Multikulturalizm - szansa czy zagrożenie?

Maciej Rajfur

publikacja 24.09.2018 19:30

Na to pytanie próbowali odpowiedzieć prelegenci zaproszeni przez Obserwatorium Społeczne w ramach projektu "Patriotyzm dialogu".

Multikulturalizm - szansa czy zagrożenie? Maciej Rajfur /Foto Gość Debata w auli wrocławskiego seminarium

Zaproszeni goście w auli wrocławskiego seminarium najpierw podjęli kwestię szans, które stwarza wielokulturowość.

- Z punktu widzenia płynności rynków pracy i zapotrzebowania, firmy przenoszą swoje biznesy do innych krajów, a w momencie, gdy brakuje rak do pracy, pozyskuje się siłę roboczą. Od migracji zarobkowych zależy rozwój gospodarczy - mówiła Anna Szarycz.

Była wiceprezydent Wrocławia poinformowała, że obecnie mamy zameldowanych 12 tysięcy obcokrajowców w stolicy Dolnego Śląska, natomiast migrantów zarobkowych mieszka ok. 100 tysięcy.

Eryk Mistewicz podał zaś dane Eurostatu, o których wielu Polaków nie ma pojęcia, a które pokazuję liczbę zgód stałych na pobyt w kraju powyżej 10 milionów mieszkańców dla osób spoza Unii Europejskiej . W 2016 roku najwięcej zgód przyznano bowiem w… Polsce.

- Polacy byli, są i będą narodem bardzo gościnnym, który może służyć za przykład. Zawsze byliśmy wielokulturowi i nigdy nie staliśmy przeciwko drugiemu. Mądra wielokulturowość buduje wspólnotę. Co to znaczy mądra? Mądrość republikańska, pełna szacunku dla drugiego - tłumaczył red. Mistewicz.

Zaznaczył, że budowanie wspólnoty może odbywać się jedynie na szacunku do innych i w sytuacji, kiedy grupy etniczne, kulturowe przybywające do danego miejsca respektują panujące tam normy i zasady.

- Nie chodzi o podejście: „Przychodźcie i róbcie, co chcecie”, ale: „Przyjedźcie i róbcie razem nami to, co będzie budowało nas i was” - stwierdził prezes Instytutu Nowych Mediów.

Ks. Rafał Cyfka niedawno wrócił z linii frontu na Ukrainie. W mediach mówi się o rozejmie szkolnym, ale jego i jego współpracowników przywitały strzały, które towarzyszyły nam cały czas. Poruszali się w kamizelkach kuloodpornych.

- Musimy więc patrzeć na mieszkańców Ukrainy jak na ludzi z kraju wojny. Zamknięcie za żelazną kurtyną zrodziło w nas wiele kompleksów, stereotypów. Zaś po roku 1989 jako Polacy chłonęliśmy inne kultury, ciągle podróżujemy i przenosimy je do Polski. Mądra wielokulturowość daje nam szansę, by łamać stereotypy - stwierdził kapłan pracujący w Stowarzyszeniu Papieskim Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Dodał, że także w kontekście religijnym potrzebujemy mądrej wielokulturowości. Tym, co nas łączy jest bowiem człowieczeństwo. Wielokulturowość sprawia, że zaczynamy postrzegać innych jak bliźnich.

- Musimy poznawać siebie nawzajem. Przede wszystkim ci, którzy docierają do nas, powinni przyjąć nasze zasady funkcjonowania. A gdy gdzieś jedziemy - musimy się zaznajomić z obyczajami i panującymi normami tam. Wtedy to ma sens - podsumował ks. Cyfka.

Kolejny prelegent dr Bawer Aondo-Akaa od razu zaznaczył różnicę pomiędzy multikulturalizmem, a wielokulturowością.

- To drugie jest wielką szansą, by dostrzegać godność osoby ludzkiej i daje możliwość dla porozumienia międzynarodowego. Nie zgadzam się jednak na multikulturalizm w rozumieniu np. Angeli Merkel czy Emmanuela Macrona. Żeby zaistniała wspólnota, musimy znać różnicę pomiędzy sobą, aby móc się szanować nawzajem. Jeśli tych różnic nie widzimy, nie będzie szacunku. W multikulturalizmie zacierają się różnicę - stwierdził dr Aondo-Akaa, pracownik Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.

Zaznaczył, że w multi-kulti wkrada się ogromna poprawność polityczna. Zbytnie pomieszanie kultur sprawia, że dane kultury tracą na wyrazistości, odrębności.

Czy współistnienie muzułmanów i chrześcijan w Europie tworzy zagrożenie?

- Nie można wrzucić wszystkich muzułmanów do jednego worka. Natomiast nie możemy ukrywać, że istnieje zagrożenie ze strony muzułmanów z krajów bardzo radykalnych jak Pakistan. Im od dziecka wmawia się, że żyd i chrześcijanin to wróg. Albo go nawrócisz albo musisz go wyeliminować - mówił ks. Rafał Cyfka.

Wyjaśniał, że łatwiej nam się porozumieć z innymi Europejczykami, ale docierają do nas ludzie o radykalnie innym myśleniu o człowieku, o roli kobiety itd. Jeżeli bezrefleksyjnie przyjmiemy ludzi z kultur zupełnie innych od naszych, a nie będziemy ich edukować, stworzymy zagrożenie dla samych siebie.

- Ci ludzie, którzy docierają do Polski, muszą poznać naszą kulturę, żeby nas zrozumieć. A wielu pracuje w korporacjach i nie musi się uczyć języka polskiego. Posługuje się angielskim. Więc o jakiej integracji mówimy? - pytał przedstawiciel Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Red. Mistewicz zaznaczył, że na zachodzie Starego Kontynentu próbuje się budować świat bez idei, bez wartości, tożsamości, w którym niczym się między sobą nie różnimy

- Moim zdaniem wprowadzają to siły, których nie jesteśmy w stanie przeszacować - skwitował prezes Instytutu Nowych Mediów.

- Ważne, aby nie pominąć edukacji. Jednym z największych zagrożeń jest nierówna świadomość w obszarze historii, dziejów świata. Odczuwamy to nawet w najbliższym sąsiedztwie. W kontekście dialogu międzykulturowego powinniśmy eliminować różnice w świadomości. Musimy szukać wzajemnego zrozumienia. Wyrównywanie wiedzy to klucz - apelowała Anna Szarycz z Urzędu Miasta Wrocławia odpowiedzialna za Strategię Dialogu Międzykulturowego.

Jej zdaniem musimy doceniać wkład innych kultur w naszą kulturę i znać także nasze osiągnięcia na świecie. Jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Kreujmy na co dzień naszą wspólną rzeczywistość. Chodzi o odrębność kulturową przy zachowaniu świadomości, jakie piękne doświadczenia mogą wnieść inni. To szansa pogłębienia swoich horyzontów nie tylko z perspektywy kurortów.

- Na pewno nie powinniśmy rezygnować z prawnych aspektów funkcjonowania państwa. Czyli nie możemy pozwolić, żeby przedstawiciele pewnych kultur narzucali nam swój system. Musimy egzekwować obowiązki, które płyną z mieszkania w Polsce. A więc: edukacja, integracja, bezpieczeństwo, współpraca pomiędzy różnymi podmiotami - wymieniała A. Szarycz.

Jak oświadczył ks. Rafał Cyfka, lęk przed wielokulturowością wynika z miałkości. Nie potrafimy określić, co jest normalne, co nie. Co wolno, co nie. Silna cywilizacja przychodząca może zapełnić tę pustkę, a my powoli tracimy grunt pod nogami. I jest różnica między stawianiem pytania o roztropność, a atakiem na drugiego człowieka.

- Problem w Polsce czy Europie to fakt, że nie potrafimy zdefiniować, na czym tak naprawdę budujemy, nie umiemy określić naszych wartości - stwierdził kapłan.

Podkreślił, że Kościół katolicki w Polsce robi wiele dla wielokulturowości. Organizuje choćby dzień judaizmu czy dzień islamu w Kościele.

- Tam, gdzie funkcjonują słabe instytucje, gdzie osłabia się państwo i Kościół, tam rośnie dużo zła. Rośnie nienawiść, spada poziom wykształcenia, media nie działają prawidłowo. Gdyby Kościół był przewodnikiem narodu, a państwo miało mocne mechanizmy - bylibyśmy zupełnie w innym miejscu - punktował red. Mistewicz.