Sindbad muzułmanin

Piotr Drzyzga

publikacja 13.07.2015 05:55

Czytając, czy oglądając nowe wersje przygód Sindbada Żeglarza, przeznaczone dla najmłodszych, można zauważyć pewną prawidłowość. Ich akcja rozgrywa się co prawda w świecie Orientu, ale wszelkie odniesienia do tradycji i wierzeń islamskich są w nich pomijane.

Sindbad Żeglarz Andrew Lang Sindbad Żeglarz
Rysunek ilustrujący szóstą przygodę bohatera

Najdalej poszli chyba w tym względzie twórcy animowanej, amerykańskiej produkcji „Sindbad: Legenda siedmiu mórz” sprzed niemal dekady. Tytułowy bohater – mówiący głosem Brada Pitta – przeżywa perypetie do złudzenia przypominające te, których doświadczyli Odyseusz, czy Eryk Wiking, a których w klasycznej „Opowieści o Sindbadzie Żeglarzu” nie znajdziemy. Co ciekawe, wszystkie jego problemy biorą się z kaprysów starogreckiej bogini Eris, której domeną były chaos i niezgoda. Nie ma tutaj także mowy o Koranie. Zamiast niego pojawia się… święta Księga Pokoju.

Tymczasem, gdy sięgniemy po „Baśnie z tysiąca i jednej nocy”, okazuje się, że zarówno Sindbad Tragarz, jak i opowiadający mu swe przygody Sindbad Żeglarz, to dwaj pobożni muzułmanie, zaś w siedmiu morskich opowieściach, o których czytamy, aż roi się od islamskich wątków i motywów.

Modlitwa Sindbada
Już pierwsze, wypowiadane przez Sindbada Tragarza słowa, są przecież niczym innym, jak modlitwą kierowaną do Allaha. „Chwała Ci, o Panie i Stworzycielu, który zsyłasz swe dobrodziejstwa, darząc nimi swych wybrańców wedle upodobania! O Boże, oto błagam Cię o odpuszczenie wszystkich moich złych postępków i ku Tobie się zwracając, wyrzekam się mych grzechów!  Boże, mocy Twoich postanowień nic się nie ostoi, Ty nikogo nie pytasz, co  czynić, bo władzę masz nad każdą rzeczą! Chwała Tobie, który wedle swojej woli jednym bogactwo, innym niedostatek zsyłasz i tego, kogoś sobie upodobał, wywyższasz, innych zaś, jeśli zechcesz, poniżasz. Co większego jest nad Ciebie, co trwalszego nad Twe panowanie i jakże potężna Twoja władza!” – przemawia Sindbad Tragarz, a gdy spotka Sindbada Żeglarza, życzy mu, by jego dni wypełniało Boże błogosławieństwo.

Żeglarz, opowiadając o swej pierwszej morskiej podróży, wspomina o wyspie, która przypominała mu rajski ogród. Kiedy stał się morskim rozbitkiem, to Allah ratuje go z opresji, darowując mu „wielki ceber drewniany”, w którym może płynąć dalej, a gdy dobije do brzegów krainy rządzonej przez króla Maharadża, ten dziękuje Allahowi za ocalenie Sindbada (na dworze tego władcy bohater spotyka także Hindusów – braminów oraz takich, którzy należą do najszlachetniejszej kasty Szakirija).

W tej - oraz w sześciu pozostałych opowieściach - raz po raz słyszymy, iż nie ma potęgi ni siły poza Allahem Wielkim i Mocnym. Że to Allah (czyli Ten, który nigdy nie śpi, Ten, który jest wszechwiedzący, Ten, który jest Żywy i nigdy nie umiera) darował, któryś już raz z kolei życie Sindbadowi. Że to „od Allaha pochodzimy i do Niego powrócimy”. Że nie tyle umieramy, ile jesteśmy powoływani do Miłosierdzia Allaha. Że to w Nim szukamy „ucieczki przed szejtanem przeklętym”.

Allach, szejtan i pielgrzymi
Sam szejtan – czyli szatan – w baśniach o Sindbadzie Żeglarzu także się pojawia. To starzec, którego w swej piątej podróży Sindbad przenosi na drugą stronę rzeki i po czasie orientuje się, że jego nogi „są podobne do nóg bawołu”.

W jednej z opowieści występują czciciele ognia i ghul (islamski nocny duch pustynny). W innej, uskrzydleni „bracia szejtanów”, którzy zabierają bohatera do nieba. Ten, nie mając pojęcia z kim przestaje, wypowiada w tym dziwnym, (szejtańskim?) niebie słowa: „Niech będzie Allah sławiony! Chwała Allahowi”. Wtedy z nieba bucha ogień, a skrzydlate stwory porzucają Sindbada za karę na pustkowiu. Ratunek przychodzi ze strony sług Allaha.

„W Koranie najwyższa potęga Allaha najwyraźniej objawia się w Jego wyrokach dotyczących ludzkiego losu, które determinują od A do Z wszystko, co wydarzy się w świecie stworzonym. Wszystkim zarządza wola Boża i nikt ani nic nie jest w stanie zmienić Bożych postanowień ani się im przeciwstawić” – pisze Mateen Elass w książce „Co tak naprawdę mówi Koran”. Z tym samym przekonaniem spotykamy się w opowieściach o Sindbadzie Żeglarzu, zebranych w „Baśniach tysiąca i jednej nocy”.

Za przyzwoleniem Allaha wieje wiatr. Jego prosi o śmierć, prześladowany przez szejtańskiego Starca Morskiego, Sindbad. W nim pokłada całą swą nadzieją.

Wszystko tu „się dzieje z przeznaczenia Allaha najwyższego”. Nawet kolejne niepowodzenia i tragedie Sindbada są zsyłane przez Niego. Wszystko po to, by bohater przestał być chciwy i zachłanny. Gdy Sindbad uświadamia sobie, że to jest przyczyną jego klęsk, ślubuje Allahowi, że jeśli raz jeszcze zachowa go przy życiu, powróci do Bagdadu i już nigdy nie wypłynie w żadną podróż morską, zadowalając się bogactwami, które dotąd zgromadził.

Tak też się dzieje, a Sindbad Żeglarz po powrocie do domu, staje się przykładnym muzułmaninem. Rozdaje więc zakat, czyli jałmużnę, co jest jednym z najważniejszych obowiązków w islamie (jednym z jego pięciu filarów). Zaczyna się też troszczyć o sieroty i wdowy, zaś o nowych, barwnych przygodach, może usłyszeć co najwyżej od podróżników i pielgrzymów, o których także „Opowieść o Sindbadzie Żeglarzu” wspomina.

***

Tekst z cyklu Alfabet religii