Tygrys i szamani

John Vaillant

publikacja 27.01.2023 08:10

Słowo „szaman” pochodzi z języka tunguskiego; w połowie XIX wieku na Dalekim Wschodzie szamanizm był już bardzo rozwinięty.

Tygrys i szamani Marek Piekara / Foto Gość Często słyszałem od myśliwych i wieśniaków, że w obecności tygrysa dzieją się dziwne rzeczy. Że jest z nim tak jak z wężem, który wzrokiem potrafi zahipnotyzować królika. Że ma jakiś niewyjaśniony wpływ na przedmioty i na ludzi. I że w jego obecności mogą dziać się czary... - mówi jeden z rozmówców Johna Vaillanta.

Dla szamanów i ich wyznawców, prawdziwie wierzących w bogów, którym służyli, i w moc, którą im przypisywali, wyśmianie tego wszystkiego przez misjonarzy i odsunięcie w niebyt przez obcy rząd i technikę okazało się psychologicznym kataklizmem. Tę katastrofalną utratę władzy i znaczenia można porównać tylko z losem rosyjskiej arystokracji po objęciu rządów przez bolszewików.

W Kraju Nadmorskim proces ten przebiegał jeszcze w latach pięćdziesiątych XX wieku. Udehejski autor Aleksander Kończuga pochodzi z długiej linii szamanów i szamanek, więc dorastał w ich otoczeniu.

– Miejscowe władze niczego nie zakazywały – opowiada. – Podejście było takie, że jak ktoś ma ochotę walić w bęben przez pół nocy, to jego sprawa. Ale urzędnicy w głównych miastach regionu mieli inne zdanie. W roku 1955, kiedy byłem jeszcze w szkole, u babci jednej z moich kuzynek pojawiła się milicja. Ktoś musiał donieść, że jest szamanką. Zabrali jej bębny i spalili. Nie przeżyła tego. Powiesiła się.

Bęben to membrana, przez którą szaman porozumiewa się ze światem duchów. Niezbędny organ. Nie może bez niego żyć. Wraz z zaburzeniami sfery duchowej społeczeństwa zaszły drastyczne zmiany w środowisku naturalnym.

Jedna z nanajskich opowieści zebranych około roku 1915 rozpoczyna się od słów: „Dawno, dawno temu, nim Rosjanie spalili nam lasy…”. Nie tylko pod tym względem rosyjska ekspansja na Dalekim Wschodzie przypomina amerykański podbój Dzikiego Zachodu.

W obu przypadkach najpierw pojawiali się handlarze futer, poszukiwacze złota i odkrywcy przybywający lądem i morzem, po nich szli misjonarze, osadnicy, żołnierze, górnicy, na końcu – flota i kolej. Ale Rosja jest niemal dwa razy szersza od Stanów Zjednoczonych, więc choć zaczęła swój podbój o cały wiek wcześniej, spowalniały go czynniki ekonomiczne, polityczne i geograficzny bezkres. Mimo to w połowie XIX wieku wiadomo było, że na obu wybrzeżach północnego Pacyfiku nic już nigdy nie będzie takie samo...

*

Powyższy tekst, którego tytuł pochodzi od redakcji, jest fragmentem książki „Tygrys. Na tropie rosyjskiej bestii”. Autor: John Vaillant. Wydawnictwo: Czarne.

Tygrys i szamani