Demon

Duchowość w kinie? Temat rzeka. Iluż to twórców w mniej lub bardziej zawoalowany sposób próbowało opowiadać o Bogu, Sacrum, Transcendencji…

W ostatnich latach, w kinie polskim, za specjalistę od tego typu filmów zaczął uchodzić Marcin Wrona. Zmarły tragicznie reżyser nakręcił np. neo-biblijny „Chrzest”, którego akcja toczyła się współcześnie, ale ewidentnie inspirowany był historiami znanymi nam z Pisma Świętego (więcej o tym tytule można przeczytać tutaj).

Pożegnalnym obrazem Wrony okazał się być „Demon” z 2015 roku. Film, w którym twórca postanowił sięgnąć do dawnych wierzeń żydowskich, bo - jak sam mówił - chciał porównać duchowość Żydów i Polaków.

Duchowość jest w przypadku „Demona” istnym słowem-kluczem. Wrona chciał by zgromadzeni na planie artyści otworzyli się na to, co duchowe. Ciekawie w jednym z wywiadów mówił też o tych kwestiach Itay Tiran  - izraelski aktor grający w filmie główną rolę. Wg. niego, w Polsce „podejście do przeszłości jest bardziej duchowe. I na wielu poziomach odzywa się żydowska tradycja, która wciąż żyje utajonym życiem”.    

Tytułowym demonem jest dybuk, a więc duch osoby zmarłej, która wchodzi w ciało kogoś innego, wciąż jeszcze żyjącego. „Dusza zmarłego może wejść w ciało żyjącego, po to byt dokończyć na ziemi to, co przerwała jej śmierć” – tłumaczy w filmie stary żydowski nauczyciel. Tu ofiarą dybuka pada pan młody, który w trakcie własnego wesela przechodzi przedziwną przemianę.

Sposób w jaki Itay Tiran ukazał na ekranie owo opętanie, to prawdziwe mistrzostwo świata. Ale jego zapadająca w pamięć kreacja to jeszcze nie wszystko. Ważne są (bardzo liczne) pożydowskie ślady, pojawiające się na ekranie, przywołujące czasy, gdy kultura i religia żydowska była znacznie bardziej obecna na terenach dzisiejszej Polski. Ale kto wie, czy najważniejszym z tematów zasygnalizowanych w „Demonie” nie jest… pustka duchowa.

Nie przebierając w słowach pijany lekarz (w tej roli Adam Woronowicz), krzyczy, że Oświecenie jest do niczego „Przecież z tego nic nie wynika”. To właśnie on, typowy sceptyk i racjonalista, nagle, pod wpływem alkoholu zacznie rozmawiać z dybukiem. Ba, wprowadzi się niemal w szamański trans. Uświadomi sobie, że nasza cywilizacja, gdy idzie o sprawy wiary i duchowości, coś zniszczyła. Utraciła. W jednej scenie wspomina nawet o jurodiwych, bożych szaleńcach, którzy niegdyś wędrowali po świecie, rozmawiali z duchami i wszyscy akceptowali taki stan rzeczy. Dziś umieszcza się takich ludzi w szpitalach psychiatrycznych.

To co święte, boskie, duchowe jest w dzisiejszych czasach - w zachodnich, zlaicyzowanych społeczeństwach - spychane na margines. Ludzie utracili zdolność dostrzegania rzeczy „nie z tego świata”.

Czy na zawsze? Reżyser zdaje się mówić, że nie. Pojawiająca się na początku filmu koparka, może przecież wskazywać na możliwość dokopania się do nich, zaś uświadomienie sobie własnej śmiertelności, przerażenie nią (bohatera filmu przeraża odkryty przypadkiem szkielet), także otwiera nas na kwestie duchowe, które, wspomniane tu już Oświecenie próbowało na dobre wyrugować z życia „nowoczesnych i postępowych” jednostek.

*

Film "Demon" można obejrzeć w serwisie vod.pl - wystarczy kliknąć tutaj

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg