Śladami starszych braci

Maciej Kalbarczyk

GN 2/2018 |

publikacja 11.01.2018 00:00

– Nie przez przypadek w języku hebrajskim miejsce pochówku zmarłych jest nazywane domem życia. To właśnie stąd dusze ulatują w sfery niebieskie – mówi GN Przemysław Isroel Szpilman, dyrektor Cmentarza Żydowskiego w Warszawie.

Nad nekropolią górują kilkudziesięcioletnie drzewa. Tworzą niepowtarzalny klimat, ale zagrażają bezpieczeństwu odwiedzających oraz samym nagrobkom. Roman Koszowski /FOTO GOŚĆ Nad nekropolią górują kilkudziesięcioletnie drzewa. Tworzą niepowtarzalny klimat, ale zagrażają bezpieczeństwu odwiedzających oraz samym nagrobkom.

Przemierzając nekropolię od macewy do macewy, od pomnika do pomnika, można odkryć nazwiska tych, którzy współtworzyli polską naukę i kulturę. Niestety, treści wielu tablic nie można już odczytać, a niektóre nagrobki zniszczono lub skradziono. Niebezpieczeństwo dla zabytkowej zabudowy stanowią także upadające pod naporem wiatru drzewa. Podczas ubiegłorocznych nawałnic aż sto z nich z hukiem uderzyło w ziemię. Stan jednego z największych na świecie żydowskich cmentarzy od lat budzi zdziwienie turystów. Na szczęście coraz więcej osób intensywnie pracuje nad tym, aby uratować to miejsce. Sejm niemal jednogłośnie w grudniu ubiegłego roku przyznał dotację w wysokości 100 mln zł na konserwację cmentarza.

Ślady Holocaustu

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.