Biała i czarna nić

Jerzy Szygiel

publikacja 17.08.2014 06:00

Przestrzeganie muzułmańskiego postu w czasie ramadanu przynosi coraz więcej problemów społecznych, nie tylko w Europie. Życie codzienne wielu wiernych zamienia się w koszmar.

Podczas ramadanu muzułmanom nie wolno nic jeść ani pić od wschodu do zachodu słońca Arif Ali /east news Podczas ramadanu muzułmanom nie wolno nic jeść ani pić od wschodu do zachodu słońca

Podczas tegorocznego mundialu światowe media zwróciły uwagę na kłopot dzielnej reprezentacji Algierii w czasie brazylijskich rozgrywek mistrzostw świata w piłce nożnej. Pojawiło się mianowicie pytanie, czy piłkarze będą w stanie grać. Święty miesiąc ramadan rozpoczął się w tym roku 29 czerwca, zobowiązując wiernych do surowego postu od wschodu do zachodu słońca. Oczywiście zakaz palenia papierosów czy odbywania stosunków seksualnych raczej nie może wpłynąć na zdolność do gry, ale powstrzymanie się od jedzenia i picia w sytuacji dużego wysiłku fizycznego i brazylijskich temperatur sięgających nawet 30 stopni mogłoby poważnie tę zdolność ograniczyć. Delikatna kwestia ramadanu dotyczyła też niektórych reprezentantów innych krajów, które zwycięsko wyszły ze swych grup, jak Nigeria, Francja czy Niemcy. Problem rozwiązał się właściwie sam, bo reprezentacje z muzułmańskimi zawodnikami wkrótce odpadły z turnieju, a Niemiec pochodzenia tureckiego Mesut Özil zdecydował, że nie będzie pościł. Jednak to, co na brazylijskich mistrzostwach miało rozmiar krótkiej anegdoty, w krajach muzułmańskich staje się ciężką społeczną łamigłówką. Wstydliwie skrywaną, gdyż wiąże się z nadzwyczajnie zwiększoną nerwowością, a nawet przemocą.

Trudność ze zrozumieniem, na czym polega problem z ramadanem, wynika z przeświadczenia wielu chrześcijan, że chodzi o post w zasadzie podobny do np. naszego Wielkiego Postu, choćby przez jego cele duchowe. W obu przypadkach asceza, której mają towarzyszyć wyciszenie, modlitwa i jałmużna, ma być środkiem szczególnego zbliżenia się do Boga. Istnieją jednak duże różnice praktyczne. Kalendarz muzułmański opiera się na cyklu księżycowym, bez stosowania tzw. interkalacji, to jest dodawania odpowiednich odcinków czasu, które pozwoliłyby miesiącom trzymać się tych samych pór roku. Rok w kalendarzu księżycowym jest o 11 lub nawet 12 dni krótszy niż w słonecznym, więc co roku początek ramadanu przypada o tyle dni wcześniej niż w poprzednim. Kiedy ramadan przypada zimą, każdy z 28 (lub 29) dni księżycowego miesiąca w Europie i północnej Afryce jest oczywiście krótki, ale latem trzeba wytrzymać nawet 16 godzin bez jedzenia i picia, podczas gdy temperatury, np. w Algierii, regularnie dochodzą do 40 stopni.

Kod ramadanu
Druga ważna różnica praktyczna polega na innym pojmowaniu intensywności postu. W chrześcijaństwie zalecana wstrzemięźliwość jest mniej więcej równo rozłożona na cały okres postu, za to bez wymogu całkowitego odcięcia się od pokarmów i napojów. Natomiast w islamie pości się całkowicie w dzień, by nocą robić wszystko to, co było zakazane za dnia. To bardzo kontrastowe i poniekąd radykalne podejście do postu nie było większym problemem przed wiekami. W nieśpiesznych pustynnych kulturach rolno-pasterskich życie po prostu nieco bardziej zwalniało na czas świętego miesiąca, a każdy iftar – uroczysty rodzinny posiłek po zachodzie słońca – był radosnym świętem. I dziś w zasadzie takim pozostaje, lecz bardziej kojarzy się ze zwykłą ulgą niż radością. Wymogi współczesnego życia powodują, że faktyczne odwrócenie rytmu dzień–noc zbyt mocno odbija się na psychice wielu wiernych.

Koran mówi, że w czasie ramadanu postny dzień zaczyna się w momencie, gdy da się już odróżnić „białą nić od czarnej”, naturalnie bez sztucznego źródła światła. Aluzja do skrajnego kontrastu jest więc jakby zakodowana w muzułmańskiej świętej księdze. Po zjedzeniu ostatniego nocnego posiłku, który latem zaczyna się ok. 3 nad ranem, już około godziny 10 ludziom kiszki zaczynają groźnie grać marsza, a trzeba czekać do ok. 22. Zresztą to nawet nie głód jest najbardziej dotkliwy, lecz zmęczenie i pragnienie. Często całe noce pozostają nieprzespane, a w wysokiej temperaturze organizmy szybko się odwadniają. Te dwa czynniki wystarczą, by zamienić życie codzienne w piekło. Irytacja wzbierająca u znacznej części wiernych radykalnie oddala całą społeczność od postulowanego nastroju wyciszenia i szczególnej, wzajemnej uprzejmości. Pojawia się coś przeciwnego – szczególna agresja.

Ekscytacja i otępienie
Trzy lata temu, kiedy post przypadał w upalnym sierpniu, znany algierski pisarz Chawki Amari opublikował szeroko dyskutowany esej na ten temat, który rozpoczynał się sucho, od liczb: „Czwarty dzień ramadanu: 2 tysiące publicznych bójek, 100 ciężko rannych, 4 zabitych, do tego setki śmiertelnych wypadków samochodowych”. Zjawisko jest widoczne we wszystkich krajach północnej Afryki. Już od pierwszego dnia postu kłótnie z powodów, które kiedy indziej nie byłyby nawet zauważone ze względu na swą błahość, wybuchają w biurach, fabrykach, sklepach, na bazarach, na ulicach i w domach. Nie da się ukryć, że choć w kulturze arabskiej przestrzeganie postu uchodzi za coś w rodzaju potwierdzenia męskości (jako objaw wytrzymałości i godności), to właśnie mężczyźni znoszą go gorzej. Bywa, że pozbawieni w ciągu dnia kawy, papierosów i tradycyjnych wodnych fajek poddają się stanowi irytacji, by eksplodować w najmniej oczekiwanym momencie. Sporo o tym wiedzą ich żony. „Za dnia na naszych ulicach panuje wzajemna nienawiść” – pisał ze smutkiem Amari.

Dziś ta sprawa nie jest już tabu. Duchowni załamują ręce, mnożą apele o spokój, władze wzmacniają liczbę policjantów na ulicach, a telewizje nadają ciurkiem najpopularniejsze seriale, by zapewnić jako taki spokój. Zwykli ludzie też są oczywiście świadomi niebezpieczeństw tego okresu i podejmują najróżniejsze strategie, by uniknąć najgorszego. Najczęstszą jest przesypianie całego dnia lub maksymalne wydłużanie nocy. Jeśli zasłonić szczelnie wszystkie okna, nie da się przecież odróżnić kolorów nici... można zjeść później. Te sposoby – potępiane zresztą przez duchownych – nie są jednak jeszcze takie złe jak inne, szczególnie nadużywanie narkotyków i psychotropów. Maroko jest jednym z największych producentów haszyszu na świecie, a Algieria nielegalnych leków uspokajających. Co roku algierska policja konfiskuje ok. 30 ton (!) pigułek podrobionego valium i pochodnych. W czasie ramadanu wielu mieszkańców krajów północnoafrykańskich i muzułmanów w Europie bierze te leki przed świtem bądź chyłkiem w ciągu dnia.

Prawo skrajnego kontrastu działa czasem zaskakująco. Arabska prasa jest pełna sąsiedzkich historii ludzi, którzy w czasie ramadanu chwytali za noże i siekiery, ale w szczęśliwym przypadku, gdy wychodzili z tego cało, po wieczornym posiłku spotykali się, jednali i szli razem do meczetu jak starzy przyjaciele. Nocna ulga nie zawsze jednak pozwala zapomnieć o trudnościach dnia. Ramadan zawsze oznacza nadzwyczajne podniesienie cen na wszystkie artykuły żywnościowe. Dzieje się tak z dwóch powodów: po pierwsze rodziny robią przed postem wielkie zapasy, po drugie, już podczas ramadanu ludzie idą na bazar z pustym brzuchem, co naturalnie powoduje nadmierne bądź wręcz irracjonalne zakupy. Dla rodzin uboższych taka podwyżka może oznaczać ekonomiczną katastrofę.

Niepewna przyszłość
Najczęstszym schorzeniem występującym podczas muzułmańskiego postu jest przejedzenie, ale są i inne, poważniejsze kłopoty gastryczne. Po prostu w ciągu letnich nocy je się „na zapas”, a szpitale pękają wtedy w szwach. Na dodatek pobyt w szpitalu nie zawsze jest ratunkiem. Jak wszystkie niemal instytucje i szpitale działają na mocno zwolnionych obrotach. Nie ma żadnych oficjalnych statystyk, które łączyłyby liczne przypadki zwykłej absencji (wzmożone branie urlopów) z przypadkami pracowników, którzy śpią na swoich stanowiskach, najdosłowniej. Zjawisko jest jednak powszechne. Stąd też nawet kadrowe wzmacnianie policji i innych służb porządkowych w czasie ramadanu nie jest w stanie skutecznie powstrzymać publicznej przemocy. Właśnie ta przemoc najbardziej niepokoi muzułmańskich teologów. W islamskim poście brak pewnej symboliki, która by ją jakoś wyraźnie piętnowała. Oczywiście islam wyraźnie potępia niepotrzebną przemoc, ale radykalna kontrastowość przebiegu postu, mimo najlepszych intencji, czyni zeń w naszych czasach przeżycie zbyt ekstremalne, zbyt mechaniczne, by dać realną szansę na pogłębienie duchowości wiernych. Świat muzułmański zaczyna o tym debatować, pewną rolę odegrały tu spotkania ekumeniczne, więc można ostrożnie oczekiwać pozytywnych zmian w przyszłości.