Z miłością do bliźnich

Karol Białkowski

publikacja 25.11.2016 15:35

W synagodze Pod Białym Bocianem w Dzielnicy Wzajemnego Szacunku Czterech Wyznań odbyła się debata pt. "Droga ku tolerancji. Religie wobec odmienności etnicznej, religijnej i kulturowej".

Z miłością do bliźnich Karol Białkowski /Foto Gość Debata nie dała wyczerpujących odpowiedzi na zadane pytania. Prelegenci wielokrotnie podkreślali, że poszczególnym kwestiom można by poświęcić osobne spotkania

Panel dyskusyjny poprowadził rektor Uniwersytetu Wrocławskiego prof. Adam Józef Jezierski. Pytał prelegentów m.in. o fenomen jakim w obecnych czasach jest możliwość zorganizowania debaty, w której spotykają się chrześcijanie różnych denominacji, żydzi i muzułmanie.

- To wielka łaska Boża - podkreślił bp Waldemar Pytel z kościoła ewangeicko-augsburskiego, z którym zgodził się ks. Rafał Kowalski, rzecznik prasowy archidiecezji wrocławskiej. Kapłan dodał też, że być może przyszedł czas, by ludzie zaczęli bardziej się zastanawiać nad wskazówkami zawartymi w ich świętych księgach dotyczących szacunku w relacjach międzyludzkich. Zaznaczył, że należy pamiętać, by w ich budowaniu pomijać kwestie polityczne, socjologiczne czy psychologiczne i kierować się tym, czym żyjemy na co dzień.

Jerzy Kichler, były przewodniczący gminy żydowskiej wyjaśniał, że otwartość charakterystyczna dla Dzielnicy Czterech Wyznań to efekt... problemów. - To, że poznaliśmy jakie mamy kłopoty było cudem, który spowodował, że dzielnica powstała - mówił. Opowiadał o tym jak przed ponad 20 laty gminę żydowską poratowali katolicy, ewangelicy, i prawosławni. - Potem okazało się, że oni też mają swoje zmartwienia - zauważył.

Ks. mitrat Eugeniusz Cebulski, proboszcz katedry prawosławnej pw. śś. Cyryla i Metodego, opowiadał o swoich doświadczeniach związanych z budowaniem mostów tolerancji. Podkreślił, że dla niego deklaracja tolerancji to za mało. Ważne jest również działanie.

Bp Pytel dodał również, że zmieniają się pokolenia. - Moje nie jest obarczone doświadczeniami totalnej wrogości, dlatego łatwiej jest mi usiąść do stołu z innymi i rozmawiać - wyjaśniał.

Podczas debaty została poruszona kwestia prawdziwości "mojej" religii i nieprawdziwości czyjejś. Prof. Jezierski zauważył, że tolerujemy innowierców, ale zaznaczył, że przecież tolerancja to nie tylko akceptacja, ale również miłość. - Czy jestem wstanie ukochać tego drugiego? - pytał.

Kolejna serię odpowiedzi rozpoczął również bp Pytel odwołując się do ogromnej roli świadomości własnej tożsamości. - Myślę, że z jednej strony jest naturalne przywłaszczanie sobie tego, że to właśnie my mamy rację. Z drugiej strony mam pewność, że te różnice ubogacają. (...) Religie nie muszą prowadzić do konfliktów, ale ta różnorodność może prowadzić do pogłębienia mojego człowieczeństwa, bo czuję szacunek do kogoś kto inaczej myśli, kto inaczej wyznaje - tłumaczył.

Ks. R. Kowalski z całą stanowczością powiedział, iż podziały nie pochodzą od Boga ale od ludzi. - Jeśli każdy z nas będzie się zbliżał do Boga, to automatycznie będziemy bliżej siebie - zauważył. Nawiązał też do 25. rozdziału Ewangelii św. Mateusza i sceny sądu ostatecznego. Opowiadał, że sięgnął do oryginalnego, greckiego tekstu, z którego wynika, że Jezus przyszedł do ludzi jako "obcy" (xenos), a oni go przyjęli lub nie. - Jeśli nasz Bóg przychodzi w obcym to czy ja mogę tego obcego traktować z nienawiścią? - pytał retorycznie.

Jerzy Kichler przyznał, że żydzi mają problem z odpowiedzią na to pytanie. Wszystko dlatego, że reprezentowane religie - chrześcijaństwo i islam - są dużo młodsze i wyrosły na podstawie judaistycznej. Przekonywał, że wśród żydów są ortodoksi, z którymi trudno dialogować, ale też reformowani, którzy są gotowi na wszelkie rozmowy. - Ja jestem przedstawicielem środka. (...) Uważam, że wspólna rozmowa naprawia świat, a to sprawia, że Mesjasz szybciej przyjdzie.

Podobne trudności widzi ksiądz mitrat Cebulski jako przedstawiciel ortodoksyjnego chrześcijaństwa. - Prawosławnemu nie będzie łatwo odpowiedzieć. Rozumiemy, że ortodoksja to prawda prawd... - zaznaczył.

Abdou Turki, przewodniczący Ligi Muzułmańskiej we Wrocławiu, przekonywał, że wystarczy lektura Koranu. - W nim jest pełno informacji o prorokach innych religii. Źródła historyczne mówią, iż muzułmanie, żydzi i chrześcijanie żyli ze sobą bardzo dobrze.

 

Kolejne pytanie dotyczyło karania za tzw. "obrazę uczuć religijnych". - Są dla każdej religii rzeczy najświętsze, które podlegają pewnej ochronie. To jest kwestia naruszenia świętości kościołów, wyposażenia, cmentarzy - wymieniał bp. W. Pytel. Przyznał, że tej kwestii jest za karaniem tych, którzy dopuszczają się bezczeszczenia takich miejsc.

Ks. Rafał Kowalski przekonywał, że niszczenie mienia to zwykłe przestępstwo, które jest ścigane z mocy prawa, natomiast obraza uczuć religijnych nie ma wymiaru materialnego. - Jeśli chcemy jak najwięcej rzeczy skodyfikować prawem państwowym, to przyznajemy się do porażki. Jest to wynik naszej bezradności. Przede wszystkim musimy położyć nacisk na formowanie człowieka. Nie jestem za jakimś specjalnym karaniem - mówił.

Jerzy Kichelr przywołał niedawny wyrok sądu we Wrocławiu, który za spalenie kukły żyda skazał sprawcę na 10 miesięcy bezwzględnego więzienia. Mówił, że wyrok jest dobrym precedensem w orzecznictwie sądowym, bo był to akt poniżający. Przyznał jednak, iż nasza polska konstytucja chroni religie wystarczająco.

Abdou Turki zaznaczył, że Mohamet powiedział, by nie obrażać innych religii, bo wyznawcy Islamu będą obrażani z tego powodu podówjnie was podwójnie. - Uważam, że w kodeksie powinien być zapis chroniący religie przed obrażaniem. Nie można być obojętnym na obrażanie innych religii. Dla Mahometa wszyscy prorocy byli braćmi, a więc wszyscy jesteśmy braćmi - mówił.

Zaprawnymi regulacjami dotyczącymi obrażania uczuć religijnych opowiedział się również ks. Eugeniusz Cebulski.

Ostatnia poruszona kwestia dotyczyła zależności między polityką a religią.

- W Talmudzie jest jasno powiedziane: prawo danej ziemi jest twoim prawem. Pytaniem jakie są granice tego prawa. Dokąd prawa tory nie są łamane to mam być posłuszny prawu państwowemu - mówił J. Kichler. Przywołał system polityczny obowiązujący w Izraelu, który jednocześnie jest teokratyczny jak i demokratyczny. - W Polsce nie ma teokracji, ale czujemy większościowy katolicyzm i musimy z to zaakceptować - dodał..

Abdou Turki przekonywał, że polityka i religia to sfery nierozłączne. - Prorok Mahomet był również politykiem. Człowiek mający Boga w sercu nigdy nie będzie postępował krzywdząc drugiego. Religia może być dobrym hamulcem w postępowaniu politycznym - zauważył.

- Pokusa instrumentalnego wykorzystania religii istnieje już od cesarza Konstantyna - mówił natomiast ks. Kowalski. Podkreślił, że siłą Kościoła, którą zostawił nam Chrystus, są Słowo, sakramenty i wspólnota. Przekonywał, że nie skończy się dla Kościoła dobrze sięganie po inne środki.

Podobnego zdania jest bp W. Pytel. Przekonywał, że jedność tronu i ołtarza jest czymś niesamowicie kuszącym. Zaznaczył też, że władza jest niesamowitym opium. - Kiedy patrzymy na polityków, oceniamy ich, i widzimy jak bardzo trudno im jest pogodzić się z utratą mandatu. Trudno z niej zrezygnować. Myślę też, że kościołowi nigdy nie wychodziło na dobre jeżeli próbował dokonać takiego mariażu. Oczywiście współpraca jest niezbędna. Ale generalnie te dwie kwestie powinny być oddzielone - mówił.

Zupełnie odmiennego zdania był przedstawiciel Kościoła Prawosławnego. - Jestem zmartwiony tym pytaniem i odpowiedziami. Jeśli Boży ludzie ukonstytuują politykę to będzie pokój i porządek. Jesteśmy dziedzicami chrześcijaństwa i chcemy żyć po Bożemu - wyjaśniał. - Nie chcemy polityki do religii, ale religię w polityce w postaci użytecznej, chcemy.