Afganistan: Chrześcijanie w kraju talibów

KAI |

publikacja 19.08.2021 14:10

Zagarnięcie 16 sierpnia przez radykalnych islamistów – talibów władzy w Afganistanie jest okazją do przyjrzenia się także dziejom chrześcijaństwa w tym kraju, tym bardziej że mają one prawie dwutysiącletnią przeszłość. Należy jednak zaznaczyć, że od wielu wieków na tych ziemiach jest obecny niemal wyłącznie islam, choć bardzo zróżnicowany wewnętrznie.

Afganistan: Chrześcijanie w kraju talibów kjetilpa - landscape and aerials / CC 2.0

Jedyne liczby, jakie można w miarę dokładnie przytoczyć odnośnie do wyznawców Chrystusa w tym środkowoazjatyckim państwie, dotyczą katolików – ocenia się, że jest ich (a przynajmniej było do czasu wejścia do Kabulu talibów) nieco ponad dwustu, nic natomiast nie wiadomo o innych wyznaniach: prawosławnych i protestantach.

Pierwsze tysiąclecie – początki, rozwój i zanik Kościołów

Świadectw o najwcześniejszej obecności chrześcijan na terenie dzisiejszego Afganistanu nie ma zbyt wiele, a te, które istnieją, są rozproszone po różnych źródłach. Prawdopodobnie najstarsze z nich pochodzi z „Księgi praw krajów” syryjskiego astrologa, filozofa, teologa i poety Bardesanesa (154-222) lub jego ucznia Filipa. Wspomina on o chrześcijanach w Baktrii – krainie, położonej na północy obecnego Afganistanu i częściowo Pakistanu.

W połowie VI wieku na zachodniej granicy tego obszaru, na wyżynie Bathyz (obecnie na południu Turkmenistanu) znaleźli schronienie chrześcijanie, wydaleni przez Persów z niektórych miast zachodniosyryjskich i wydani Heftalitom (tzw. „Białym Hunom”). Nowi przybysze przynieśli ze sobą swoją wiarę, którą rozprzestrzenili wśród miejscowej ludności, która po nawróceniu poprosiła nestoriańskiego katolikosa Mara Abbę I o własnego biskupa.

Z drugiej strony z niektórych źródeł wiadomo, że chrześcijaństwo szerzyło się na terenie dzisiejszej prowincji Herat (starożytna Aleksandria Ariana) w zachodniej części kraju. W V wieku miał tam swoją katedrę biskup Kościoła Wschodu (nestoriańskiego) – znane są imiona 3 tamtejszych hierarchów, którzy wzięli udział w soborach (synodach) w latach 424, 486 i 497. Za czasów nestoriańskiego patriarchy-katolikosa Iszojahba I (582-95) biskup Heratu otrzymał godność metropolity i później zajmował 9. miejsce wśród metropolitów lub 3., według Eliasza z Damaszku (z ok. 900 roku), wśród „metropolitów zewnętrznych [zagranicznych]”. Znane są imiona trzech takich metropolitów z VIII stulecia, po czym z rzadka pojawiają się one do początków XIV wieku.

W VII w. w Heracie pojawiła się siedziba biskupa innego Kościoła wschodniego, tzw. niechalcedońskiego – jakobickiego (zachodniosyryjskiego). Z listu nestoriańskiego katolikosa Tymoteusza I (780-823) do metropolity Elamu Sergiusza (przełom VIII i IX w.) dowiadujemy się o dysputach teologicznych między jakobitami a nestorianami w Heracie. W połowie IX w. tamtejszy biskup jakobicki uzyskał tytuł metropolity. Niemal pełny wykaz kolejnych metropolitów jest znany do połowy XI wieku.

Później wiadomości o chrześcijanach na tych ziemiach zanikają; dopiero w 1339 arabski kronikarz Hamd Allah al-Mustawafi wspomina w jednym ze swych dzieł o kościele chrześcijańskim, „który niegdyś tu był”, to znaczy na przedmieściach dzisiejszego Heratu. O obecności chrześcijan na tym terenie świadczy zresztą współczesna nazwa miasteczka, otaczającego to miasto – Indżil, czyli po arabsku Ewangelia. W innym miasteczku, na południe od Heratu – Puszang (lub Fuszang) istniała katedra nestoriańska, wspominana w zabytkach z VI wieku, której jeden z przedstawicieli brał udział w synodzie w 585 r.

Chrześcijaństwo pojawiło się też w Sistanie (dawnym Sakastanie lub – według muzułmanów – Sedżestanie) na obecnym pograniczu irańsko-afgańskim. Pierwsza nestoriańska siedziba biskupia powstała tam już na początku IV w., a miejscowy biskup uczestniczył w soborze w 424 r. Później w pismach katolikosa Mara Abby I (540-52) pojawiają się wzmianki o biskupach Sakastanu m.in. z Bustu, Zarandżu i kilku innych miejscowości. Potem na terenie dzisiejszego Sistanu afgańskiego działali głównie jakobici, a po stronie irańskiej – nestorianie. Ostatnie wiarygodne wiadomości o biskupach nestoriańskich na tych ziemiach pochodzą z pierwszego ćwierćwiecza VIII stulecia.

Dłuższą obecnością w Sakastanie może się wykazać Kościół zachodniosyryjski (czyli jakobicki). Jego wyznawcy zostali tam przesiedleni z Edessy po zdobyciu jej przez Persów w 609; poza tym stanowili oni znaczną część osiadłych tam kupców syryjskich, o czym mówi „Kronika z Siirt” (Historia nestoriańska) z ok. X w. Jakobici na tych ziemiach podlegali patriarsze antiocheńskiemu, który utworzył tam w połowie VII stolicę biskupią. Wykaz miejscowych biskupów sięga czasów najazdów mongolskich, czyli mniej więcej początków XIII wieku, po czym wszelkie wiadomości o chrześcijaństwie na tych ziemiach zanikają.

Drugie tysiąclecie i stan współczesny

Próby odrodzenia wiary Chrystusowej w dzisiejszym Afganistanie zaczęto podejmować w okresie wielkich odkryć geograficznych, a więc w XVI wieku, głównie w drugiej jego połowie. Jednym z pierwszych działań w tym kierunku było przybycie na te ziemie pod koniec tegoż stulecia z Goa w zachodnich Indiach jezuitów portugalskich na zaproszenie padyszacha (cesarza) Dżalala ad-Din Muhammada Akbara z dynastii Wielkich Mogołów, który panował w północnych Indiach w latach 1556-1605. Ku swemu zdziwieniu zakonnicy napotkali tam grupę chrześcijan, których uznali, bezpodstawnie zresztą, za odgałęzienie chrześcijan św. Tomasza, żyjących od II w. na południu Indii.

W pierwszej połowie XVIII w. na te ziemie dotarli katolicy ormiańscy, towarzyszący szachowi perskiemu Nadirowi (1736-47), którzy osiedlili się w Kabulu. Choć nigdy nie było ich wielu, to jednak dzięki swej wiedzy i przedsiębiorczości potrafili zyskać stosunkowo duże wpływy na dworze cesarskim. Przetrwali tam prawie półtora wieku – do 1888, gdy wygnał ich ze swego królestwa władca Abdurrahman (1880-1901). Oznaczało to koniec jakiejkolwiek obecności chrześcijan w Afganistanie.

Kolejna szansa pojawiła się w latach dwudziestych XX wieku. W 1921 Włochy jako pierwsze państwo (poza Wielką Brytanią) uznało niepodległość Afganistanu i na znak wdzięczności ówczesny król Amanullah (1919-29) zezwolił na publiczne istnienie w jego kraju Kościoła katolickiego. Od czasu podboju przez Arabów Persji i Azji Środkowej w VII w. był to pierwszy przypadek, gdy władze muzułmańskie zgodziły się na publiczną obecność Kościoła (choć bez zezwolenia na działalność misyjną).

Nie od razu jednak można było skorzystać z tej okazji. Pius XI po długich konsultacjach ostatecznie powierzył w 1929 zadanie zorganizowania życia religijnego w Afganistanie ks. Egidio Caspaniemu ze Zgromadzenia Kleryków Regularnych św. Pawła, czyli barnabitów. Był on historykiem i językoznawcą a w drogę do Kabulu wyruszył pod koniec 1932 i po prawie miesięcznej, pełnej przygód podróży przybył na miejsce 1 stycznia 1933, otwierając małą kaplicę na terenie włoskiej misji dyplomatycznej i odprawiając w niej pierwszą Mszę św. Zakonnik włoski obsługiwał wówczas ok. 400 miejscowych katolików, wyłącznie cudzoziemców, a swą misję pełnił do 1947. Po nim zadanie to wykonywali jeszcze czterej jego współbracia zakonni.

W 1933 powstało Dzieło Opieki Duchowej nad Katolikami Afganistanu, podlegające Kongregacji Kościołów Wschodnich i zarządzane przez barnabitów.

Działalności tej nie zahamował zasadniczo żaden późniejszy rząd, których wiele przewinęło się przez historię kraju w XX wieku: monarchia, zamachy wojskowe, republika, reżym komunistyczny, mudżahedinów, talibów (w latach 1996-2001) itp., choć pod koniec XX w. oficjalnie misje katolicką z kraju usunięto. Ale jeszcze w 1989 Ministerstwo Spraw Zagranicznych Afganistanu wyraziło uznanie i wdzięczność Kościołowi za jego stałą i mocną obecność w kraju „w tych trudnych latach”.

Misja „sui iuris”

Na początku obecnego stulecia sytuacja w państwie poprawiła się na tyle, że 16 maja 2002 św. Jan Paweł II mógł tam ustanowić oficjalnie stałą strukturę katolicką w postaci misji „sui iuris”, a więc najniższy szczebel organizacji kościelnej. Podlega ona bezpośrednio Stolicy Apostolskiej, konkretnie Kongregacji Ewangelizacji Narodów. Pierwszym przełożonym misji został ks. Giuseppe Moretti (ur. 10 listopada 1938), który w tym kraju pracował od 1990 r. Po jego ustąpieniu 1 listopada 2014 obecnie na czele jednostki stoi jego rodak ks. Giovanni Scalese (ur. 19 VIII 1955) – obaj są barnabitami.

Misja ma swoją siedzibę, tak jak tamta pierwsza placówka z 1933, na terenie ambasady Włoch w stolicy kraju, a miejscem posługi duchowej jest znajdująca się tam kaplica Najświętszej Maryi Panny Opatrzności Bożej. Wzniesiono ją w dniach 15 sierpnia-18 grudnia 1960, a poświęcił ją ówczesny pronuncjusz apostolski w Iranie abp Vittore Ugo Righi.

Dane z końca 2018 mówiły o 210 ochrzczonych, tworzących wspólnotę misji, wśród których pracowało 3 kapłanów, 3 braci i 6 sióstr zakonnych. W Afganistanie mieszka obecnie ponad 28,8 mln osób. Misja wydaje własne kwartalnik „Nasara” (Chrześcijanie). Ma również własny herb, który zaprojektował w styczniu 2018 Słowak Marek Sobola. Przedstawia on na niebieskiej tarczy złotą 8-ramienną gwiazdę-Słońce, a pod nią biały półksiężyc. Nad tarczą znajduje się oryginalny krzyż, zwany Krzyżem z Heratu, a brzegi tarczy są w kolorach flagi Afganistanu: czarnym, czerwonym i zielonym, pod nią autor umieścił szarfę z łacińskim napisem-hasłem misji „Orietur Stella” (Gwiazda powstaje).

Co dalej?

Zdobycie Kabulu przez talibów i związane z tym przejęcie przez nich władzy w całym kraju wywołało, a właściwie pogłębiło zaniepokojenie nie tylko nielicznych miejscowych chrześcijan, ale też wielu innych grup i środowisk. Dotyczy to zwłaszcza kobiet i osób, które w ciągu minionych 20 lat, czyli od rozpoczęcia amerykańskiej i zachodniej interwencji zbrojnej w Afganistanie, współpracowały z „okupantami” na różnych płaszczyznach, np. jako tłumacze.

Talibowie, którzy już wcześniej, w latach 1996-2001, rządzili Afganistanem, dali się poznać z jak najgorszej strony jako fanatyczni i skrajni wyznawcy najbardziej wstecznych nurtów islamu, również tym razem nie pozostawiają żadnych wątpliwości, jak będą wyglądać ich rządy. Zapowiedzieli wprawdzie wstępnie, że będą przestrzegać podstawowych swobód obywatelskich, m.in. zezwolą kobietom uczyć się i pracować i nie będą prześladować członków poprzednich władz, ale mało kto wierzy w te zapewnienia. Zresztą nowi władcy ogłosili również publicznie, że pod ich rządami w kraju będzie obowiązywał wyłącznie szariat, a więc prawo koraniczne, które nie tylko zezwala, ale niekiedy wręcz nakazuje stosowanie takich kar jak chłosta czy obcinanie rąk złodziejom oraz śmierć za przejście z islamu na inną religię, zwłaszcza na chrześcijaństwo.

Ta polityka zwycięzców-radykałów nie wróży niczego dobrego tym nielicznym wyznawcom Chrystusa, jacy jeszcze pozostali w kraju. Zanim ci islamscy ekstremiści weszli do stolicy, chrześcijanie w innych miastach zdążyli już doświadczyć przemocy z ich strony. W miarę zaś posuwania się ofensywy talibowie często wysyłali im kartki z napisami-pogróżkami w rodzaju „Wiemy, kim jesteście i zaraz po was przyjdziemy”.

Warto też pamiętać, że organizacje katolickie z Caritas (przede wszystkim włoską) na czele już od końca ubiegłego wieku pomagają potrzebującym w tym kraju, a więc głównie muzułmanom. W ramach rozpoczętego na początku obecnego wieku programu pilnej pomocy, odbudowy i rozwoju w prowincji Ghor w środkowej części kraju zbudowano 4 szkoły a 483 rodziny uchodźców mogły powrócić do doliny Pandższeru na północnym wschodzie, gdzie wzniesiono dla nich 100 domów. Obecnie organizacja obawia się, że będzie musiała opuścić kraj oraz niepokoi się o los tych nielicznych rdzennych Afgańczyków, którzy przyjęli chrześcijaństwo.

W Afganistanie działa też organizacja troszcząca się „O dzieci Kabulu”, powstała w odpowiedzi na apel Jana Pawła II z 2001 o pomoc dla najmłodszych mieszkańców tego kraju. Zajmuje się ona dziećmi chorymi psychicznie, głównie z zespołem Downa, przygotowując je do życia i do nauki w zwykłych szkołach. Pracujący w tej organizacji włoski kapłan ks. Giancarlo Pravettoni powiedział kilka dni temu, że z powodu pandemii ośrodki prowadzone przez „Dzieci Kabulu” nie mogły działać, a gdy kilka dni temu wznowiły pracę, to obecna sytuacja znów ją wstrzymała. Mimo wszystko kapłan ma nadzieję, że w ciągu najbliższych miesięcy uda się ponownie podjąć działalność.

W sumie najbliższa przyszłość całego kraju, szczególnie zaś mieszkających w nim nielicznych chrześcijan rysuje się w ponurych barwach.