• społecznik
    09.07.2015 15:17
    To nie są dżihadyści. Przecież oni nawet wielkiego dżihadu nie przerobili, a już lecą walczyć z "niewiernymi". Prawo do małego dżihadu w islamie ma tylko ten kto posiada w pełni wolną wolę, czyli w sumie nikt, bo wszyscy ludzie są grzesznikami.
    Np. w Syrii nie ma chyba strony konfliktu, którą z powodów natury moralnej należałoby popierać. Może poza Kurdami i opozycją niemilitarną, ale z nią w warunkach wojny domowej nikt się praktycznie nie liczy, a poza tym Wolna Armia Syrii traci na rzecz ekstremistów z Frontu Islamskiego i Al-Kaidy.
    Wolność wyznania dla większości sunnickiej należy do podstawowych praw człowieka. Opozycjoniści z Syryjskiej Rady Narodowej deklarują respekt dla praw mniejszości wyznaniowych tylko, że ich szanse na zwycięstwo stale się zmniejszają.
    Irackie siły Państwa Islamskiego są zagrożeniem dla większościowego szyickiego rządu dysponującego słabą mentalnie armią także z powodu łączności z rządami husajnowskiej partii Baas. Dżihadyści są świadomi podziałów społecznych w Iraku i dzięki temu mogą kontrolować sytuację.
    Kalifat się rozrośnie i zaatakuje Izrael lub ... wszystkie siły arabskie sprzysięgną się wcześniej przeciw niemu m.in. Egipt, Syria, Irak, Palestyna.
    Nie ma mowy o demokracji w sytuacji, gdy dyktatorzy panicznie boją się utraty wpływów. Kategoryczne żądania stron konfliktów prowadzą do ich chroniczności.
    W Egipcie armia mogła współrządzić z nieudolnym Bractwem Muzułmańskim zamiast je obalać. Wymagało to jednak częściowej utraty wpływów, a z tą armia pogodzić się nie chciała.
    Najkorzystniejsze dla odbudowy ładu międzynarodowego w regionie byłoby zwycięstwo szyickiego przymierza i zmiana nastawienia mocarstw do dyktatur.
    Obecnie na Bliskim Wschodzie obserwujemy długofalowe konsekwencje polityki kolonialnej i mandatowej i rodzenie się tożsamości narodowej. Te podziały, które okazały się głębokimi przyczynami wojny domowej w Syrii wykreowali Francuzi prawie 100 lat temu. Podziały plemienne, wyznaniowe, etniczne itd. są głęboko zakorzenione w społeczności regionu.
    Oparcie się na jedności panarabskiej i panislamskiej może przyczynić się pokoju. Do zrozumienia tego poza szczerymi chęciami jest potrzebna jednak dobra wola wszystkich aktorów regionalnych, a także społeczności międzynarodowej. Gdyby na początku choćby jedno państwo spoza regionu miało szczere intencje zakończenia konfliktu wyznaniowego i pogodzenia stron to jego planem stałoby się prawo do samostanowienia narodów.
    Powstanie Wielkiej Syrii (Syria, Jordania, część Iraku, Liban i wspólna palestyńsko-żydowska Ziemia Święta), Państwa Szyickiego (Iran, część Iraku i Azerbejdżan) i Kurdystanu stałoby się przyczynkiem do ustanowienia dawno oczekiwanego porządku. Czy któryś aktor to dostrzeże i pomoże w jego realizacji? Tylko tak można przeciwstawić się zbrojnemu dżihadowi.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg