Publiczna dyskusja o „modzie islamskiej” we Francji doprowadziła do rozważań na temat roli pieniędzy w promocji multikulturalizmu.
Czy to możliwe, żeby zjawiska społeczne, wydawałoby się zupełnie oddalone, jak kwestie życia i śmierci, współczesnego sportu lub sposobów ubierania się, łączyły się w pewien jednolity obraz? Weźmy coś, co w zasadzie nie ma większego wpływu na codzienne życie na naszym kontynencie: ostatnie mecze ćwierćfinałowe europejskiej Ligi Mistrzów. W ramach tych zawodów spotkały się m.in. Paris Saint-Germain (PSG) z Manchesterem City. Badania marketingowe wskazały lekkie obniżenie zainteresowania publiczności tym dwumeczem, więc reklama i prasa po obu stronach kanału La Manche podgrzewały atmosferę jak mogły. Podkreśliły więc konkurencję między Katarem a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi (ZEA), czyli – jeśli mówić wprost – między petrodolarami a gazodolarami. Paryski klub z katolickim świętym w nazwie należy do muzułmańskiej, katarskiej rodziny panującej i reklamuje jej linie lotnicze, a manchesterski, własność władców ZEA, gra na boisku o nazwie Etihad Stadium, od nazwy linii konkurujących z Qatar Airways.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Harmonijne połączenie zalet ludzkich w idealnej wizji poczętej z filozofii Greków.
Kolebka islamu, himjarycki król, żydowski neofita i pewien mało znany patron.
Kto w tej historii jest lepszym Żydem: ten, który napisał Hagadę na nowo, czy ten, który ją spalił?