Naturalna łaska

Matthew Fox i Rupert Sheldrake

publikacja 29.06.2015 04:07

Rozmowa Matthew Fox'a (księdza Kościoła Episkopalnego i założyciela Instytutu Kultury i Duchowości Stworzenia) z Rupertem Sheldrake'm (biologiem i twórcą m.in. teorii pola morfogenetycznego).

Przed wiekami katedrą nazywano tron, na którym spoczywa bogini Matka, rządząca Wszechświatem HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ Przed wiekami katedrą nazywano tron, na którym spoczywa bogini Matka, rządząca Wszechświatem
Ilustracja: egipska bogini Izyda zasiadająca na tronie. Eksponat z amsterdamskiego Muzeum Religii

MATTHEW: Innym określeniem nawyku, jakie stosujemy, jest tradycja. W tym przypadku istnieje jednak niebezpieczeństwo, że wyraz ten napisze się dużą literą T, zamiast małą. Jakiś czas temu byłem w Cardiff i w tamtejszym kościele protestanckim dałem wykład o duchowości celtyckiej. Po wykładzie podszedł do mnie młody mężczyzna po dwudziestce i powiedział: „Wiesz, przychodzę regularnie do tego kościoła i po raz pierwszy widzę, ze jest wypełniony ludźmi. Zwykle w niedzielę przychodzi tu około trzydziestu osób  i jest tak nudno. Poddają cię tu rytuałowi. W jaki sposób możemy  zmienić tu rytuał?”

Odpowiedziałem: „Należy zacząć od wyniesienia wszystkich ławek i wyobrazić sobie pole w środku jako zakrzywione, ponieważ wierzymy w taki rodzaj Wszechświata. Trzeba poruszyć oddech, ponieważ nie możemy modlić się bez ciała i oddechu. Ciało i serce idą w parze.” A on odpowiedział: „Hmmm, kościół ma sto pięćdziesiąt lat. Ma swoją tradycją i na pewno nie pozwolą ruszyć ławek.” A ja mu na to powiedziałem, że Wszechświat ma piętnaście miliardów lat i społeczność ludzka będzie wkrótce zmuszona do podjęcia decyzji: sto pięćdziesiąt lat ludzkiej tradycji czy piętnaście miliardów lat tradycji Stworzenia. „Możecie stracić połowę obecnych parafian, ale zyskacie za to całe pokolenie wiernych, którzy z chęcią dadzą się zaprosić do bardziej zakrzywionej przestrzeni.” Tak tworzy się pole i pamięć morficzna staje się dostępna, ponieważ gdy modlimy się w kręgach – kręgach naszych przodków i kręgach naszego zakrzywionego Wszechświata – budzimy i wzmacniamy tę pamięć oraz towarzyszące temu wskrzeszenie: nowe życie.

RUPERT: To mi przypomniało coś, o co pragnąłem cię zapytać, a co wyniknęło z pytania zadanego mi w zeszłym tygodniu przez mojego trzyletniego synka. Śpiewaliśmy właśnie piosenkę o liściach wiosną oraz o Matce Naturze. To go zafascynowało i ciągle zadawał to pytanie: „Kto to jest Matka Natura?”. Próbowałem mu wytłumaczyć, po czym on zamilkł na chwilę, a potem zapytał: „Czy Matka Natura to Maryja?”. Wie, kto to jest, ponieważ ma jej obrazek w swoim pokoju i dość często odmawiamy modlitwę Zdrowaś Maryja, zanim on pójdzie do łóżka. Przez chwilę wahałem się, a w końcu odpowiedziałem „tak”, przewidując teologiczną rewolucję, która dotąd nie miała miejsca.

Wydaje mi się, że Maryja na wiele sposobów przejęła cechy Matki Ziemi, szczególnie gdy przypomnimy sobie, że jej świątynie czci Maryi w wielu częściach świata wskazuje, że jest ona chrześcijańskim wcieleniem starej bogini matki.

Zdaję sobie sprawę, że oficjalna wykładnia teologiczna ma o wiele bardziej ograniczoną i chronioną koncepcję Maryi. Potrzebujemy świeżego wyobrażenia żyjącej Natury jako kosmicznego Chrystusa, jak ukazałeś to, Matthew, w niezwykle inspirujący sposób w swoich książkach, ale potrzebujemy również nowego wyobrażenia Matki Natury. Jak ci się wydaje, w jakiej formie to wyobrażenie matki czy jej archetypu jest najlepiej postrzegane? Maryja nie jest jedyną możliwością. Na niektórych greckich ikonach widuje się cudowne obrazki Maryi z Jezusem na kolanach, a także Maryję na kolanach jej matki, św. Anny.

Samą Maryję postrzega się wtedy na tle wielkiej matki, czyli babki. Ale św. Anna może też nie być najlepszą kandydatką. Co o tym myślisz?

MATTHEW: Otworzyłeś właśnie wielką skrzynię wspaniałych metafor – i jak sam mówisz – spośród całej ich wielości żadna pojedynczo nie jest w pełni satysfakcjonująca i to jest cudowne, ponieważ nadal poszukujemy. W Europie powszechnie znana jest Czarna Madonna, która – jak wskazują na to wszelkie dowody – jest zapożyczoną Izydą, boginią matką z Afryki Północnej. Pewne ślady prowadzą też do Indii i bogini matki z tej części świata.

Fakt, że w tym samym momencie kosmologicznego przebudzenia w XII wieku wniesiono na Zachodzie Czarną Madonnę wprost na ołtarze katedr, jest bardzo ważny. Określenie katedra powstało właśnie w XII wieku. Po łacinie oznacza tron i uczono nas, że to jest miejsce, na którym siada biskup. Ale to jest przejaw klerykalizmu, patriarchalizmu i nie jest prawdą. W XII wieku katedrą nazywano  tron, na którym spoczywa bogini Matka, rządząca Wszechświatem z mądrością, miłosierdziem i sprawiedliwością, stojąca po stronie biednych i uciskanych.

Kiedykolwiek odkrywa się ponownie boginię, w rzeczywistości odkrywa się znów twórczą moc społeczności i pojedynczej osoby.

Tradycja bogini w chrześcijaństwie jest tym samym, co tradycja czy kapliczki znajdują się w grotach i jaskiniach, lub gdy jest związana ze świętymi źródłami czy studniami. Obecna praktyka oddawania kosmicznego Chrystusa, to synonim, ponieważ to Sophia i jej kosmiczna mądrość: Pani Mądrości. Głębia archetypu Maryi jest bardzo silna. Dopiero zaczęła się wyłaniać i dokonano czegoś wspaniałego, odkrywając Zielonego Mężczyznę idącego obok bogini. To także jest bardzo ważne. A więc mężczyźni w żadnym wypadku nie są wykluczeni. Już w XII wieku Hildegarda z Bingen nazywała Maryję boginią. A Mechtylda z Magdeburga , żyjąca w XIII wieku, także nazywa Maryję boginią, a nasze dusze nazywała boginiami. A więc archetyp Maryi znajduje się w każdym z nas, w kobietach i w mężczyznach.

Mamy też podstawowy archetyp Boga jako matki, a nawet archetyp Chrystusa jako matki. Byłem zszokowany tym, że Tomasz z Akwinu, którego uważano za wielkiego racjonalistę, również nazwał Chrystusa matką i to kilka razy. Taka jest starożytna tradycja. Juliana z Norwich rozwinęła w Anglii teologię macierzyństwa Boga lepiej niż ktokolwiek inny w zachodnim chrześcijaństwie. Ale cała ta ideologia powinna być zrównoważona. Mistrz Eckhart mówi: „Wszelkie wyobrażenia Boga, jakie mają ludzie, odzwierciedlają nasze zrozumienie nas samych.” To jest bardzo ważne. Jeżeli będziemy żyć w kulturze religijnej, która nie uznaje i nie szanuje macierzyństwa Boga i bogini na równi z ojcostwem Boga, nasze dusze będą zubożone, będzie to nasza strata. Pointą tych metafor jest to, że udzielają nam pozwolenia na najpełniejsze bycie samym sobą, na wypełnienie pola czymś wspaniałym, energetyzującym, pokrzepiającym i pełnym mocy uzdrawiania i tworzenia.

Moment powrotu do tradycji bogini uczy w istocie, że energie twórcze Wszechświata i jego twórca są obecne we wszystkim. To jest czas świętowania twórczości. Nie zostały dotąd odkryte w Europie żadne znaleziska materialne o charakterze militarnym, pochodzące z okresu oddawania czci bogini Matce, trwającym pięć tysięcy lat.

Zamiast tego znaleziono około dziesięciu tysięcy figurek przedstawiających ciężarne kobiety. Oczywiście, kiedy mężczyźni archeolodzy po raz pierwszy zobaczyli te znaleziska, uznali, że figurki służyły do obrzędów płodności i orgii!

Ale archeolodzy o nastawieniu feministycznym uważają, że figurki pochodzą z czasów, gdy szanowano i uznawano proces stworzenia, którego archetypem było urodzenie dziecka. A więc powrót do uznania i szacunku dla procesu stwórczego we wszystkich jego formach świetnie pasuje do twojej hipotezy twórczości, nawyków  i ewoluujących praw Wszechświata.

RUPERT: Czy mogę pójść jeszcze trochę dalej? W pierwszym opisie stworzenia w Księdze Genesis występuje wyobrażenie Boga wywołującego rośliny i zwierzęta z Ziemi. Bóg nie wydał ich na świat, to Ziemia je wydała. Ziemia jest Matką. Mamy tu do czynienia z wyobrażeniem stworzenia na drodze wzajemnej zależności. Polaryzacja między Niebem a Ziemią, Ojcem Niebem i Matką Ziemią jest bardzo stara i szeroko rozpowszechniona. Wydaje się, że jedną z rzeczy, jaką robimy, jest próba odzyskania sensu tej twórczej polaryzacji, a także poczucia źródła zarówno ojca, jak i matki, które przekracza oba z nich.

MATTHEW: Tak, zawsze musimy pamiętać, że mamy do czynienia z metaforami. Ale koncepcja, że boskość przychodzi z dołu, a nie z góry, jest oczywiście częścią tradycji bogini i innych starożytnych tradycji. Jak mówi mistrz Eckhart: „Bóg jest jak wielka podziemna rzeka, której nikt nie może zatamować ani zatrzymać.” To bardzo żeńskie wyobrażenie, że Bóg jest nie tylko w niebiosach. Ale istnieje też tradycja węża, w której wąż jest symbolem mądrości reprezentującym boginię.

Bardzo interesujące jest to, jak Hildegarda z Bingen radzi sobie z negatywną historią węża z opowieści w Księdze Genesis. Była chrześcijanką, więc posiadała obraz negatywnej roli węża. Ale jako kobieta, która znała również starożytną tradycję bogini, twierdziła, że powodem, dla którego wąż został wybrany, by zwieść Adama, było to, iż nikt nie uwierzyłby, że to najmądrzejsze spośród wszystkich zwierząt przyszłoby do Adama i oszukało go. Na wielu jej obrazach obramowanie przedstawia węża; ona zawsze wstawiała się za wężem.

Rdzenne ludy Ameryki, na przykład Hopi, modlą się razem z grzechotnikiem. Pewnego razu byłem wraz z modlącym się Indianinem Hopi w budowli indiańskiej zwanej kiva i spytałem, czy grzechotnik nie denerwuje się w trakcie modlitwy. Indianin odpowiedział: „Tak, na początku, ale gdy mu śpiewasz i wąż odczuje ciepło tej pieśni i ciepło płynące z twego serca, wtedy się uspokaja i możecie modlić się razem przez trzy dni i trzy noce”. Powiedział również, że odkąd w pobliżu rozbudowuje się miasto, obecność grzechotników jest dużą rzadkością. I trudno już odmówić naprawdę dobrą modlitwę.

Następnego dnia dałem wykład, na który przyszedł również ten Indianin. Po wykładzie podszedł i rzekł: „Muszę ci to powiedzieć. W godzinę po tym, jak odszedłeś, pod drzwi wejściowe przypełzł grzechotnik. A więc teraz będziemy się dobrze modlić przez najbliższe trzy doby. Jestem przekonany, że ten grzechotnik zjawił się dzięki naszej rozmowie.”

Istnieje bardzo stare wierzenie, obecne w różnych kulturach na całym świecie, że zwierzęta żyjące pod ziemią przynoszą szczególną mądrość. Ma ono wpływ na postawę ludzi wobec ich własnego ciała. Na Zachodzie zawsze próbowano wszystkim wmówić, że duch znajduje się w górnej części ciała, gdzieś w głowie. I chcemy, aby energia przeszła przez wszystkie czakry tak szybko, jak to możliwe, i uniosła się do głowy. Ale faktem jest, że archetyp i metafory, dotyczące znajdowania boskości w Ziemi, mówią również o odnajdywaniu boskości w naszych własnych ciałach, w naszej zmysłowości, seksualności i w dwóch pierwszych (od dołu) czakrach, łączących się ze wszystkimi wibracjami pól Wszechświata. A więc jest to wezwanie do modlitwy płynące z wnętrza ludzkiego ciała, sięgające serca, a następnie sięgające umysłu, a nie przebywające ciągle w głowie.

Mówisz, Rupercie, o głębi pól i ciemności, oraz o tym, że 90-99 procent całego Wszechświata to ciemna materia. Ta cała celebracja ciemności jest – jak myślę – częścią odkrywania poczucia energii łona czy też ciemności Ziemi. Mistrz Eckhart mówi: „Podłoże duszy jest ciemne.” Kiedykolwiek udajemy się w głąb, jest tam ciemno, czy to do głębi naszych dusz, czy też do naszych pól, czy naszych psyche, czy Wszechświata. Wszędzie tam znajdujemy tak dużo ciemności!

Istnieje pewne słowo w naszej tradycji, które zaniedbujemy od wieków – Natura Boska . Ciągle mówimy, że Bóg to albo Bóg tamto, ale ile tomów teologicznych ksiąg zostało napisanych, czy też kazań wygłoszonych i wysłuchanych na temat Natury Boskiej?

W rzeczywistości istnieją dwa oblicza boskości. Bóg jest Bogiem światła: „Niech stanie się światłość.” Jest Bogiem stworzenia i odkupienia, pracującym w świetle i – można powiedzieć – w historii. A Boskość czy Natura Boska jest Bogiem tajemnicy. Eckhart mówi:  „Bóg pracuje, ale Boskość nie pracuje nigdy.” Natura Boska jest czystym istnieniem. Według mojego wyobrażenia jest niczym wielka, przeogromna kosmiczna mama, na której kolanach wszystko spoczywa. Eckhart utrzymuje, że nasze narodziny wydobywają się z Boskości, a śmierć jest powrotem do Niej. Gdy umrzemy, nikt nas nie zapyta, gdzie byliśmy ani co robiliśmy. Nie ma osądzania, ponieważ w Boskości istnieje tak pełna jedność, że nie zauważa się straty. Pomyśl o tym! W Boskości istnieje całkowita cisza; to otchłań. W ciemności nie jesteśmy poddani osądowi, nie możemy być. W ciemności umysł analityczny musi sobie uciąć drzemkę. Jesteśmy odczuwani i odczuwamy być może jakąś energię pola, której nie jesteśmy w stanie zauważyć, gdy światło jest zbyt jasne, lub gdy siedzimy z nosem w książkach.

Boskość to metafora żeńsko-męska, w przeciwieństwie do wyrazu Bóg, który w łacinie i niemieckim – języku ojczystym Eckharta – jest rodzaju męskiego. Ale niemieckie Gottheit i łacińskie deitas są rodzaju żeńskiego. Uważam, że Kościół i nasza tradycja religijna powinny uczynić to, o co prosił Eckhart: „Modlę się do Boga, by uwolnił mnie od Boga.” A więc, idąc za jego radą, przestańmy paplać o Bogu. Uważam, że powinniśmy zacząć stosować język metafory i doświadczenia Natury Boskiej i przywrócić równowagę między światłem a ciemnością, działaniem i ciszą. Wszystko to jest tym, co mistycy określają jako via negativa. Co o tym myślisz?

RUPERT: Po pierwsze, zestaw określeń światło i ciemność jest oczywiście właściwy jako metafora, ponieważ oba te elementy łączy polarna współzależność. Światło ma cechy fali, a każda fala ma dodatni szczyt i ujemną dolinę (...). Ciemność w świetle ujawnia się w zjawisku dyfrakcji, polegającym na tym, że jeżeli strumień światła przejdzie przez dwa wąskie otwory w przesłonie, na ekranie znajdującym się za przesłoną pojawi się wzór składający się z jasnych i ciemnych prążków. A więc w świetle znajduje się również ciemność i to w równej ilości, co na pierwszy rzut oka może się wydawać dość dziwne.

Naturalna łaska   Wydawnictwo Virgo Po drugie, ciemność ma jeszcze inne znaczenie, mianowicie związana jest ze śmiercią i zniszczeniem. I tutaj też mamy do czynienia z polarnością. W większości tradycji religijnych najwyższa zasada nie może być wyłącznie zasadą twórczości i życia, ponieważ trzeba też wytłumaczyć śmierć i rozpad. Według mnie chrześcijańska koncepcja Boga i Maryi zawiera obie składowe. Maryja jest nie tylko dającą życie matką, ale też, podobnie jak archetypowa Wielka Matka, ma związek ze śmiercią. Pietà, wizerunek Maryi z martwym Jezusem, ujawnia aspekt śmierci obecny w bogini. Ostatni wers Zdrowaś Maryja bardzo silnie kojarzy się ze śmiercią: „Módl się za nami teraz i w godzinie śmierci naszej”.

*

Powyższy tekst jest fragmentem książki "Naturalna łaska. Dialogi o nauce i duchowości". Autorzy: Matthew Fox i Rupertem Sheldrake. Wydawnictwo Virgo.