literackie i doktrynalne, to znaczy sposób pisania, nie podważają w zasadniczy sposób wiarygodności dokumentu i nie przeszkadzają w poszukiwaniu rzeczywistości, jaka za nimi stoi. Od czasów Dziejów Apostolskich historiografia chrześcijańska tworzy się przez uznanie pewnych postaci i pewnych tekstów za godne pamięci.

Nie wydaje się więc dziwne, że pierwsza historia Kościoła, pióra Euzebiusza z Cezarei, używa opowieści o męczennikach jako „historii pamiętnych”, a prześladowań jako jedynych dostępnych zdarzeń stanowiących chronologiczne punkty odniesienia. Autor rozpoczął od stworzenia Zbioru dawnych dziejów męczenników, a następnie Dziejów męczenników palestyńskich, których był zresztą naocznym świadkiem między 303 a 313 rokiem. Zestawione streszczenia stanowią osnowę jego dzieła historycznego. Eklezjologiczna funkcja męczeństwa jest oczywista; w chrześcijaństwie nie stanowi ono formy oporu wobec ucisku, jak to miało miejsce w tradycji żydowskiej, ale zasadniczy motor nawróceń. Prześladowania i rozpowszechnianie się chrześcijaństwa jawią się jako ściśle splecione od samych początków. Składnia to do postawienia pytania o medialny skutek widowisk i opowieści o męczennikach w epoce, w której środki przekazu nie były podobne do naszych.

Niniejszy esej stawia sobie zatem za cel wykorzystanie spraw z przeszłości w celu naświetlenia prześladowań chrześcijan poprzez ukazanie w odniesieniu do starożytności tego, co René Girard nazywa „stereotypami prześladowania” . Żydowski historyk Józef przeciera nam szlak, gdy w Przeciw Apionowi dokonuje rozliczenia z antyjudaizmem starożytnym, rozciągając go na ogólną nietolerancję miasta greckiego. Aby to przedstawić, odnosi się do procesów intelektualistów represjonowanych za ich dyskursy o bogach, co pozwala na postawienie problemu wolności słowa, do egzekucji kobiet skazanych za organizowanie grup marginalnych, co otwiera problem sekt, a także do restrykcyjnej legislacji dotyczącej wprowadzania nowych bogów, co stawia pod znakiem zapytania swobodę kultu. Rozproszenie Żydów w królestwach hellenistycznych otwiera debatę nad partykularyzmem religijnym.

Te sprawy, wiążące się z historią polityczną i historią prawa publicznego, jak również z historią mentalności, rzucają wystarczające światło na szczególne relacje między tym, co religijne, a tym, co polityczne w łonie miasta antycznego. Ukazują zachowania i praktyki uznawane za niebezpieczne dla państwa. Badanie opowieści o męczennikach – zarówno żydowskich, pogańskich, jak i chrześcijańskich – jest komplementarne w tym sensie, że pozwala na uchwycenie samego doświadczenia prześladowania z punktu widzenia ofiar, na odnalezienie pewnych realistycznych danych i przede wszystkim na oszacowanie sposobu, w jaki przedstawiali na własny użytek swoje przeżycia, w ich relacji ze światem, z innymi, ze śmiercią. Czyż historia zachowań nie jest sposobem uprawiania historii społecznej przez gromadzenie „żywych faktów”?

W starożytności kwestia wolności religijnej została więc postawiona bardzo wcześnie, początkowo przez przypadki indywidualne – filozofów, buntowników, charyzmatycznych przywódców – otwierające serię spraw religijnych, a później przez przypadki zbiorowe, gdy wyłoniła się groźba, jaką stanowiły sekty lub obce mniejszości religijne. Historia pierwotnego chrześcijaństwa w Cesarstwie Rzymskim jest jednakże specyficzna z wielu względów. Było ono przedmiotem niemal natychmiastowego i całkowitego zakazu prawnego, nawet jeśli nie był on systematycznie egzekwowany. Było to czymś wyjątkowym i dlatego też zajmuje ono szczególne miejsce w historii antycznych prześladowań. Z drugiej strony przejście, w ciągu trzech wieków, od statusu religii zakazanej i często prześladowanej do statusu religii dominującej skłania do postawienia pytania o warunki dialogu, a następnie współpracy, którą można byłoby uznawać za mało prawdopodobną. Jest to wynik prześladowań, który także należy wziąć pod uwagę.

Baslez Marie-Françoise:
PRZEŚLADOWANIA W STAROŻYTNOŚCI
OFIARY, BOHATEROWIE, MĘCZENNICY
tłumacz: Ewa Łukaszyk
WAM, 2009
stron: 435