Czym jest religia?

ks. Józef Tischner

publikacja 25.02.2013 06:38

Łacińskie słowo religio znaczy „więź”. A zatem: czym jest więź?

Czym jest religia? Wydawnictwo: Znak

Drodzy bracia, drogie siostry! Drodzy moi! Jest to doprawdy dziwne, że spotykamy się właśnie tutaj, w Paryżu.

Przed kilkoma dniami jechałem drogą prowadzącą z Nowego Targu w stronę Nowego Sącza przez wsie położone nad drogą, a zarazem nad Dunajcem – przez Łopuszną, Dębno, Krościenko, Łącko. Droga snuje się koło Dunajca, jedynie od czasu do czasu schodzi w bok, gdy góry nie dają żadnego przejścia. Była mroźna zima, rzeka skuta dokładnie lodem, niewidoczna, niesłyszalna, dookoła śnieżny krajobraz. Wszystko dokładnie przysypane śnieżną bielą. Na drodze ludzi niewiele, jedynie od czasu do czasu grupki dzieci spieszące do szkoły albo ze szkoły do domu. Oto Polska – piękna, pełna tajemnic, ta, która jeszcze nie zginęła. Będzie nam towarzyszyć stale podczas tych rekolekcji. Nawet wtedy, kiedy nie będziemy wymieniać jej imienia.

Podejmując, drodzy moi, rekolekcje, podejmujemy trud odnalezienia samych siebie. Próbujemy ocalić to, co rozbite, próbujemy przypomnieć to, co zapomniane, umocnić to, co osłabione. W tym właśnie celu staramy się stanąć w obliczu Boga, tak jak się staje w kręgu jakiegoś światła. Bóg jest dla nas dziś światłem absolutnym. Tylko takie absolutne światło pozwoli człowiekowi odnaleźć siebie.

Podczas rekolekcji człowiek stawia sobie pytania podstawowe. Moim zadaniem będzie sformułowanie takich pytań podstawowych. Zadaniem moim nie będzie sformułowanie odpowiedzi na te pytania. Odpowiedź musi dać sam człowiek. Zadaniem moim jest jedynie pytanie. Jakie pytanie? W gruncie rzeczy chciałbym sformułować tylko jedno pytanie: czym jest religia?

Łacińskie słowo religio znaczy „więź”. A zatem: czym jest więź? Ewangelia buduje więź pomiędzy człowiekiem a Bogiem, pomiędzy człowiekiem a drugim człowiekiem. Czym jest ta więź? Ewangelia dąży do tego, ażeby pojednać człowieka ze samym sobą. Na czym opiera się ta więź pojednania człowieka ze samym sobą? Czujecie, że pytanie to nie jest przypadkiem. Ono wyrasta z nas, z naszego czasu, z naszego miejsca.

Źródłem naszego pytania o więź dziś jest przenikający nas niepokój i rozbicie. Jesteśmy dziś świadkami, a nawet ofiarami zrywania więzi. Jesteśmy wszyscy mniej lub bardziej dojrzałym owocem rozłamów, które przechodzą poprzez naszą historię. Te pęknięcia idą także pomiędzy nas i – poprzez nas. Płyniemy na falach historii jak popękana lodowa kra, która jeszcze wczoraj była zwartą taflą lodową, a dziś jest tylko topniejącą bryłą. Czy jesteśmy jeszcze dziś jednym rodem, czy jesteśmy jeszcze jednym narodem, czy jesteśmy jednym Kościołem?

To jakiś paradoks, ale szczególnie kruche wydają się te więzi, które łączą nas, naszą teraźniejszość, z naszą przyszłością. Więzi naszej nadziei. Ile naszych zamiarów życiowych wzięło już w łeb? Ile obietnic zamieniło się w mgłę? Ile przyrzeczeń ludziom danych poszło w niepamięć? Kto mógł przed dziesięciu, dwudziestu laty przewidzieć, że spotkamy się tu dziś w Paryżu na rekolekcyjnych rozmowach? A jaką niespodziankę przyniesie nam jeszcze nasze jutro, nasza przyszłość?

Ale także nasza przeszłość jest pękającą krą. Lata płyną, bledną wspomnienia, nowi bohaterowie zastępują starych, rosną popioły, spod których trudno zauważyć jakikolwiek diament. Dla wielu z nas rośnie również oddalenie przestrzenne. Zaśnieżony ojczysty kraj staje się coraz bardziej daleki. Stąd nasz niepokój, rozbicie. I stąd pytanie o więź. Bo religio znaczy „więź”.

Ja wiem, że w takich przypadkach wyłania się również pytanie o winę: kto temu winien? A w pytaniu o winę nie można pominąć sprawy władzy, sprawy przemocy. A więc do tego wszystkiego, co powiedziałem, dołącza się jeszcze nasze poróżnienie z władzą. Co na ten temat mamy do powiedzenia? Chciałbym zaraz na wstępie sprawę pod tym względem postawić jasno: jest rzeczą niemożliwą, zwłaszcza tutaj, w Paryżu, powiedzieć coś naprawdę nowego na temat władzy i przemocy. Cokolwiek bym mówił, byłoby powtórzeniem. Przyjechałem tutaj, prawdę powiedziawszy, z inną ambicją. Bo co tu dużo ukrywać – trzeba mieć mimo wszystko ambicję, może nawet grzeszną ambicję, aby zgodzić się na mówienie rekolekcji w Paryżu. Przyjechałem więc z inną ambicją. Chciałbym iść jak gdyby krok dalej. Chciałbym mówić z wami o sprawach żadnej władzy nie podległych. Mówiąc o tych sprawach, chciałbym abyśmy nadali tym sprawom tym większe znaczenie. Im więcej będzie w nas i między nami takich spraw niepodległych – niepodległych ze swej istoty, ze swej natury – tym bardziej niepodlegli będziemy my, niepodległy będzie nasz naród, niepodległy będzie nasz Kościół. Jeśli więc podczas tych rekolekcji nie znajdziecie nic albo prawie nic na temat władzy i przemocy, to – wierzcie mi – nie z ostrożności ani z lęku, ale z całkiem prostego faktu, że stają dziś przed nami pytania o wiele ważniejsze, istotniejsze i szkoda nam tracić czas na powtarzanie tego, o czym wróble ćwierkają na każdym polskim kłosie.

Religio znaczy „więź”. Naszym celem jest odnalezienie, odbudowanie więzi. Ale kto odbudowuje więź, ten odbudowuje człowieka. Trzeba abyśmy zechcieli odbudować siebie. Świadomie mówię „siebie”, bo podczas rekolekcji sprawa wygląda tak, że są mówione nie tylko do tych, którzy słuchają, ale są mówione także do tego, który mówi. Trzeba abyśmy odnaleźli siebie. W tą stronę idzie pomoc Boża. Trafnie napisał kiedyś Norwid: „Bo Przedwieczny w człowieku przez się działa, ale w historii przez człowieczość”*. Podejmijmy więc dzieło odbudowania siebie, mając na zapleczu ten piękny polski krajobraz: mroźną zimę, zmarzniętą rzekę i od czasu do czasu grupy dzieci idące ze szkoły do domu lub z domu do szkoły (...)

***

Powyższy tekst jest kazaniem ks. Józefa Tischnera z 1 marca 1985 roku, opublikowanym w wydanej właśnie przez Znak książce "Rekolekcje paryskie".


* Cyprian Kamil Norwid, Listy o emigracji, w: Pisma polityczne i filozoficzne, zebrał i ułożył Zenon Przesmycki (Miriam), Londyn 1957, s. 31.