Tybetańczycy jak pochodnie

Młody Tybetańczyk podpalił się w sobotę na zachodzie chińskiej prowincji Syczuan przeciwko łamaniu wolności religijnej przez władze Chin - poinformował w niedzielę Reuters. Był to ósmy akt samopodpalenia w tym regionie od marca.

19-latek był w przeszłości mnichem w buddyjskim klasztorze Kirti, w syczuańskim okręgu Aba, gdzie często dochodzi do protestów przeciwko polityce rządu Chin - pisze agencja, powołując się na tybetańską organizację emigracyjną Free Tibet oraz tybetańskiego działacza mieszkającego w Indiach.

Jak poinformował aktywista Zorgyi oraz Free Tibet, były mnich domagał się "wolnego Tybetu" i powrotu z uchodźctwa przywódcy religijnego Tybetańczyków, dalajlamy.

Policja zgasiła ogień i pobiła mężczyznę. 19-latek przeżył. Nie wiadomo, gdzie obecnie przebywa - napisał Zorgyi w e-mailu wysłanym agencji Reutera, w którym powołuje się na relacje świadków.

Przedstawiciel władz z okręgu Aba powiedział, że nic nie wie o incydencie.

Wielu mnichów z klasztoru Kiriti - jednego z najważniejszych dla tybetańskiego buddyzmu - zostało w tym roku zatrzymanych i wysłanych przez chińskie władze na tzw. reedukację.

Ośmiu Tybetańczyków, w tym siedmiu z okręgu Aba, podpaliło się od marca br. w proteście przeciwko łamaniu wolności religijnej przez władze Chin. Dwa przypadki okazały się śmiertelne.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg