Rocznica 11 września w cieniu sporu

PAP |

publikacja 10.09.2010 08:16

Przypadająca w sobotę dziewiąta rocznica ataku terrorystycznego na USA z 11 września 2001 roku będzie obchodzona jak zawsze uroczyście, ale towarzyszy jej tym razem atmosfera kontrowersji wokół planów budowy meczetu w pobliżu miejsca zamachu w Nowym Jorku.

Rocznica 11 września w cieniu sporu matt.hutchinson / CC 2.0

W ceremonii obchodów rocznicy w tym mieście - jak zapowiedział Biały Dom - weźmie udział wiceprezydent USA Joe Biden. Prezydent Barack Obama będzie uczestniczył w uroczystościach pod gmachem Pentagonu w Waszyngtonie.

W Nowym Jorku, w wyniku uderzenia samolotów opanowanych przez terrorystów z Al-Kaidy w wieżowce World Trade Center i zawalenia się ich zginęło prawie 2800 osób.

Inny samolot porwany przez islamskich ekstremistów staranował budynek Pentagonu, a czwarty, który leciał w kierunku Waszyngtonu i miał uderzyć w gmach Kongresu lub Biały Dom, rozbił się w Pensylwanii, kiedy jego pasażerom nie udała się próba obezwładnienia terrorystów.

Obama już po raz drugi uczci rocznicę pod Pentagonem. Jego zapowiedziana nieobecność w Nowym Jorku na ceremonii w Strefie Zero - miejscu po zburzonych wieżowcach na dolnym Manhattanie - wywołała nieprzychylne komentarze.

Obserwatorzy w mediach przypuszczają, że nie przybycie do Nowego Jorku ma związek z sytuacją wokół kontrowersyjnego meczetu. Zwolennicy i przeciwnicy jego budowy zaplanowali demonstracje w pobliżu Strefy Zero.

Obama poparł w sierpniu projekt wzniesienia muzułmańskiej świątyni, chociaż dzień później złożył w tej sprawie dwuznaczne oświadczenie. Tymczasem przeciwko budowie meczetu, który miałby powstać o 200 metrów od Strefy Zero wypowiada się - według sondaży - 63-68 procent Amerykanów.

Meczet ma być częścią większego ośrodka islamskiego, w którym zaprojektowano też świeckie instytucje, jak basen i salę widowiskową. Sponsorem projektu jest grono działaczy muzułmańskich z imamem Feisalem Abdulem Raufem, współpracujące z duchownymi chrześcijańskimi i żydowskimi w ekumenicznej grupie pod nazwą Cordoba Initiative.

Mimo ich deklaracji o woli pojednania i dialogu, przeciwnicy projektu uważają, że meczet należy przenieść gdzie indziej, ponieważ Strefa Zero jest miejscem świętym.

Spór zaostrzył się jeszcze po ogłoszeniu przez fundamentalistycznego pastora Terry'ego Jonesa na Florydzie, że w rocznicę 11 września demonstracyjnie spali egzemplarze Koranu. Według pastora islam to religia diabelska, promująca przemoc przeciw chrześcijanom.

Pod naciskiem masowej krytyki i potępienia swego pomysłu - głos zabrał nawet Obama - Jones ogłosił jednak w czwartek, że rezygnuje ze swej demonstracji. Oświadczył, że przekonał go do tego duchowny muzułmański na Florydzie, imam Muhamad Musri, który obiecał przy tym, że meczet koło Strefy Zero stanie w innym miejscu.

Tymczasem imam Rauf tego samego dnia zaprzeczył jakoby doszło w tej sprawie do jakichkolwiek ustaleń. Poprzednio kilka prominentnych osób w Nowym Jorku oferowało pośrednictwo w próbach przekonania go, żeby meczet przenieść gdzie indziej.

Czwartkowy "Washington Post" ubolewał, że tegoroczne obchody rocznicowe odbędą się w atmosferze sporów i napięć międzywyznaniowych, które mają w dodatku wymiar polityczny. W obozie przeciwników meczetu są na ogół konserwatyści, w tym znani politycy republikańscy.

"Przez prawie 10 lat, rocznica ataku z 11 września była uważana za dzień narodowej jedności i spokojnego upamiętnienia ofiar. W tym roku sporne problemy wolności religijnej i narodowej jedności mogą dodatkowo zabarwić dziewiątą rocznicę tych tragicznych wydarzeń" - napisał dziennik.

Według sondażu "Washington Post" i telewizji ABC News, prawie połowa Amerykanów (49 procent) ma negatywną opinię o islamie, a tylko 37 procent pozytywną. Inne badania przynoszą podobne wyniki.

Sondaż wskazuje, że społeczeństwo amerykańskie ocenia islam nawet mniej przychylnie niż w miesiąc po ataku z 11 września. W październiku 2001 roku negatywny stosunek do tej religii miało 39 procent, a przychylny 47 procent Amerykanów.

Z drugiej strony, sondaż ten sygnalizuje również, że w świadomości zbiorowej Amerykanów atak z 11 września powoli odchodzi w przeszłość. Maleje też znaczenie terroryzmu w hierarchii ocen najważniejszych problemów kraju.