Czasem ktoś rzuci granatem

Jakub Jałowiczor

GN 41/2015 |

publikacja 08.10.2015 00:15

Wybuchają tam bomby, płoną samochody, młodzież wyjeżdża stamtąd na wojnę w Syrii. „Strefy no go” naprawdę istnieją w szwedzkich miastach. Mówi o nich raport szwedzkiej policji.

Dzielnice szwedzkich miast, określane w policyjnym raporcie jako „strefy no go”, najczęściej są zamieszkane przez islamskich imigrantów ANDERS WIKLUND /epa/pap Dzielnice szwedzkich miast, określane w policyjnym raporcie jako „strefy no go”, najczęściej są zamieszkane przez islamskich imigrantów

Sztokholm, sierpień 2015 roku. Policyjny bus jadący przez dzielnicę Tumba zostaje zaatakowany granatem. Ładunek eksploduje 1,5 m od samochodu. Czterej funkcjonariusze jadący pojazdem wychodzą jednak bez szwanku. Maszyna była opancerzona, bo podobne ataki dość często zdarzają się w niektórych częściach stolicy Szwecji, podobnie jak w Malmö, Uppsali czy Göteborgu.

Raport o uzbrojonej mniejszości

Policyjny raport z października ubiegłego roku wymienia 55 niebezpiecznych rejonów położonych w 22 miastach. Prasa, m.in. dziennik „Svenska Dagbladet”, nazywa te okolice „strefami no go”. W raporcie ten zwrot nie pada. Pochodzi on ze slangu wojskowego i określa się nim na przykład dzielnice opanowane przez wroga. Strefy opisane przez szwedzką policję to dzielnice, w których trudno zapanować nad bezprawiem. Zwykle to peryferia miast. Wyglądają całkiem przyzwoicie – nie ma tu slumsów, lecz bloki z wielkiej płyty. Autorzy opracowania donoszą jednak o handlu narkotykami, prowadzonym czasem jawnie na ulicach, o rozbojach, wymuszaniu haraczy od właścicieli sklepów i atakach na funkcjonariuszy. Piesze patrole rzadko się tu zapuszczają. Radiowozy muszą mieć na szybach siatki chroniące przed kamieniami. O swoje bezpieczeństwo obawiają się listonosze i sanitariusze z karetek pogotowia. Oceny z raportu potwierdza cytowany przez magazyn „Forksning & Framsteg” Jacob Ekström, który od 20 lat pracuje w policji w Sztokholmie. Ekström kierował operacją mającą na celu aresztowanie 300 „strategicznych” bandytów z przedmieść stolicy. – Do Tensta (jedna z dzielnic opisanych w raporcie) pojedynczy samochód policyjny nie może wjechać, bo będzie obrzucony kamieniami, może dojść do zamieszek – mówi policjant. Zagrożenie stwarzają na ogół grupy młodych ludzi, ale zdarzają się też zorganizowane gangi. Niekiedy, piszą autorzy raportu, półświatek sam karze tych, którzy czymś zawinili, więc można mówić o równoległym systemie sprawiedliwości.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.