Nigeria krwawi

GN 11/2012 |

publikacja 15.03.2012 00:15

O zamachach w Nigerii, obyczajowej niezależności od Zachodu i składaniu ofiar przodkom z bp. Hyacinthem Egbebo MSP rozmawia Krzysztof Błażyca.

Nigeria krwawi Archiwum bp. Egbebo Bp Egbebo do wiernych w swojej diecezji musi czasem docierać łodzią

Krzysztof Błażyca: Wciąż mamy w pamięci zamachy bombowe na kościoły w czasie Bożego Narodzenia w kilku miastach Nigerii. Dlaczego doszło do tej tragedii?

Bp Hyacinth Egbebo: – Te ataki przeraziły wszystkich. Nikt się ich nie spodziewał. Chrześcijanie niczym nie sprowokowali sprawców. Chcę jednak już na początku podkreślić, że na zamachy w Nigerii nie powinno się patrzeć jak na konflikt muzułmańsko-chrześcijański. To ekstremiści uważają chrześcijan za wrogów. Ale to nie jest powszechna postawa. Jest wielu muzułmanów, którzy próbują chronić chrześcijan, tak jak chrześcijanie pomagają muzułmanom. Po grudniowych atakach na świątynie chrześcijańskie wielu wysoko postawionych muzułmanów było zaszokowanych. Nie wiedzieli, co się dzieje.

Zamachów dopuszcza się organizacja dążąca do wprowadzenia islamskiego prawa, szariatu...

– Zamachy przeprowadzone przez sektę Boko Haram mają podłoże polityczne. To walka o władzę i wpływy. W Nigerii jest 250 grup etnicznych. Ponad połowa Nigeryjczyków to muzułmanie mieszkający na północy. Chrześcijanie różnych wyznań są głównie na południu. Przez wiele lat w Nigerii u władzy byli muzułmanie. Obecny prezydent, wybrany demokratycznie w kwietniu 2011 r., jest chrześcijaninem, z południa. To wywołało falę gwałtownych reakcji ze strony muzułmańskich radykałów, którzy również mieli swoich kandydatów. Do zamachów dochodziło już wcześniej: w sierpniu 2011 r. na siedzibę ONZ w stolicy Abudży czy w listopadzie na posterunki policji i kościoły w Damaturu, na północnym wschodzie. Celem Boko Haram jest uczynienie z całej Nigerii państwa muzułmańskiego. Jest ona wspierana przez podobne organizacje z Arabii Saudyjskiej, jej członkowie są szkoleni w Jemenie.

 

Od czasu tragicznych wydarzeń z grudnia ataki nasiliły się. Prawie co tydzień pojawiają się doniesienia o kolejnych zamachach...

– Ataki Boko Haram są wymierzone również w instytucje, w których pracują muzułmanie. W mieście Kano, gdzie w styczniu doszło do zamachów, zginęło więcej muzułmanów niż chrześcijan. Władze Kano sprzeciwiły się eskalacji konfliktu, odmówiły finansowania działań zbrojnych, więc sekta odpowiedziała zamachem. Jeśli nie akceptujesz drogi, jaką idzie Boko Haram, giniesz. Dlatego jeszcze raz podkreślam: problemem jest żądza władzy, a nie kwestie religijne między „normalnymi” chrześcijanami a muzułmanami. I takie jest wspólne stanowisko wszystkich biskupów w Nigerii, które zostało przedstawione w dokumencie wydanym przez episkopat. W Nigerii mamy Krajową Radę Międzyreligijną, którą tworzą zwierzchnicy chrześcijaństwa i islamu. Wspólnie podejmujemy inicjatywy na rzecz wzajemnego zrozumienia, przeciwdziałania AIDS, podkreślenia wymiaru duchowego życia. Zamachy są szokiem również dla zwierzchników muzułmańskich.

Zatem radykałowie muzułmańscy nie słuchają swoich zwierzchników?

– Niestety, choć liderzy muzułmańscy mówią o pokoju, to islamiści walczą. Chrześcijanie na razie słuchają wezwań do pokoju. Ale gdyby dali się sprowokować i chwycili za broń, wybuchłaby wojna.

Kolejna wojna domowa w Afryce?

– To realne niebezpieczeństwo. Sytuacja w Nigerii jest bardzo napięta. Problemem jest nie tylko Boko Haram, ale tendencje fundamentalistyczne na północy. Za ten stan odpowiada np. brak edukacji. A to sprzyja tendencjom skrajnym. Poza tym w armii znaczną część stanowią właśnie muzułmanie z północy. Gdyby zaczęła się wojna, to radykalna islamska północ wsparta przez wojsko by wygrała albo doszłoby do podziału państwa.

Rząd nie potrafi nad tym zapanować?

– Naszym zdaniem rząd nie robi tak dużo, jak może. Ataków dopuszcza się Boko Haram, ale kto tak naprawdę stoi za nimi? Wydaje się, że sekta jest tylko narzędziem, którym posługują się osoby na wysokich stanowiskach w państwie. Ale kto konkretnie? O tym się milczy. A winnych powinno się znaleźć i ukarać, bo inaczej kraj cały czas będzie krwawić. Nigeria jest ważnym państwem na mapie Afryki. I jeśli dojdzie do konfliktu, dotknie on całego kontynentu. Gdzie udadzą się uchodźcy z kraju liczącego 160 mln osób? Nigeria potrzebuje pomocy z zewnątrz.

Dotychczasowa pomoc finansowa, nie tylko dla Nigerii, ale i innych państw Afryki, uzależniona jest od kwestii obyczajowych.

– Brytyjski premier David Cameron, gdy przybył do Nigerii, zagroził, że zostanie wstrzymana pomoc dla naszego kraju, jeśli nie zalegalizujemy związków homoseksualnych. Nigeria odpowiedziała na to stanowczo: nie zaakceptujemy, bo to jest wbrew naszej kulturze i tradycji i stoi w sprzeczności z naszymi przekonaniami.

I powstał dokument, w świetle którego tylko małżeństwa między kobietą i mężczyzną są ważne, a przewodniczący senatu powiedział jasno, że „żaden kraj nie może mieszać się w to, jak rządzimy państwem”.

– Homoseksualizm jest sprzeczny z wartościami wyznawanymi w całej Afryce. W Nigerii jeśli ktoś dopuszcza się aktów homoseksualnych, to się z tym nie ujawnia. A jeśli już, to ma świadomość, że czyni źle. Wszędzie mówi się o wolności, prawach człowieka. Ale wolność ma swoje ograniczenia. Czy to, że jestem wolny, ma znaczyć, że mogę poślubić własną matkę czy siostrę? Podobnie z narkotykami – co z tego, że wszyscy to promują? Temu trzeba się sprzeciwiać.

Największą wartością, o jakiej przypomina Afryka, jest rodzina...

– Rodzina jest najważniejsza, nie tylko ta najbliższa. Braćmi i siostrami nazywa się również osoby z dalszego pokrewieństwa. A dzieci w tradycji afrykańskiej są błogosławieństwem. Im więcej dzieci, tym więcej błogosławieństwa. Ja jestem piąty z ośmiorga rodzeństwa.

Wiarę przejął Ksiądz Biskup od rodziców?

– Rodzice wyznawali tradycyjną religię afrykańską – animistyczną, ale nas posłali do szkół katolickich. Te szkoły dawały porządne wykształcenie. To tam przyjąłem chrzest. Mój ojciec miał przed domem ołtarz animistyczny. Każdego ranka szedł się pomodlić o ochronę dla rodziny. Czasem składał ofiarę z mięsa zwierzęcego. Kiedy raz przyjechałem ze szkoły do domu, ojciec chciał, abym poszedł z nim. Powiedziałem: „Nie, tu nie ma mocy. Moc pochodzi od Chrystusa”. Ojciec pierwszy raz w życiu wtedy mnie błagał, bojąc się, że przodkowie się zemszczą. Ostatecznie poszedłem, ze względu na ojca. Ale to był ostatni raz. A po moich święceniach to ojciec przyszedł do mnie, prosząc o chrzest. Ochrzciłem oboje rodziców. Ojciec był wysokim, silnym człowiekiem. Nawet w starości wyglądał młodo. Dożył 105 lat. Jego matka żyła prawie 120.

Wierzenia tradycyjne wciąż są żywe?

– Bardzo. Jeśli w życiu coś nie idzie, ludzie myślą, że to nieprzychylność przodków. Te tendencje obecne są również wśród chrześcijan, zwłaszcza we wspólnotach zielonoświątkowych. No i praktyki magiczne. Ludzie boją się, wierzą, że jak pojawia się choroba czy brak pieniędzy, to jest to sprawa przodków. Czasem chcą, aby przodkowie umarli „całkowicie”. A przecież problemy biorą się nie od przodków, ale z tego, że to my źle postępujemy.

Z jakimi problemami zmaga się Nigeria?

– Umieralność dzieci i młodzieży jest tu najwyższa w całej Afryce. W szpitalach dzieci umierają z powodu braku leków. Kobiety ciężarne, których nie stać na szpitale, rodzą w wioskach. Wiele z nich, pozostawionych bez opieki medycznej, umiera przy porodzie. Nigeria mogłaby być bogatym krajem, posiada wiele zasobów naturalnych, ale państwo nie potrafi ich wykorzystać. Problemem jest woda skażona ropą, zanieczyszczona śmieciami, w której padają ryby. System edukacyjny jest zły, skażony korupcją. Kilka lat temu państwo zabrało nam szkoły misyjne, a teraz oddaje je, doprowadzone do ruiny. Dlatego potrzebujemy intelektualistów, wizjonerów, którzy będą rządzić, a nie żołnierzy okazujących tylko siłę, jak było za poprzednich rządów.

Co Afryka może dać zeświecczonej Europie?

– Kościół w Nigerii jest młody, żywy, aktywny. Tradycyjne wartości są ciągle chronione, czuć entuzjazm życia, radość. Podczas nabożeństw ludzie tańczą. Wiara jest widoczna na co dzień. Wierzymy, że Bóg interesuje się tym, co się dzieje z nami, że cały czas uczestniczy w naszym życiu. I myślę, że to jest najważniejsze – podkreślenie, że Bóg jest na pierwszym miejscu. To wielki dar dla świata. Katolików w Nigerii przybywa, liczne są powołania kapłańskie i zakonne. W niektórych diecezjach ponad połowę mieszkańców stanowią katolicy. Są też tereny, zwłaszcza na zachodzie kraju, gdzie katolicy są mniejszością. Mamy 9 metropolii i dwa wikariaty apostolskie. Wikariat Bomadi, gdzie urzęduję, istnieje od 21 lat. Jest bardzo biedny. Na jego terenie mieszka 2,6 mln ludzi, katolików jest 27 tys. Potrzeba katolickiej szkoły, uniwersytetu, kliniki, lekarzy, pielęgniarek, studni głębinowej, a także wolontariuszy, którzy by przyjechali na misje.

Słowo do Polaków?

– Chrońcie wiarę w czasie obecnego kryzysu wartości, w zmaterializowanym świecie. Przecież bez Boga nic nie zrobimy. Ludzie są dziś bogaci, ale nieszczęśliwi. I pamiętajmy, że nauka nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, że potrzebuje odniesienia do Boga. Tylko wtedy będzie dobrze użyta. Bez moralnego ładu, bez Boga – pozostaje smutek. I nie musimy akceptować wszystkich żądań Zachodu. Patrzmy na Jana Pawła II. On pokazał, co jest silne w naszej wierze.

Kontakt dot. pomocy wolontariatu:
br. Damian Lenckowski,
tel. 787 237 419 (do końca kwietnia)

Sekta Boko Haram

Boko Haram to nigeryjska grupa fundamentalistów, która weszła w sojusz z działającym na ternie krajów Maghrebu skrzydłem Al-Kaidy. Organizacja powstała w 2001 r. i rozwijała się do roku 2009, kiedy to władze zakazały jej działalności. Po zreorganizowaniu sekta stała się poważnym zagrożeniem, atakując nie tylko chrześcijan i ich kościoły, ale także budynki rządowe, posterunki policji, a nawet meczety muzułmanów, którzy nie zgadzają się z ich planami. Według raportu organizacji Open Doors od 2009 r. do chwili obecnej ponad 50 kościołów zostało zniszczonych przez członków sekty.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.