Rosną wpływy salafitów?

PAP |

publikacja 18.09.2012 06:30

Gwałtowne demonstracje przeciw amerykańskiemu filmowi "Niewinność muzułmanów" uznanemu przez wielu z nich za obrazę islamu ukazały, zdaniem licznych arabistów, jak bardzo wzrastają wpływy radykalnych muzułmanów, salafitów, którzy mogą jednak politycznie ewoluować.

Prorok Mahomet Wikimedia (PD) Prorok Mahomet
"Salafi" nazywano pierwsze pokolenia muzułmanów i towarzyszy Mahometa oraz ich następców

Arabska wiosna sprzyjała aktywizacji, zwłaszcza w Libii, Tunezji i Egipcie, grup muzułmanów głoszących potrzebę powrotu do wiary "pobożnych przodków", po arabsku "Al-Salaf Al Salih", spośród których tylko niewielkie grupy to zwolennicy przemocy.

"Salafi" nazywano pierwsze pokolenia muzułmanów i towarzyszy Mahometa oraz ich następców. W języku potocznym określenie to zaczęło być szerzej używane od początku XIX wieku w odniesieniu do tych wyznawców Mahometa, którzy przeciwstawiali się rosnącym wpływom wartości kultury zachodniej w świecie arabskim.

Ci, którzy pojawiają się dziś jako demonstranci na ulicach, czynią to jako ludzie, którzy bronią "zagrożonego" islamskiego sacrum przed zamachami ze strony kultur obcych islamowi - mówi francuski arabista prof. Jean-Pierre Filiu z prestiżowego paryskiego instytutu nauk politycznych Sciences Po.

W ciągu ostatnich 20 lat do rozpropagowania idei salafickich przeciwstawianych "łagodniejszej", sunnickiej wersji wiary przyczyniły się zwłaszcza w świecie arabskim głównie kanały religijne telewizji saudyjskiej, chociaż antyzachodnich konotacji politycznych termin "salafita" zaczyna nabierać już od lat 70. ubiegłego stulecia - przypomina francuski ekspert.

W wielu krajach arabskich salafici pozostawali w niełasce, a niektóre rządy popierały ich, "aby dzielić islamistów" i próbować osłabić Braci Muzułmańskich - twierdzi Basheer Nafi, szef zespołu w centrum badawczym Al-Dżaziry w Katarze.

Niektóre reżimy, zwłaszcza syryjski, posługują się dziś "salafickim straszakiem" w walce z syryjskim powstaniem ludowym, wyolbrzymiając obecność salafitów w szeregach zbrojnej opozycji - mówią specjaliści.

W odróżnieniu od Braci Muzułmańskich, organizacji o dobrze wykształconych strukturach, głównie politycznych, salafici skupiają się w małych grupach wokół wpływowych szejków, a ich fundamentalistyczne przesłanie ma charakter bardziej religijny i społeczny niż polityczny - pisała na łamach lizbońskiego "Diario de Noticias" znana portugalska arabistka z Instytutu Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Lizbonie Maria Joao Tomas.

W latach 80. ubiegłego wieku - przypomina ona genezę ruchu salafitów - grupa studentów medycyny stworzyła w Aleksandrii w Egipcie instytut studiów islamskich, który przygotowywał wolontariuszy do niesienia pomocy ubogim, wdowom i sierotom.

"Podczas arabskiej wiosny - mówi Maria Joao Tomas - działali bardzo dyskretnie wśród ludności, starając się uniknąć oskarżenia, że są głównymi inspiratorami islamskiej kontestacji. Niepostrzeżenie stali się bardzo popularni i wkrótce zaczęły powstawać partie o salafickiej inspiracji, które stały się ideologicznymi prekursorami panislamizmu. Ogólnie rzecz biorąc, dążą do stworzenia nowoczesnego państwa opartego na ortodoksyjnej etyce islamskiej i wierzą w możliwość wprowadzenia szariatu".

Zwolennicy radykalnego islamu w Tunezji w przededniu 11. rocznicy zamachu z 11 września zaatakowali ostatni w kolebce jaśminowej rewolucji tunezyjskiej, Sidi Bouzid, bar hotelowy, w którym podawano jeszcze napoje alkoholowe. Przedtem zdołali doprowadzić do zamknięcia wszystkich takich barów, atakowali galerie sztuki i grozili kobietom, które odważyły się kąpać w morzu w strojach bikini.

Wszystko to - dodaje Maria Joao Tomas - przy całkowitej bierności rządu, który nie czyni nic, aby im przeszkodzić.

Cytowany już francuski arabista prof. Jean-Pierre Filiu uważa, że większość arabskich salafitów odmawia brania czynnego udziału w życiu politycznym, ale gotowi są do mobilizacji i gwałtownych działań przeciwko zamachom na islamskie sacrum.

Jego zdanie podziela inny francuski znawca świata arabskiego, Stephane Lacroix, autor książki "Saudyjscy islamiści, niespełniona insurekcja", który mówi: "Salafici są bardziej skłonni inspirować rozruchy w swoich krajach niż przystosować się do reguł gry politycznej, jak to się dzieje w Tunezji bądź Libii".

Tymczasem w Egipcie część salafitów włączyła się do uprawiania polityki, a sukces wyborczy, który odnieśli, zmusił ich do większego umiarkowania i zaakceptowania reguł gry demokratycznej - dodaje Lacroix.

Ich wejście na scenę polityczną w tym kraju miało spektakularny charakter: zdobyli 25 proc. miejsc w parlamencie, jako drudzy po Braciach Muzułmańskich.