Bo wszyscy jesteśmy od Boga…

Jan Hlebowicz

GN 43/2018 |

publikacja 25.10.2018 00:00

W ogrodzie odnaleźli kilka zniszczonych krzyży i nagrobków. Postanowili je oczyścić, a miejsce pochówku otoczyć płotem. Są Turkami, wyznawcami islamu. Opiekują się polskim, katolickim cmentarzem w Kazachstanie.

Gdyby nie Aslan i Amiriya Kikinadze, katolicki cmentarz w Sapatai Batyr nie przetrwałby do dziś. Jan Hlebowicz /foto gość Gdyby nie Aslan i Amiriya Kikinadze, katolicki cmentarz w Sapatai Batyr nie przetrwałby do dziś.

Amiriya i Aslan Kikinadze mieszkają w niewielkiej miejscowości Sapatai Batyr, położonej w południowej części kazachskich stepów. On zajmuje się gospodarstwem – hoduje barany, krowy, kury. Ona pracuje w pobliskiej szkole. „Po godzinach” oprowadzają „ciekawskich” po niewielkim cmentarzu, który przed laty postanowili ocalić od zapomnienia. A goście przyjeżdżają z Włoch, Hiszpanii, Turcji, Gruzji. Najwięcej z Polski. Wszyscy skrupulatnie odnotowani w „księdze odwiedzin”. „Znowu przyjechali do was polscy krewni. Macie bardzo liczną rodzinę” – śmieją się sąsiedzi, kiedy widzą przed ich domem kolejne obce rejestracje.

Różne wiary, jeden telewizor

Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.