Harmonijne połączenie zalet ludzkich w idealnej wizji poczętej z filozofii Greków.
Kolebka islamu, himjarycki król, żydowski neofita i pewien mało znany patron.
Kto w tej historii jest lepszym Żydem: ten, który napisał Hagadę na nowo, czy ten, który ją spalił?
Osiem dni święta Chanuka cechuje nastrój wesołości i wspólnego spędzania czasu.
Egipska bogini będąca personifikacją jednej z gwiazd widniejących na nieboskłonie.
Dwa - to tak pod ogólną rozwagę - Bóg wie które dziecko zostanie zabite w łonie matki jeszcze zanim nawet ta się sama urodzi - bo to wynika z Jego Wszechobecności i Wszechwiedzy, więc możliwe, że ma dla tych dusz jakiś szczególny plan (co oczywiście nie oznacza, że aborcja ma jakikolwiek pozór dobra!).
Niestety, artykuł taki jak ten przyczynia się do postrzegania Katolików w Polsce jako grupę agresywnie, a co najmniej bardzo negatywnie nastawioną do wszystkiego co znajduje się na zachód od Odry. Przede wszystkim, z mojej wiedzy wynika, że osoba wierząca nie wartościuje innych ludzi. Nie potępia i nie wydaje sądów, bo nie ma do tego żadnej władzy. Czemu autorka na wstępie dzieli świat na "zgniły zachód" i (zakładam) niezgniłą Polskę? Co więcej, jako osoba wierząca, czyli jak rozumiem podążająca za Chrystusem, który żadnej ofiary niesprawiedliwości nie odrzucił, Pani Ludwika zakłada, że osoby, które zginęły w zamachach nie są tak istotne jak te poddane aborcji. Nie wiem jak można biec z piwem w ręku jeśli ręka i każda inna część ciała jest oderwana od korpusu z powodu wybuchu kilka metrów obok.
Kolejną rzeczą, która jest niesprawiedliwa wobec obu z wymienionych przeze mnie wyżej grup są statystyki wytrzepane z rękawa, lub wyssane z palca. "Procent ludzi, którzy giną w zamachach jest niewielki w porównaniu z milionami..." skąd te dane Pani Redaktor? Jakieś źródło? Czy tylko tak się Pani wydaje? Dlaczego morderstwo przez rozszarpanie odłamkami metalu jest mniej ohydne niż (jak jest wspomniane w artykule) rozszarpanie podczas aborcji? Tylko dlatego, bo płód nie krzyczy? W takim razie jeśli zaklei się przechodniom usta i ich wysadzi, to zbrodnia będzie porównywalna? W końcu nie będą mogli krzyczeć. Pragnę zauważyć, że w zamachach nie giną członkowie "zgniłego zachodu", lecz każdy kto jest w okolicy. W tym nasi rodacy. Czy autorka jest w stanie powiedzieć osieroconym dzieciom, których rodzice (zaznaczam, Polacy) zginęli z powodu wybuchu w Manchesterze, że to jest mało ohydne wydarzenie? Co jeszcze? Mają pomyśleć, że to nie takie złe, bo abortowane dzieci mają gorzej? A gdzie współczucie? Gdzie modlitwa i miłość do bliźnich?
Pisze Pani, że zachód się nie modli za ofiary, a przecież po każdym zamachu w mediach społecznościowych pojawia się tag: "#preyfor...". Zamiast rozważyć jakie realne kroki można podjąć, żeby temu zapobiec, co jest potrzebną debatą, zwłaszcza z punktu widzenia Chrześcijanina, bo w grę wchodzą samosądy, od których wyznawca Jezusa powinien odwodzić, Pani wybiera własną pozorną wyższość, niepopartą niczym poza pokładami dumy.
Nie będę wchodził w kwestię tego jak skomplikowane są kwestie związane z homoseksualizmem, szeroko pojętą tożsamością seksualną, czy tożsamością płciową, ale sam fakt, że jest to dyskusja tocząca się pomiędzy psychologami, lekarzami, socjologami, badaczami kultury i innymi przedstawicielami świata naukowego wskazuje, że zdecydowanie nie jest to temat to płytkiego traktowania. A na pewno nie do uważania tych osób za gorsze od siebie, bo, jak już wspomniałem, wyznawcy Chrystusa powinni każdego miłować jak siebie samego i nie potępiać.
To samo tyczy się rzekomo zatrważającej liczby samobójstw (jakieś statystyki, źródła, cokolwiek????), to kolejny złożony temat, czemu ktoś chce odebrać sobie życie, co go do tego popchnęło, czy to depresja, czy zaburzenia innego rodzaju, czy trauma po przemocy w rodzinie bądź gwałcie, czy może zbiór drobnostek, który przelał czarę? Autorki to nie obchodzi, nie stara się nawet zwrócić uwagi czytelników na problem, wykorzystuje go za to beznamiętnie do poparcia własnej tezy.
Nie wiem czemu katolickie czasopismo dopuszcza tekst, który przeczy podstawowym założeniom chrześcijaństwa, ale widzę, że nie jest to dobra tendencja, bo zamiast podtrzymywać starania Kościoła o rozwój moralny i intelektualny wiernych (a zwłaszcza w Polsce poprzez zakony, w tym Jezuitów, oraz elitę intelektualną jaką byli zarówno twórcy konstytucji 3 Maja, rektorzy uniwersytetów, czy bardziej nam współcześni kardynał Sapieha, Macharski, ksiądz Popiełuszko) podtrzymuje powierzchowne traktowanie problematyki inności i potęguje pozorną (acz naiwną i niezgodną z PŚ) butę ze swojej "jedynej słusznej wiary Katolickiej".
Do wszystkich odpowiadających, pragnę zaznaczyć, że jestem osobą wierzącą (tak, tak, i praktykującą, bo inaczej się nie da, a przynajmniej jak dla mnie).
Szanowny Panie, pozwolę sobie odpowiedzieć w punktach, bo mam wrażenie, że z powodu ciągłości tekstu poprzedniego komentarza miał Pan kłopot z wyciągnięciem jego przekazu.
1. Autorka czasopisma, które uchodzi za profesjonalne jest związana tak zwaną rzetelnością dziennikarską. Można o niej dokładnie poczytać tutaj: http://sdp.pl/s/kodeks-etyki-dziennikarskiej-sdp
Ja jednak pozwolę sobie przytoczyć, tylko początek „zadaniem dziennikarzy jest przekazywanie rzetelnych i bezstronnych informacji oraz różno-rodnych opinii, a także umożliwianie udziału w debacie publicznej” (pisownia oryginalna). Pani Redaktor nie przekazała rzetelnie informacji, jej statystyki nie były niczym poparte, postanowiła zignorować fakt, że w osobach, które giną w zamachach są przedstawiciele różnych ras, kultur, religii i narodowości. Co jest brakiem szacunku do tych osób. A to na szczeblu profesjonalnym nie powinno mieć miejsca.
2. Jaką szansę obrony miała dziewczyna, którą zamachowiec złapał od tyłu za włosy i uderzył kilkukrotnie nożem w gardło? Pragnę zaznaczyć, że przyszła tam na spotkanie ze swoim chłopakiem, który był świadkiem wyżej opisanej sceny. Od razu zaznaczę, że dziewczyna, która próbowała bronić się rękoma została zaszlachtowana, bo ręce na nic się zdały. Jak bronić mieli się ludzie, którzy spacerując po moście w Londynie zostali rozjechani pędzącym vanem? Jaki mieli wybór kiedy konali pod kołami? Z mojej wiedzy wynika, że osoba mordowana nie ma żadnego wyboru. A Pan, jak mniemam Katolik, powinien wiedzieć, że ludzkiego życia się nie wartościuje. Jest ono święte, każde życie w tym samym stopniu. Jednak i Pan i Pani Redaktor nie uwzględniacie tej świętości, tylko uznajecie, że jedna śmierć jest mniej zła od drugiej. Dla Katolika, każde odebranie życia (nomen omen danego przez Boga) powinno być naruszeniem świętości. Chyba, że dla Pana, Ci ludzie, którym Bóg dał życie po drugiej stronie Odry nie są tak święci. Refleksję nad tym zostawiam Panu.
3. Potwierdza Pan tylko to co napisałem w poprzednim komentarzu. Jest Pan skłonny jednym zdaniem ocenić cała ludność, wszystkie rasy, kultury, stany jako zgniłe, ponieważ spełniają kategorię: Mieszkają na zachód od Polski. Pozwolę sobie przypomnieć, że wielokrotnie w PŚ było wspomniane, że Chrystus nikogo nie potępił, ani Samarytan, ani trędowatych, ani nawet prostytutek. A Pan i Pani redaktor bez mrugnięcia okiem oceniacie całe narody.
4. Przypomnę więc, że celem poprzedniego komentarza było zwrócenie uwagi na płytki wydźwięk rozważania kwestii zamachów, który deprecjonuje ludzką tragedię poniesioną również przez naszych rodaków.
5. Zapewniam Pana, że różnorodność społeczeństwa (która obejmuje zarówno różnice jak i podobieństwa) jest sprawą o wiele bardziej złożoną niż tylko kwestią „wygodnego mieszkania i pieniążków”. Polecam zapoznać się z jakimkolwiek tekstem z dziedziny kulturoznawstwa. Można zacząć od reportaży (książkowych) Cejrowskiego.
6. Przede wszystkim nie wiem czemu Pan wprowadził wątek historyczny, ale jest on jedynie dowodem na to, że nie wie Pan o czym się wypowiada. Na Wikipedii jest artykulik pod tytułem „Polacy w Wermachcie” https://pl.wikipedia.org/wiki/Polacy_w_Wehrmachcie
Polecam przeczytać, jak również i zajrzeć do przypisów, tam są pozostałe książki z tej tematyki. Zatrważa mnie (jako patriotę i pasjonata historii) fakt, że ignoruje Pan fakty. Polacy nie byli w 100% dobrzy podczas II WŚ. W „Kamieniach na szaniec”, książce dla dzieci jest poruszona problematyka polskich donosicieli na AK. W obozach pracy i zagłady funkcję kapo (uprzywilejowanego, często okrutnego więźnia) pełnili również Polacy. W każdym narodzie są „Ci dobrzy” i „Ci źli”. Jednak Pan potwierdza tylko, że jedynym słusznym podziałem jest zachodnia granica.
7. Aż sprawdziłem i z tego co znalazłem, nadal wydarzenie, o którym Pan pisze to „Prowokacja Gliwicka”, więc nie ważne co Pan o nim sądzi. Jeśli rozmawiamy o wydarzeniach historycznych to należy je określać pojęciami, którymi są nazwane. To tak, jakbym ja o Bitwie pod Grunwaldem mówił „piknik w Prusach”. Ponownie, artykuł do poczytania: https://pl.wikipedia.org/wiki/Prowokacja_gliwicka
8. Przede wszystkim jeśli zwracamy się do kogoś, to w polskiej pisowni zaczynamy od dużej litery. Jeśli nie można cytować wypowiedzi umarłych, bo nie mają nic do powiedzenia, to w takim razie jakim cudem jest czytane i omawiane Pismo Święte? Nie spisał go Bóg (gdyż Ten, jak wiemy ma formę niematerialna), a autorzy natchnieni, którzy nie żyją. Zgodnie z Pana logiką żadne słowo Chrystusa wymienione w NT nie ma dla Pana znaczenia, bo apostołowie umarli, ergo nie mówią, ergo nie można się na nich powoływać. A Wiara musi być poparta pismem i uczynkami. Skoro nie uznaje Pan powołań na tekst pisany osób zmarłych, to jak wygląda Pana Wiara? Zaskakującym jest dla mnie, że zamiast odniesienia się do mojej wypowiedzi i rozważenia jej, deprymuje Pan jej wartość. Jest to bardzo niski zabieg i liczę, że się nie powtórzy. Na marginesie jeszcze dodam, że umarłych warto czasem poczytać i posłuchać, bo mają sporo do przekazania.
9. Tak z ciekawości, skoro umarli nie mówią i wspominanie o nich jest bezczelne, to skąd w rozmowie kwestia abortowanych dzieci? Przecież one nie mówią i to bezczelne o nich wspominać (za: krut00).
10. Nie wiem gdzie się modlą, ale z racji, że z zasady wierzę w ludzi i ich dobre intencje wolę założyć, że tam, gdzie im sumienie dyktuje jest modlić się najstosowniej. Pan najwyraźniej woli uznać, że nikt z tych ludzi wierzącym nie jest. Kolejna bezpodstawna kategoryzacja.
11. Nie wiem co mają tatuaże do całej rozmowy, bo nawet o nich nie wspomniałem. Ale trzy rzeczy są warte wspomnienia. Raz, że fragment o którym Pan pisze jest w ST, a z tego co kojarzę, odkąd Chrystus założył Kościół, to nie obowiązuje wierzących Prawo Mojżeszowe. Sam powiedział, że przykazaniem, które On daje uczniom jest Przykazanie Miłości. Innymi słowy, prawo żydowskie nie obowiązuje Katolików. Dwa, fragment ów dotyczy szeroko pojętego naruszania struktury ciała. Co oznacza, że kolczykowanie również jest wykluczone, nie mówiąc o operacjach. Skoro jest Pan tak wiernym wyznawcą Pisma, czy poinformował Pan kobiety w Pana rodzinie o ich nieuchronnej męce piekielnej z powodu kolczyków? A po trzecie, po raz kolejny pokazuje Pan, że nie zna pan tematu poruszanego we własnej wypowiedzi. A cytat, który Pan przytoczył wymaga przede wszystkim samokrytyki. Pytanie brzmi, czy jest Pan w stanie sam się na nią zdobyć, bo jeśli nie, to nie ma Pan prawa wymagać tego od innych.