Zijara i bogini morze

Beduińskie wierzenia i zwyczaje.

Historia Beduinów to pieśni, wiersze, alegorie i opowieści, recytowane przez poetę – aszsza’ir – przy akompaniamencie rababu: skrzypiec z jedną struną zrobioną z końskiego włosia. Prawie nikt nie umiał pisać ani czytać. Liczyły się tylko pamięć i słowo.

Powszechnym zwyczajem była zijara – pielgrzymka do grobów świętych mężów i sławnych szejków, skrytych pod piramidkami kamieni, ponad brzegami pustynnych wadi – okresowych strumieni. Beduini, których wędrówki wypadały w pobliżu wybrzeża, pielgrzymowali do morza, uznawanego za wszechmocną boginię, gdzie morską wodą błogosławiono zwierzęta. Jak to się miało do islamu i przekonania, że nie ma Boga prócz Allaha, trudno wytłumaczyć.

Mimo iż prorok Mahomet objaśnił, że „dobry Bóg na każdą zesłaną chorobę stworzył lekarstwo”, a modlitwa jest również formą terapii, szczególną sławą cieszyli się uzdrowiciele diagnozujący chorobę poprzez dotyk. Umiejętność leczenia przechodziła z ojca na syna. Znachor, zwany hawi, umiał wyleczyć  po ugryzieniu przez węża lub skorpiona. Zyskiwał moc, gdy jako dziecko zetknął się ze śliną innego hawiego. Uzdrowiciel płukał usta bardzo słoną wodą, opluwał ranę po ukąszeniu, a potem masował; w muzeum napisano, że była to terapia skuteczna. Derwisze, przy ekstatycznym waleniu w bębny, odprawiali ceremonie wypędzające złe duchy z opętanych. Zaś wędrowni aptekarze, alattarin, handlowali ziołami i barwnikami, przygotowywali lecznicze mieszanki, kompozycje przypraw i amulety.

I tak ja’ada, czyli szałwia, pomagała na bóle brzucha, niestrawność i biegunkę. Bylica pustynna, szih, leczyła gorączkę i kaszel, wzmacniała płód i zapobiegała poronieniom. Spokrewniony z dynią hanzal usuwał zatrucia i oczyszczał nerki. Rozgrzane nad ogniem kryształki ałunu zapobiegały tak zwanemu złemu oku...

*

Powyższy tekst jest fragmentem książki "Wieje szarkijja. Beduini z pustyni Negew". Autor: Paweł Smoleński. Wydawnictwo Czarne, 2016 r.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg