Islamizacja w Afryce Płn.

PAP |

publikacja 24.10.2011 12:56

Wygrana ugrupowania islamistycznego Hizb an-Nahda (Partia Odrodzenia) w wyborach do konstytuanty w Tunezji świadczy o islamizacji życia politycznego w Afryce Północnej - powiedział PAP w poniedziałek arabista z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Marek Dziekan.

Islamizacja w Afryce Płn. STRINGER/PAP/EPA - Trzeba się pogodzić z tym, że wyborcy w krajach arabskich wybierają tego, kogo chcą, a nie tego, kogo my chcemy - mówi prof. Marek Dziekan

"Zwycięstwo an-Nahdy świadczy o tym, że w krajach Afryki Północnej następuje proces, który można nazwać islamizacją życia politycznego" - powiedział Dziekan.

Zdaniem eksperta wygrana ta była oczekiwana. "Po upadku prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego nastąpiło całkowite rozdrobnienie życia politycznego, czego się zresztą początkowo nie spodziewano. Powstało wiele dziesiątek partyjek o charakterze rodowo-plemiennym, które oczywiście nie miały szans na zdobycie większej ilości głosów, natomiast partia an-Nahda jako ugrupowanie opozycyjne już w czasach el-Abidina jest znane od wielu lat" - podkreślił.

Jak zaznaczył prof. Dziekan, an-Nahda jest bardzo umiarkowaną partią muzułmańską. "W żadnym wypadku nie określiłbym jej jako fundamentalistyczna. (...) Nie chodzi tutaj o jakieś ostre ograniczenia o charakterze muzułmańskim" - podkreślił Dziekan, powołując się na wywiady z szefem tej partii Raszidem Ghannuszim oraz jego teksty programowe.

To, czy po wyborach nastąpi stabilizacja sytuacji politycznej w Tunezji, zależy według Dziekana od tego, jak zachowają się partie z drugiej strony barykady politycznej, wśród których są m.in.: ugrupowania socjalistyczne, robotnicze i świeckie. "Zważywszy, że an-Nahda raczej nie zdobędzie większości miejsc w konstytuancie, rozmowy z koalicjantami będą bowiem konieczne" - zauważył.

"Już słyszałem głosy, że niektóre ugrupowania w żadnym wypadku nie wyobrażają sobie koalicji z partią an-Nahda - powiedział Dziekan. - Należy mieć nadzieję, że nastąpi stabilizacja, natomiast będzie to wymagało wielkiego wysiłku ze strony być może nawet kilkunastu sił politycznych, które znajdą się w konstytuancie".

Dziekan podkreślił, że wygrana partii an-Nahda wpisuje się w szerszy trend polityczny, gdyż przewiduje się, że także w wyborach w Egipcie, które mają rozpocząć się w listopadzie, wygra ugrupowanie islamskie, Stowarzyszenie Braci Muzułmanów (potocznie Bractwo Muzułmańskie). "W Libii też słyszy się o islamizacji życia politycznego" - zaznaczył.

"Tak naprawdę te ugrupowania zawsze były bardzo silne, tylko duszone przez siły rządzące wspierane przez Zachód. W tej chwili (te państwa) po prostu szukają swojej własnej drogi i znajdą ją w islamie, co mnie osobiście nie dziwi. Jest to nie tylko religia, ale też ideologia, która stanowi niezwykle istotne i silne spoiwo społeczne na Bliskim Wschodzie" - powiedział ekspert.

Uważa on, że należało się wcześniej czy później spodziewać, że ideologia islamska zdobędzie w regionie duże poparcie, tak jak to jest chociażby w Turcji. Zaznaczył przy tym, że takie ugrupowania jak an-Nahda wzorują się na rządzącej obecnie w Turcji Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP).

"Te ugrupowania w większości nie są antyzachodnie. W ich programie nie ma walki z Zachodem. Jest utrzymanie własnej tożsamości. Wiadomo, że Zachód się boi cudzej tożsamości, więc może nastąpić przerażenie ze strony Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych, ale mam nadzieję, że nie pójdzie za tym jakakolwiek ingerencja" - powiedział prof. Dziekan.

"Musimy przede wszystkim zachować spokój i przyjąć demokratyczny wybór tamtych społeczeństw. (...) Trzeba się pogodzić z tym, że wyborcy w krajach arabskich wybierają tego, kogo chcą, a nie tego, kogo my chcemy" - zaznaczył ekspert.