Tożsamość odzyskał 
po latach

Katarzyna Buganik


publikacja 19.01.2016 05:00

– O swoim pochodzeniu dowiedziałem się, gdy umierała moja katolicka mama. 
Kiedy to do mnie dotarło, Chciałem krzyczeć na ulicy: Jestem Żydem! – opowiada Jachol Zeman, 
Żyd z Zielonej Góry.


Jachol Zeman w tradycyjnym stroju modlitewnym – jarmułce na głowie 
i tałesie na ramionach Katarzyna Buganik /Foto Gość
 Jachol Zeman w tradycyjnym stroju modlitewnym – jarmułce na głowie 
i tałesie na ramionach

O swoim żydowskim pochodzeniu dowiedział się wiele lat po wojnie, kiedy był już dorosłym człowiekiem. Wtedy też poznał losy swoich rodziców. Przez lata próbował uporać się z tym, co stało się w czasie wojny, i jak mówi, przeszedł szkołę życia, która bardzo go wzmocniła.


Byłem nawet ministrantem

Jachol Zeman urodził się 73 la-
ta temu w Kolnie na Białostocczyźnie w żydowskiej rodzinie. Żeby ocalić chłopca, rodzice oddali go na wychowanie do polskiej katolickiej rodziny.

– Polska mama, która mnie wychowała, pracowała w szpitalu przyfrontowym w Stawiskach razem z moim tatą, który był lekarzem. To była transakcja finansowa. Uzgodniono, że w razie czego ona powie, że urodziła dwojaczki, bo daty urodzin, moje i ich dziecka, były bardzo zbliżone. Dziecko Polaków jednak umarło, a ja zostałem – opowiada Jachol Zeman. 
– Moja żydowska mama szybko umarła. Zaraz po moim porodzie przyszedł transport rannych Niemców i wszystkich zgonili do ich dźwigania. Mama ukrywała, że jest w połogu, dostała krwotoku i zmarła. Tatę później wywieziono i już nigdy nie wrócił.


Przez lata wychowywał się w katolickiej rodzinie nieświadomy swojego pochodzenia. Grał z chłopcami w piłkę, chodził nad rzekę. – Żyłem jak inni chłopcy. Byłem też ministrantem, tak jak moi koledzy. Moi katoliccy rodzice nigdy jednak mnie do niczego nie zmuszali – wyznaje Żyd. Prawdę o swoim pochodzeniu Jachol poznał od przybranej matki, po kilkudziesięciu latach. – Moja polska mama na łożu śmierci wyjawiła mi, że jestem Żydem. To był 1993 rok. To nie od razu do mnie dotarło. Dowiedziałem się też, że moje dokumenty ukryto pod podłogą w domu, w którym się wychowywałem, ale do dziś nie wiem, w którym miejscu – mówi Jachol Zeman.


Żyd z krwi i kości

Kiedy zrozumiał, kim naprawdę jest, był bardzo szczęśliwy. 
– Czułem, że nie jestem katolikiem. Zawsze byłem trochę inny niż wszyscy. Gdy wreszcie dotarło do mnie, że jestem Żydem, chciałem biegać po ulicach i krzyczeć: Jestem Żydem! Jestem Żydem! – opowiada wyznawca judaizmu.


Zaczął szukać swojej tożsamości i poznawać religię przodków od podstaw. – Wewnątrz siebie odnalazłem takie dążenie do poznania religii, tradycji i kultury żydowskiej. Przebywałem przez jakiś czas w Niemczech i pewnego razu udałem się do synagogi. Tam „dwóch specjalistów” stwierdziło, że jestem Żydem, że jestem swój, bo to nie jest tak, że wierzy się na słowo. Przez kilka lat uczyłem się hebrajskiego, poznawałem kulturę żydowską. Później przyjechałem do Zielonej Góry i tak mieszkam tu od ponad 10 lat – mówi.


Bycie Żydem w mieście, w którym nie ma ani gminy żydowskiej, ani synagogi, powoduje, że Jachol Zeman podróżuje po Polsce. Często odwiedza Warszawę i rodzinne Kolno na Białostocczyźnie. Utrzymuje również kontakty z Żydami w województwie lubuskim, m.in. ze zrzeszonymi w Towarzystwie Społeczno-Kulturalnym Żydów Polskich w Żarach. 
Zasad judaizmu i tradycji żydowskiej przestrzega na co dzień. Oprócz nakazów religijnych, dotyczących m.in. czytania Tory, przestrzegania szabatu czy obchodzenia świąt, stosuje również zasady koszernego przygotowania posiłków. Nosi także tradycyjny strój podczas różnych uroczystości.


– Ważnym czasem w życiu każdego Żyda jest szabat, czas odpoczynku, modlitwy i łączności z Bogiem. Zaczyna się w piątek, 
18 minut przed zachodem słońca, i kończy w sobotę, 18 minut po zachodzie. Kiedy przychodzi szabat, to dla Żyda synagoga jest wszędzie. Pobożny Żyd w szabat prawie nie wychodzi z domu. Ja czytam wtedy Torę, robię kidusz, czyli małe przyjęcie, i po odczytaniu pism piję kielich koszernego wina oraz spożywam słodkie ciasto – opowiada Jachol Zeman.


Codzienne potrawy przygotowuje również sam. 
– Jedzenie musi być koszerne, czyli czyste, przydatne do spożycia. Nie może być w potrawach grama krwi, nie spożywamy wieprzowiny, dlatego kupuję głównie drób. Istnieje 613 nakazów przygotowywania koszernych posiłków – wyjaśnia Żyd. 
W religii żydowskiej ważne miejsce zajmują też poszczególne święta: Pesach, Purim, Jom Kipur czy Chanuka. 
– Pesach to jedno z najważniejszych świąt, pamiątka wyjścia Żydów z Egiptu i wędrówki przez pustynię. Spożywa się wtedy m.in. macę, na pamiątkę manny z nieba i przygotowywanych z niej przaśnych placków. Purim to święto upamiętniające wyjście Żydów z niewoli babilońskiej. Chanuka natomiast jest upamiętnieniem zwycięstwa Machabeuszy nad Grekami. Wtedy to Żydzi wyparli ich z Jerozolimy, oczyścili świątynię i odebrali im menorę, w której został olej tylko na jeden dzień. Machabeusze zapalili ten olej. Palił się przez osiem dni. Dziś na pamiątkę tego wydarzenia przez osiem dni zapala się kolejno świece w ośmioramiennej menorze chanukowej. Jom Kipur to święto, kiedy modlimy się za zmarłych. Odmawiamy wtedy specjalną modlitwę kadisz – wyjaśnia Jachol Zeman.


Mezuza musi być

W kulturze i tradycji żydowskiej jest również wiele przepisów i nakazów religijnych dotyczących zwykłego, codziennego życia. Ważne są m.in. zasady urządzenia domu czy mieszkania oraz uroczystego stroju.
– W każdym żydowskim domu powinny być menora, Gwiazda Dawida, symbolizująca przynależność do Izraela, oraz Tora. Nie może być żadnych obrazów przedstawiających Boga – tłumaczy Żyd. Ważna jest też mezuza, zwój pergaminu z fragmentem wyznania wiary, błogosławieństwem, umieszczony w pudełeczku i umocowany po prawej stronie framugi drzwi.


Jachol Zeman na co dzień ubiera się tak jak każdy mieszkaniec miasta. Kiedy jednak uczestniczy w jakichś uroczystościach, odwiedza synagogę czy świętuje Szabat, wtedy ubiera żydowski strój, m.in. jarmułkę i tałes. 
– Jarmułka, po hebrajsku kippa, to nakrycie głowy oznaczające pokorę przed Bogiem. Noszę ją w Szabat i w święta. Bez nakrycia głowy nie wolno wejść do synagogi. Podczas modlitwy w świątyni nakładam też tałes, czyli szal zakończony sznureczkami z supełkami, które oznaczają konkretne modlitwy – wyjaśnia Żyd. 


Potrzeba wzajemnego szacunku 

Jachol Zeman mieszka przy jednej z zielonogórskich ulic. Jego sąsiedzi wiedzą, że jest Żydem. Szanują go. – Nigdy nie spotkałem się z jakimiś przykrościami ze strony moich sąsiadów. Prawdziwy Żyd nigdy nie wtrąca się też do żadnej innej religii. Wyznanie i religia to osobista, wewnętrzna sprawa każdego człowieka. Ludzie powinni się wzajemnie szanować, to dotyczy również religii i pochodzenia – mówi Jachol Zeman.