Dzieci gorszego Allaha

Jacek Dziedzina

GN 11/2012 |

publikacja 15.03.2012 00:15

Nim Gniezno postawiło pierwszy krzyż, w syryjskim Damaszku od wieków śpiewano pieśni wielkanocne. Teraz jednej z najstarszych wspólnot chrześcijańskich na świecie grozi wygnanie.

Dzieci gorszego Allaha Henryk Przondziono/GN Tu się mówi językiem Jezusa. Mieszkańcy wioski Maalula posługują się aramejskim

W objętych rewoltą syryjskich miastach na murach domów pojawia się hasło: „Chrześcijanie do Bejrutu, alawici do grobu!”. Częściowo oddaje ono klimat napięcia pomiędzy sunnicką większością a mniejszościami, w tym chrześcijańską i alawicką. Alawici to sekta wyrosła w łonie islamu szyickiego, więc ortodoksyjni muzułmanie uważają ją za heretycką. Ale to właśnie alawici, będący kilkunastoporcentową mniejszością, od ponad 40 lat sprawują rządy w Syrii. Alawitą jest prezydent Baszar Al-Assad (podobnie, jak był nim jego ojciec Hafez), większość najwyższych stanowisk w armii i służbach bezpieczeństwa zajmują również alawici. Stąd też zawołanie „Alawici do grobu!” jest symbolem sprzeciwu wobec reżimu, który w ostatnich miesiącach pokazał swoją prawdziwą twarz, zabijając tysiące ludzi. A co w tym „znienawidzonym” przez rewolucjonistów towarzystwie robią chrześcijanie?

I dlaczego, mimo niechęci, nikt ich nie chce wysyłać z alawitami do grobu, tylko co najwyżej wygnać do sąsiedniego Libanu?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.