• Stanisław_Miłosz
    13.09.2011 01:51

    Nie trzeba aż międzyambonowej debaty by stwierdzić, że "Terroryzm nie ma konotacji religijnych". Albo, stwierdzić, że ma. Albo, że bywa że ma.

    Nie trzeba, bo wystarczy zadać sobie pytanie czym jest terroryzm. To przecież tylko metoda/sposób osiągania celów. A motywacja religijna jest równie dobra jak każda inna. Jak na przykład żądza władzy/panowania, żądza pieniądza, chęć zemsty za rzeczywiste lub urojone krzywdy, swoje lub grupy z którą czuje się wspólnotę.

    Czy zatem terroryzm ma konotacje, zależy od tego, czy uznaje się jakieś ograniczenia dla stosowanych metod. W cywilizacji chrześcijańsko-łacińskiej jednoznaczne granice są (np. nie uznaje się zasady odpowiedzialności zbiorowej).

    W innych cywilizacjach znanych z historii i współcześnie (tak tak, w globalizującym się świecie są różne cywilizacje, bo używanie lub nie takich gadżetów technologii jak telewizja, komórki, internet nie jest istotą cywilizacji) bywa różnie.

    Gdy Tamerlan - cywilizacja islamsko-turańsko-mongolska - wyżynał w pień (jak niektórzy dziś by chcieli watachy, ex. Ryszard C.), nie elitę lecz wszystko co się ruszało w zdobytym mieście i usypywał górę czaszek, to bynajmniej nie po to by zaspokoić mordercze skłonności (choć takie być może też miał, kronikarze nie rozwodzą się o tym zanadto), lecz po to by w ten sposób skłonić inne miasta podbijanego państwa do zaniechania oporu.

    Czy to był terroryzm, czy nie? Czym się różnił od współczesnych terroryzmów? Czym Tamerlan się różnił od współczesnych inicjatorów i mecenasów terroryzmu? Tym, że nie nosił krawata?

     

    Taka ogólna konkluzja międzyambonowej debaty o braku konotacji jest zatem nawet nie na opak z prawdą, ale po prostu bez sensu. Co jednak nie znaczy, że nie warto sobie międzyambonowo podebatować. Warto, tylko trzeba sobie wpierw zadać jakieś minimum dyscypliny rozumowania, szczególnie stosowanych pojęć. Bo gdyby w tej ambonowej debacie stwierdzono, że terroryzm nie ma chrześcijańskich knotacji, to co do zasady (bo z jej interpretacją bywało różnie) była by to prawda. W Ewangelii zachęty do tej metody, ani nawet śladu usprawiedliwienia, się nie znajdzie.

    Gdyby natomiast stwierdzono, że terroryzm nie ma mahometańskich konotacji, to już prawdą by nie było, bo co mufti to może mieć swoje zdanie, i każde jest dla wiernych wiążące. Jedni uważają tę metodę za słuszną i dopuszczalną, i znajdują dla niej w Koranie i tradycji islamu uzasadnienie, inni nie.

     

Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg