Biskupie, tylko nie mów o Jezusie

Urszula Rogólska

publikacja 18.04.2018 11:36

- W wielu miejscach w zachodniej Europie zakazano mi ewangelizować. Słyszałem: możesz mówić o pomocy, o sprawach socjalnych, ale nie wypowiadaj słów: chrześcijaństwo, Kościół, Jezus - żeby nie drażnić muzułmanów - mówił bp Renatus Nkwande w Bielsku-Białej.

Biskup Renatus Nkwande, pasterz diecezji Bunda przewodniczył Mszy św. w Aleksandrowicach Urszula Rogólska /Foto Gość Biskup Renatus Nkwande, pasterz diecezji Bunda przewodniczył Mszy św. w Aleksandrowicach

Goście z Tanzanii: bp Renatus Nkwande - pierwszy pasterz istniejącej od siedmiu lat diecezji Bunda oraz pracujący tam bielsko-żywieccy księża: Piotr Koszyk i Grzegorz Drewniak, spotkali się 17 kwietnia z diecezjanami bielsko-żywieckimi zaangażowanymi w pomoc misjom.

Na zaproszenie ks. Janusza Talika, diecezjalnego referenta do spraw misji i ks. prałata Stanisława Wawrzyńczyka, proboszcza parafii św. Maksymiliana w Bielsku-Białej Aleksandrowicach, na spotkanie przy stole, do parafialnej kawiarenki "Emaus", a następnie do kościoła na Mszę św. (sprawowaną w suahili), przybyli współpracownicy misji z Przyborowa, Kończyc Małych, Oświęcimia oraz bielskich parafii Opatrzności Bożej, NMP Królowej Polski, św. Maksymiliana i Jezusa Chrystusa Odkupiciela Człowieka, a także grupa Młodzieżowego Wolontariatu Misyjnego z Żywiecczyzny, działająca przy konkatedralnej parafii Narodzenia NMP w Żywcu.

Współpracownicy misyjni w aleksandrowickiej kawiarence Emaus   Urszula Rogólska /Foto Gość Współpracownicy misyjni w aleksandrowickiej kawiarence Emaus
Diecezja biskupa Renatusa Nkwande liczy 21 parafii (przed siedmiu laty było ich 14), w których pracuje 21 księży. Są wśród nich dwaj Polacy i jeden Słowak.

Ks. Koszyk pracuje na misjach w Tanzanii już od 1997 r., ks. Drewniak - od 2016 r. (jak żartowali duszpasterze, wciąż nie jest prawdziwym misjonarzem, bo "nie przyjął" żadnego komara i wciąż nie wie co to malaria). W parafii Mugeta, gdzie pracują nasi misjonarze, udało się postawić dwa duże budynki misyjne, jest zaplecze gospodarcze (misjonarze hodują drób, owce) Ze świetlicy parafialnej korzysta ponad 300 dzieci. – Na Mszy św. dorosłych mamy może dwunastu, dzieci - ponad dwieście - relacjonowali misjonarze.

Ks. Grzegorz znalazł sposób, żeby przyciągnąć maluchy do parafii. "Bohaterami narodowymi" Tanzanii zostali… Bolek, Lolek i Reksio. Każde spotkanie rozpoczyna godzina z filmem. Nie brakuje filmów religijnych, ale to bielskie kreskówki robią największą furorę. Ks. Koszyk uśmiechał się, że takich emocji jak na oglądaniu w parafii "Porwania Baltazara Gąbki" i śledzeniu Szpiega z Krainy Deszczowców, nie znajdzie się nawet podczas oglądania najmocniejszego horroru.

Goście z Tanzanii w kawiarence Emaus   Urszula Rogólska /Foto Gość Goście z Tanzanii w kawiarence Emaus
Po filmie jest czas na zabawy, a spotkanie wieńczy Msza św. - Kiedyś nie wiedziałem co robić w czasie spotkań w parafii z taką rzeszą dzieci. Dziś widzimy jak niewiele trzeba, by chciały być blisko Jezusa. Dzieci potrafią zachować się w czasie liturgii, są świadome znaków, które wykonują, często nas naśladują - opowiadał ks. Koszyk.

Dziękując członkom kół misyjnych za każdą okazaną pomoc, zwłaszcza tę przeznaczaną na pomoc w edukacji i codziennej trosce o wyżywienie dzieci i ich rodzin, misjonarze uśmiechali się podkreślając, że w ich parafii naprawdę sprawdzają się słowa, że "kiedy Pan Bóg daje dzieci, daje i na dzieci". - Nigdy nam nie zabrakło pieniędzy na pomoc - mówił ks. Koszyk. - Kiedy przed Świętami Bożego Narodzenia naszych parafian dotknął głód (borykamy się tu często albo z suszą, albo zbyt obfitymi deszczami - to spotkało nas teraz) postanowiliśmy z ks. Grzegorzem zrobić duże zakupy: po 20 kg ryżu, fasoli, innej żywności dla rodzin. I w tym samym czasie dowiedzieliśmy się, że ktoś przekazuje nam ofiarę dokładnie w takiej wysokości, jakiej potrzebowaliśmy. Tak było i wtedy, kiedy zamarzył się nam telewizor do wyświetlania filmów dla dzieci. Idziemy z zaufaniem. Pan Bóg nas nigdy nie zostawił bez pomocy. Teraz z takim samym zaufaniem zaczynamy budowę kościoła i dwie kaplice wyjazdowe tam, gdzie ludzie chcą się spotykać i gdzie pokonują nawet 8 km pieszo, żeby przyjść na Mszę św.

Wolontariusze misyjni z Żywca podczas Eucharystii   Urszula Rogólska /Foto Gość Wolontariusze misyjni z Żywca podczas Eucharystii
Bp Renatus Nkwande przyjechał na Podbeskidzie, by podziękować diecezji bielsko-żywieckiej za oddaną pracę pochodzących z niej misjonarzy. Jak mówił w Aleksandrowicach, podczas krótkiego pobytu w Polsce, chciał zobaczyć jak żyją chrześcijanie w południowej części naszego kraju. Odwiedził m.in. Kraków, Wadowice, Kalwarię Zebrzydowską, rodzinne miejscowości bielsko-żywieckich misjonarzy: Kozy i Jaworzno, kilka podbeskidzkich parafii, jak i Dębicę, gdzie niedawno pochowano ks. misjonarza Adama Bartkowicza, który utonął w Oceanie Indyjskim ratując innego księdza.

- Kościół w Tanzanii liczy dopiero 150 lat. Jesteśmy jak malutkie dziecko, dopiero się uczymy być chrześcijanami - mówił bp Nkwande. - Chrześcijaństwo jest rozdrobnione; jest wiele sekt pentakostalnych, jest islam - niegdyś żyjący z nami w pokoju, dziś bardzo się radykalizujący za sprawą islamistów arabskich przybywających do nas z wielkimi pieniędzmi.

- Nasi muzułmanie nie znali arabskiego nawet. Dziś słyszą, że zdradzili Allacha - bo prawdziwy islamista nienawidzi chrześcijan, "nawraca" ich albo zabija - mówił biskup. - Islamiści wybudowali u nas dużą szkołę, dla ponad 500 dzieci. Ale podstawą nauki jest w niej walka z chrześcijanami - łącznie z posługiwaniem się bronią, nożem itp. Jaka ma być nasza odpowiedź? My nie uczymy naszych dzieci posługiwania się nożem. Zdaję sobie sprawę, że dla was islam, to słowo znane ze słyszenia. My widzimy jak wielkim jest niebezpieczeństwem. Tworzymy szkoły, ściągamy dzieci do parafii, by chronić je przed zgubnym wpływem wojowniczego islamu, by pokazywać im szanse rozwoju, dawać możliwości edukacji. W diecezji Bunda istnieją cztery duże szkoły dla dzieci. Klasy (a jest ich po kilka) liczą stu, dwustu i więcej uczniów. Klerycy w seminarium uczą się arabskiego i islamu, by mogli z islamistami rozmawiać. Mamy nasze Radio "Maria", które staramy się wykorzystywać do ewangelizacji. Wiara naszych chrześcijan czasem nie ma podstaw intelektualnych, ale to silna wiara sercem. Ludzie wierzą, że swoją postawą, są w stanie się przeciwstawić złu.

Biskup Renatus Nkwande i ks. Piotr Koszyk   Urszula Rogólska /Foto Gość Biskup Renatus Nkwande i ks. Piotr Koszyk
Są i inne problemy: - Kiedyś biali przychodzili, żeby przynieść nam chrześcijaństwo, uczyli dobrych rzeczy, rolnictwa: hodowli, uprawy ziemi. Dziś przychodzą i niszczą naszą wspólnotę, nasze dobre zwyczaje - mówił biskup z Tanzanii. - Ogromnym problemem jest promocja homoseksualizmu - także w szkołach - przybierająca postać nowego kolonializmu. Nieraz stawia się nasze społeczeństwo przed wyborami: nie wybudujecie klubów gejowskich, nie dostaniecie na jedzenie. A to są sprawy obce dla Afrykańczyków. Oni pogardzają tego typu zachowaniami, ale nieraz są zmuszani do ich przyjęcia.

Biskup zwrócił uwagę, że i Tanzańczyków dosięga globalizacja - niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu. - Przeżyliśmy w krótkim czasie ogromny przeskok. Dziś nasza młodzież ma smartfony i internet jak na całym świecie. I niekoniecznie wybierają dobrą drogę, oglądając ten świat - chcą żyć tak jak inni. Wybierają narkotyki, alkohol, otwierają się na to, co nie jest dobre.

Dlatego też dzieci są wielką troską i nadzieją Kościoła w Tanzanii. Szkoły katolickie starają się zapewnić im jak najlepszą opiekę i edukację. Choć nie jest to łatwe, kiedy jeden nauczyciel ma pod opieką 200-300 dzieci…

Misjonarze: ks. Piotr Koszyk, ks. Grzegorz Drewniak i bp Renatus Nkwande   Urszula Rogólska /Foto Gość Misjonarze: ks. Piotr Koszyk, ks. Grzegorz Drewniak i bp Renatus Nkwande
Jak zauważył biskup, rośnie liczba powołań kapłańskich - przed siedmiu laty w diecezji Bunda było sześciu kleryków. Teraz jest ich 31. Przed rokiem wyświęcono pięciu księży, teraz będzie ich czterech. Ale to wciąż niewiele, jak na potrzeby duszpasterskie katolików w diecezji i całej Tanzanii - stąd prośba o misjonarzy...

Bp Nkwande dzielił się także swoimi doświadczeniami z odwiedzin w krajach Europy zachodniej. - W wielu miejscach zakazano mi ewangelizować. Słyszałem: możesz mówić o pomocy, o sprawach socjalnych, ale nie wypowiadaj słów: chrześcijaństwo, Kościół, Jezus - żeby nie drażnić muzułmanów… W jednej miejscowości we Włoszech imigranci chrześcijańscy, których była tam garstka (bo większość wrzucono wcześniej do morza w czasie transportu) poprosili w parafii o miejsce spotkań na modlitwę. Odmówiono im, tłumacząc że w ten sposób drażniono by muzułmanów, którym… miejsce na modlitwę w parafii udostępniono…

Duszpasterze podczas uroczystej Eucharystii z misjonarzami w Aleksandrowicach   Urszula Rogólska /Foto Gość Duszpasterze podczas uroczystej Eucharystii z misjonarzami w Aleksandrowicach
Bp Nkwande podkreślił, że bardzo buduje go postawa chrześcijan w Polsce. - Cieszy mnie odpowiedzialność za wiarę. Jestem zachwycony tym, co tutaj widzę: Bazylika Mariacka pękała w szwach, tłumy na adoracji nocą w kościele św. Wojciecha. Konfesjonały w Kalwarii czy w Łagiewnikach nie są zakurzonymi meblami, ale miejscami, w których ludzie korzystają z sakramentu spowiedzi. Polacy chcą żyć sakramentami, szukają siły w Jezusie. Na zachodzie kościoły się zapełniają wtedy, kiedy wybuchają bomby i giną ludzie.

Podczas Mszy św. w aleksandrowickim kościele biskup Renatus Nkwande podkreślał wagę świadectwa w życiu każdego wierzącego. Podając przykład pierwszych chrześcijan, także św. Szczepana, mówił o otwarciu serca na moc Zmartwychwstałego Jezusa. - Potrzebujemy tej mocy. Bo często wstydzimy się swojej wiary, boimy się modlić, boimy się przeżegnać. Muzułmanie przychodzą, a Kościół milczy. Nie głosimy nauki Jezusa, nie głosimy Ewangelii. Pomagamy humanitarnie, a zapominamy o podstawowym zadaniu - o ewangelizowaniu - mówił biskup z Tanzanii, zachęcając do modlitwy za wspólnoty chrześcijańskie, które zatraciły swoją tożsamość. - Patrzmy na Jezusa. Cokolwiek robimy, róbmy w Jego imieniu, z Jego mocą. Chrześcijaństwo jest słabe, bo przekazujemy zwyczaje, a nie ma w nim żywej wiary. Przyszłość jest jednak w naszych rękach - jeśli naprawdę otworzymy drzwi Chrystusowi. Bo często je otwieramy, ale na inne sprawy. Serce nie może być puste, ktoś musi je zająć. Jeśli nie Jezus, to będzie to coś innego. Coś, ale nie Jezus - znak nadziei, nasza moc…