Wspólna krucjata

publikacja 20.01.2011 09:40

O warmińskich początkach dialogu katolików z muzułmanami, Tatarach, pielęgnowanej tradycji i stereotypach z prof. Selimem Chazbijewiczem rozmawia Krzysztof Kozłowski.

Wspólna krucjata Krzysztof Kozłowski Selim Chazbijewicz. Profesor UWM na Wydziale Nauk Społecznych. Członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Współzałożyciel oraz w latach 1999–2007 prezes Rady Centralnej ZTRP, do 2003 imam gminy muzułmańskiej w Gdańsku, w latach 1998–2008 współprzewodniczył Radzie Wspólnej Katolików i Muzułmanów

Krzysztof Kozłowski: Jak żyje się muzułmaninowi otoczonemu katolikami?

Prof. Selim Chazbijewicz: – Całkiem nieźle. Parę wieków przebywania Tatarów w takim otoczeniu wypracowało mechanizmy społeczne, które pozwalają na bezkonfliktowe funkcjonowanie. Poza tym nasza tradycja pochodzenia etnicznego i religijnego jest już w pewnym sensie tradycją dość odległą. My w pełni utożsamiamy się z Polską przy pełnej świadomości naszego pochodzenia.

Jest Pan jednym z inicjatorów powołania Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów. Przez wiele lat był pan jej wiceprzewodniczącym. Jakie zadania ma ta rada?

– Przede wszystkim chcemy wokół naszych religii tworzyć dobry klimat i realny dialog. Episkopat Polski docenił naszą inicjatywę i równie zaangażował się w jej nie tylko tworzenie, ale też realne działania. Efektem tego jest Dzień Islamu w Kościele Katolickim obchodzony 26 stycznia, który jest wspólną inicjatywą rady. Z tego, co wiem, w innych krajach poza Polską takiego dnia nie ma. Tym bardziej należałoby to docenić. Był to gest nie tylko biskupów polskich, ale też i Jana Pawła II. A chodzi tu przede wszystkim o wzajemne poznanie i relacje – to, co nazywa się dialogiem życia. Warto pamiętać, że pierwsze spotkanie odbyło się już w okresie reżimu, w 1985 r. w Pieniężnie, a ich organizatorami byli księża werbiści. Odbywało się ono w warunkach na wpół konspiracyjnych.

Jak doszło do tego spotkania?

– Z inicjatywą wystąpili księża werbiści. Część środowiska muzułmańskiego w Polsce, w tym Tatarzy, przyjęła zaproszenie. Muszę powiedzieć, że spotkało się ono z negatywną oceną ze strony ówczesnych władz. Ukazywał się wówczas tygodnik „Argumenty” wydawany przez Towarzystwo Kultury Świeckiej, czyli wojujących ateistów. „Argumenty” pisały, że w Pieniężnie nastąpiło spotkanie katolików i muzułmanów celem wspólnej krucjaty przeciwko komunizmowi. Do dzisiaj ten tekst pamiętam.

Jak widać, krucjata się udała. Komunizm upadł...

– (śmiech) Było i wiele innych nieprzyjemnych notek, które ukazały się w prasie partyjnej. Po spotkaniu werbiści wydali broszurę „Dzień muzułmański w Pieniężnie”. Można powiedzieć, że był to początek dialogu katolicko-muzułmańskiego w Polsce. Jest to kolejna inicjatywa powstała na Warmii, której efektem było właśnie powołanie w 1997 r. Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów.

Jest Pan również współzałożycielem Związku Tatarów Rzeczpospolitej Polskiej.

– Tak naprawdę organizacja ta istniała już w okresie międzywojennym. Założono ją w 1925 r. w Wilnie. Istniała do roku 1939. Po II wojnie światowej komuniści zabraniali nam organizowania się w jakikolwiek organizacje typu narodowościowego. Obecny związek założyliśmy w 1992 r. Jest to związek typowo kulturalno-społeczny. Jego celem jest pielęgnowanie tradycji historycznej polskich Tatarów. Nasze zwyczaje w dużej mierze związane są z islamskimi praktykami religijnymi. Jednak obrosły one, z upływem wieków, w obyczajowość polsko-litewskich Tatarów. Oprócz tego kultywujemy tradycję otoczenia, obchodząc święta Bożego Narodzenia czy też stawiając choinkę. Jednak wracając do świąt muzułmańskich, najważniejszym z nich jest Zakończenie Postu, który – szczerze mówiąc – Tatarzy w naszych warunkach nie zawsze przestrzegają. Ważnym jest również Święto Ofiarowania.

Jak liczna jest grupa Tatarów w Polsce, czy też osób pochodzenia tatarskiego?

– Nie jest nas dużo, może do 3 tys. osób. Ale jest to rzecz względna. Do osób pochodzenia tatarskiego zaliczają się obecnie również osoby wyznania rzymskokatolickiego. Dlatego do ZTRP należą nie tylko muzułmanie, ale też i chrześcijanie.

A w naszym regionie?

– W Olsztynie jestem chyba jedyny. Może i są osoby pochodzenia tatarskiego, ale się nie ujawniają ze swoją tożsamością. Jest kilkanaście osób w Elblągu, gdzie – jeszcze w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku – była gmina muzułmańska. Jest parę osób w Braniewie, w okolicach Jezioran. Ale są to pojedyncze osoby.

Na pewno nie raz spotkał się Pan z dziwnymi pytaniami związanymi ze swoim pochodzeniem...

– Ludzie zadają przeróżne pytania, począwszy od tych najbardziej naiwnych, aż po dotyczące poważnych aspektów życia. Wiele osób ma wyobrażenie Tatarów wykreowane przez Sienkiewicza, który przecież dobrze ich nie opisał. Niektórzy pytają o to, czy umiem jeździć konno. Bo wokół każdej grupy etnicznej powstają stereotypy. Chociaż rzeczywiście: umiem jeździć konno i bardzo to lubię.

Gość Niedzielny/Posłaniec Warmiński nr.3/2011