Czyli czy powstanie naród hinduski?
„Stuletni konflikt pomiędzy ideą świeckiego społeczeństwa indyjskiego, nadającego mniejszością szczególny status, a ideologią jednolitego narodu hinduskiego, w którym nie ma miejsca dla wyznawców innych religii przechodzi do historii” – czytamy w najnowszym, 25 numerze tygodnika „Polityka”.
Paulina Wilk w artykule „Kapłan zalęknionych” przybliża sylwetkę Yogiego Adityanatha – cieszącego się w Indiach ogromną popularnością guru i duchownego tradycji Nath, który słynie z kontrowersyjnych wypowiedzi i ekstremistycznych poglądów na temat islamu i chrześcijaństwa.
Ów kapłan jest także zwolennikiem powołania do życia narodu hinduskiego, a więc zgoła odmiennej koncepcji o tej, którą forsował pierwszy premier Indii, Jawaharlal Nehru. Dla tego ostatniego ideałem był „model świeckich Indii, w których pojęcie narodu jest przeciwieństwem wspólnoty religijnej” - pisze publicystka.
Wilk w swoim tekście sporo miejsca poświęca także aktualnej sytuacji w Indiach, gdzie przedstawiciele różnych religii niestety nie potrafią żyć ze sobą w zgodzie. Muzułmanie dokonują zamachów na niewiernych, hinduiści linczów i ataków na meczety.A swego czasu „wymusili przerwanie mszy w chrześcijańskiej świątyni i oskarżyli księdza o prowadzenie tam przymusowych konwersji”.
Czym tak naprawdę jest hinduskość? Która partii nazywana jest partią braminów? I o co chodzi w tzw. dżihadzie miłości? M.in. na te pytania znaleźć można odpowiedzi w najnowszym numerze tygodnika „Polityka”.
Harmonijne połączenie zalet ludzkich w idealnej wizji poczętej z filozofii Greków.
Kolebka islamu, himjarycki król, żydowski neofita i pewien mało znany patron.
Kto w tej historii jest lepszym Żydem: ten, który napisał Hagadę na nowo, czy ten, który ją spalił?