Pokój w Krakowie

Jacek Dziedzina

publikacja 10.09.2009 09:44

Świat jest mały. Tej banalnej prawdy doświadczył Kraków w ciągu trzech dni Kongresu dla Pokoju „Ludzie i religie”.

Pokój w Krakowie fot. Romek Koszowski

Nie tylko świat jest mały, ale też całą ludzkość łączy więcej niż jesteśmy w stanie dostrzec na co dzień.

Bez uprzedzeń
Przywykliśmy patrzeć na innych raczej przez pryzmat tego, co nas dzieli. Nasze myślenie i mówienie o drugim człowieku wyznaczają najczęściej różnice: zarówno te faktyczne i nieuniknione, jak i konstruowane przez naszą niechęć, uprzedzenie i podejrzliwość. Ten mechanizm działa podobnie w rodzinie, wobec sąsiadów, kolegów w pracy, polityków, jak i wobec innych narodowości i przedstawicieli różnych religii, a często nawet wobec współwyznawców. Tymczasem, choć nie musimy lub po prostu nie możemy podzielać niektórych poglądów i postaw, nic nie stoi na przeszkodzie, by ze sobą rozmawiać i współpracować tam, gdzie to możliwe.

Podstawowym polem do działania ludzi wierzących jest pokój na świecie. Z tego przekonania wyrósł „duch Asyżu”: od pierwszego spotkania w 1986 roku z inicjatywy Jana Pawła II, po zakończony we wtorek krakowski kongres – z inicjatywy kard. Stanisława Dziwisza. Obecny w Krakowie prof. Andrea Riccardi, założyciel Wspólnoty św. Idziego, która organizuje tego typu spotkania, przypomniał słowa Karola Wojtyły z książki „Przekroczyć próg nadziei”: „Zamiast dziwić się, iż Opatrzność dopuszcza tak wielką różnorodność religii, powinniśmy się raczej dziwić, jak wiele wspólnych elementów można w nich dostrzec”.

Dialog to nie słabość
W Krakowie i wcześniej w Asyżu nie było „wspólnej” modlitwy wszystkich religii, jak często podawały media. Była natomiast modlitwa jednoczesna: w tym samym czasie, choć w różnych miejscach, modlili się chrześcijanie, żydzi, muzułmanie, buddyści, sintoiści i inni. W sumie kilkaset osób reprezentujących największe religie świata. Wspólna była jedynie intencja i apel o pokój na świecie. Tylko chrześcijanie różnych wyznań mogli spotkać się w tym samym miejscu na wspólnej modlitwie. Tak było w niedzielę, kiedy w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach we Mszy św. uczestniczyli katolicy, prawosławni i protestanci.

Choć i tu gołym okiem widoczny był dramat podziału, którego ciągle nie udało nam się pokonać: jesteśmy wspólnie na liturgii, ale nie możemy stać przy jednym ołtarzu i spożywać Ciała Chrystusa z jednego stołu. Tym ważniejsza była podwójna homilia, wygłoszona zarówno przez kard. Dziwisza, jak i prawosławnego metropolitę z Rumunii Serafima. „Pierwszym darem zmartwychwstałego Pana jest pokój” – przypomniał krakowski metropolita.

Z kolei abp Serafim, dziękując za dar pokoju w Europie i wyzwolenie Rumunii z dyktatury komunizmu, zwrócił uwagę na nowe zagrożenia i życie pod „dyktaturą bez dyktatora”, powołując się przy tym na słowa założyciela Wspólnoty św. Idziego.

Sam Andrea Riccardi podczas otwarcia Kongresu mówił, że po 11 września 2001 roku sens dialogu znowu został podważony. „Dialog został ukazany jako droga słaba i skazana na porażkę. Na nowo utwierdziło się zastosowanie siły i wojny jako narzędzia do rozwiązywania problemów. A smutne owoce takiej polityki mogą oglądać wszyscy” – mówił Riccardi.

Prawda jest prawdą
Poniedziałek był dniem kilkunastu paneli dyskusyjnych. „Dalog wiary i kultury”, „Ameryka Łacińska w zglobalizowanym świecie”, „Religie a wartość życia”, „Religie w Azji: budowanie świata bez przemocy”, „Siła modlitwy w historii” – to tylko niektóre tematy, które w klasztornych salach franciszkanów, dominikanów i w Teatrze Słowackiego zgromadziły na rozmowie wspólnie chrześcijan, buddystów, muzułmanów, żydów i innych.

Najważniejszy jednak był wtorkowy Dzień Pamięci. Wszyscy uczestnicy spotkali się najpierw w byłym obozie Birkenau i w milczeniu przeszli wzdłuż torów, by uczcić pamięć ofiar faszyzmu. A późnym popołudniem w różnych miejscach przedstawiciele poszczególnych religii modlili się o pokój na świecie. Po modlitwie uczestnicy spotkali się na krakowskim rynku, gdzie wygłosili do świata apel o pokój.

Dla wielu chrześcijan ciągle niezrozumiały pozostaje sens organizacji tego typu spotkań. Boimy się trochę, że w ten sposób dokonujemy zrównania wszystkich religii i ewangelizacja nie ma już sensu. Tymczasem dialog – jak powiedział „Gościowi” tydzień temu ks. prof. Grzegorz Ryś – nie jest przeciwieństwem misji, tylko jej warunkiem wstępnym. A św. Tomasz z Akwinu podkreślał, że każda prawda, powiedziana przez kogokolwiek, jest powiedziana przez Ducha Świętego.