Spadkobiercy starożytnych tradycji

Bogdan Gancarz

publikacja 15.03.2018 09:53

Są największą pozostałością starożytnego chrześcijaństwa wschodniego. O wspólnocie koptyjskiej w Egipcie opowiadał wczoraj wieczorem w krakowskich "Polach Dialogu" ks. prof. Krzysztof Kościelniak.

Spadkobiercy starożytnych tradycji Karolina Krawczyk /Archiwum Pól Dialogu - Bez wsparcia na arenie międzynarodowej sytuacja Koptów może stawać się coraz trudniejsza - mówił ks. prof. Kościelniak

Uczony wykładowca dwóch krakowskich uniwersytetów, Jana Pawła II i Jagiellońskiego, jest wytrawnym znawcą dawnego i współczesnego islamu, zarówno w aspekcie teologicznym, kulturowym, jak i gospodarczym oraz społecznym, a także chrześcijańskich kościołów wschodnich, szczególnie tych zwanych melkickimi, które są w jedności z Rzymem. Zajmuje się również stosunkami między chrześcijaństwem a islamem.

Wielu osobom Egipt kojarzy się ze sfinksem, piramidami, faraonami, ewentualnie muzułmanami. Tymczasem na tych terenach przez wieki kwitło chrześcijaństwo. Kościół w Egipcie, na którego czele stał patriarcha Aleksandrii, tak jak biskup Rzymu zwany papieżem, wydał wielu świętych, m.in. Klemensa Aleksandryjskiego i Antoniego pustelnika. Pustynia egipska była kolebką monastycyzmu chrześcijańskiego. Pozostałością tej tradycji są egipscy Koptowie, potomkowie dawnych mieszkańców Egiptu, tych sprzed najazdu arabskiego.

- Koptowie stanowią obecnie ok. 7-9 mln ze 102-milionowej populacji Egiptu. To największa mniejszość starożytnego chrześcijaństwa. Koptowie czują się tu u siebie, bo muzułmanie przyszli tu później. Koptów katolików jest ok. 210 tys. Są jednak bardzo aktywni, prowadzą 155 szkół katolickich - powiedział prof. Kościelniak.

Jest to jednak mniejszość mocno dyskryminowana przez muzułmańską większość, szczególnie związaną z fundamentalistycznym Bractwem Muzułmańskim i radykalnymi salafitami. Z wyświetlanego w trakcie spotkania filmu "Być Koptem" wynika, że na porządku dziennym jest m.in. porywanie młodych dziewcząt chrześcijańskich, które są następnie przymuszane do przyjęcia islamu. Konwersja na chrześcijaństwo jest zaś wciąż zagrożona karą śmierci.

Wydawało się, że tzw. Wiosna Arabska z 2011 r. będzie zwiastunem polepszenia sytuacji chrześcijan w Egipcie. Z badań ks. prof. Kościelniaka wynika, że tak się nie stało m.in. powodu wzrostu wpływów Bractwa Muzułmańskiego. - W dialogu społecznym między Koptami i muzułmanami ujawnia się konflikt pomiędzy ideą świeckiego państwa popieraną przez chrześcijan a koncepcją państwa wyznaniowego (islamskiego) kreowaną przez salafitów i Braci Muzułmanów - twierdzi znawca problemów chrześcijaństwa w Egipcie.

- Problemem jest jednak ciągłe zmniejszanie się egipskie wspólnoty koptyjskiej, m.in. przez emigrację. Emigrują często bogatsi, bardziej wykształceni Koptowie, na miejscu zaś pozostają biedniejsi, którym niełatwo przeciwstawiać się rugowaniu z życia publicznego. Bez wsparcia na arenie międzynarodowej, którego Koptowie prawie nie mają, ich sytuacja może być coraz trudniejsza. Nie trzeba jednak załamywać rąk. Islamu nie zmieni się wprawdzie udzielaniem jego wyznawców dobrych rad, niemniej warto przyglądać się prądom nurtującym tę wspólnotę religijną i wchodzić w dialog z tymi, którzy próbują zdefiniować współczesny islam na nowo, w sposób mniej wojujący - powiedział ks. prof. Kościelniak.

Spotkania z cyklu "Gość na Polach" współorganizowane są przez krakowski oddział Pomocy Kościołowi w Potrzebie redakcję i "Gościa Krakowskiego".