Krok od niepodległości

Maria Giedz

2011-2015/2015 |

publikacja 20.08.2015 00:15

Kurdyjska autonomia w północnym Iraku, spokojne od kilkunastu lat miejsce, zaczyna się zmieniać, mimo że wojny jeszcze nie ma. Są za to naloty tureckich wojsk, oficjalnie walczących z Państwem Islamskim.

Czy Kurdowie wywalczą wreszcie niepodległość? Alexandro Auler /Redux/east news Czy Kurdowie wywalczą wreszcie niepodległość?

Toczący się przez ponad cztery lata konflikt w Syrii, a także częste ataki terrorystyczne w Iraku poza autonomią spowodowały napływ uchodźców, ale z tym zjawiskiem Kurdowie sobie jakoś radzili do lipca ubiegłego roku. Sytuacja zmieniła się, kiedy tereny kurdyjskie, co prawda nienależące do autonomii, zostały zaatakowane przez dżihadystów z samozwańczego kalifatu, czyli Państwa Islamskiego, nazywanego na tamtych terenach Da’ish. Kurdowie, jeden z najstarszych narodów świata, żyjący na skrzyżowaniu szlaków komunikacyjnych Bliskiego Wschodu, na styku trzech głównych monoteistycznych religii, szacowani na około 50 mln osób, żyją rozdzieleni po I wojnie światowej na cztery kraje (Irak, Iran, Turcję i Syrię), od dawna walcząc o możliwość utworzenia samodzielnego państwa.

Sen o własnym państwie

Na mocy irackiej konstytucji z 2005 r. Kurdowie w Iraku uzyskali prawnie usankcjonowaną autonomię, zwaną Regionem Kurdystanu. Nie zapomnieli jednak o marzeniu o stworzeniu własnego państwa, do czego uprawnia ich zapis w owej konstytucji. Ich zdaniem jednak funkcjonowanie tylko w ramach Iraku malutkiego państwa, okrojonego o istotne tereny etniczne, nie ma racji bytu. Takie państewko co prawda w irańskim Kurdystanie w 1946 r. funkcjonowało przez 11 miesięcy, ale ponieważ nie miało znikąd poparcia, upadło. Dlatego w nowej rzeczywistości Kurdowie uznali, że wszelkie działania związane z ewentualną suwerennością odbędą się po referendum w sprawie miasta Kirkuk i terenów spornych. Zgodnie z zapisem 140 artykułu irackiej konstytucji miało się ono odbyć do końca 2007 roku. Nie odbyło się, bo właśnie wówczas władze Turcji rozpoczęły bombardowania infrastruktury północnego Iraku pod pretekstem zwalczania tureckich Kurdów z PKK (Partia Pracujących Kurdystanu), nazywanych przez Turków najgroźniejszymi terrorystami świata.

O wyodrębnieniu się Kurdystanu z Iraku trudno było więc mówić. Aż do ubiegłego roku, kiedy to zarówno miasto, jak i prowincja Kirkuk zostały zaatakowane przez dżihadystów. Mimo że złoża ropy naftowej w okolicach Kirkuku pod względem wielkości plasują się na 6. miejscu w świecie, iracka armia właściwie nic nie zrobiła, aby je obronić przed Da’ish. Obroną zajęli się Kurdowie i dzisiaj ze złóż pod Kirkukiem sami wydobywają ropę naftową, przesyłając ją do tureckiego portu Ceyhan. Pod koniec lipca 2015 r. ten naftowy rurociąg Kurdów został, ponoć przez pomyłkę, unieruchomiony przez PKK. Tureccy Kurdowie, jak twierdzą, nie wiedzieli, że jest własnością RK. Miał to być odwet za tureckie bombardowania irackich i syryjskich Kurdów, tym razem pod pretekstem walki z IS. Turcy twierdzą, że bombardują tureckich Kurdów z PKK, którzy schronili się w RK, ale przy okazji zniszczyli szpital pod Amadiyą i zabili kilku cywili.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.