Harmonijne połączenie zalet ludzkich w idealnej wizji poczętej z filozofii Greków.
Kolebka islamu, himjarycki król, żydowski neofita i pewien mało znany patron.
Kto w tej historii jest lepszym Żydem: ten, który napisał Hagadę na nowo, czy ten, który ją spalił?
Pan adiunkt znawca tematu wypowiada się:
"Dla buddysty jest to wystarczający powód, aby Buddę taką czcią darzyć. Dla prostego buddysty taki akt może być też formą zwracania się do Buddy bądź innych nadzwyczajnych istot o pomoc w realizacji różnych celów, czy to duchowych, czy też całkiem przyziemnych."
Chciałabym zapytać znawcę, kto lub co to są te "inne nadzwyczajne istoty", które są (lub mogą być) proszone o pomoc przez buddystów?
" Cztery są rzeczy, których żaden samana ani żaden bramin, ani bóg, ani żaden Mara, ani Brahma, ani żadna istota na świecie nie może spowodować: iżby to, co podlega chorobie nie było chore, iżby to, co podlega śmierci nie umierało, iżby to, co podlega rozkładowi nie rozkładało się, iżby to, co podlega przemijaniu nie przemijało." (Anguttaranikaja)
Jezus potrafi spowodować każdą z tych rzeczy, a ta księga temu zaprzecza. Jest więc w swojej istocie księgą antychrysta.
"- W jednoczącym się świecie potrzebny jest dialog między religiami. Niebezpieczny byłby jednak dialog powierzchowny. Relatywizm, który dziś rządzi umysłami, wprowadza pewien rodzaj anarchizmu moralnego i intelektualnego, który prowadzi do tego, że ludzie nie zadowalają się już jedną prawdą. Głoszenie własnej prawdy uchodzi teraz za przejaw nietolerancji. Tymczasem prawdziwy dialog nie może się odbywać w próżni duchowej. Posiada cel, jakim jest poszukiwanie prawdy. Chrześcijanin nie może zrezygnować z poznawania prawdy objawionej mu w Jezusie Chrystusie, jedynym Synu Bożym. Siła przyciągania buddyzmu bierze się stąd, że wydaje się, iż umożliwia on osiągnięcie nieskończoności, absolutnego szczęścia bez konkretnych zobowiązań religijnych. Jest to rodzaj autoerotyzmu religijnego. Ktoś słusznie przewidywał, i to już w latach 50., że prawdziwym wyzwaniem dla Kościoła w XX wieku nie będzie marksizm, ale buddyzm"
Wie Pan kto to powiedział?
brak zobowiązań typu religijnego?
nie mam pojęcią w jakim znaczeniu kard. Ratzinger użył tego słowa
zobowiązania jakie podejmuje buddysta są jak dla mnie jak najbardziej "zobowiązaniami typu religijnego"
bo niby jakiego miałyby być, jeżeli buddyzm jest religią?
(oczywiście nie są to "zobowiązania" takie jak "zobowiązania" chrześcijanina - i nic dziwnego, że takie nie są to zupełnie inna religia o zupełnie innym widzeniu Boga, świata, ludzi, szczęścia, celu zycia ludzkiego).
Można też - gościu - wybrać się do naukowca i porozmawiać z nim na ten temat.
Ale to takie oczywiste... Za Twoim pytaniem kryje się jakaś przenikliwa głąbia, tzn. głębia...
Dwa, cykl "Boso przez świat" ma już swoje lata, ale film o buddyzmie to nowa rzecz. W poniedziałek Newsweek o tym pisał i ja również.
Wreszcie po trzecie, SV II wzywa do poszanowania innych tradycji religijnych, a szczególnie tego, co dobre i zgodne z nauką Kościoła. Bardzo proszę, nie wprowadzać zamieszania i czytać wszystko od A do Z, a nie tylko to, co Panu wygodne.
To zjawisko obserwuję na tym forum jako standardowe i z przykrośćią stwierdzam, że uczestnicy mieniący się katolikami nie są dobrymi katolikami.
Te zachowania doświadcza Pan na własnej skórze.
Tylko nie takiej jaka tobie pasuje, tylko takiej jaka ona jest w swej istocie.
Jeżeli mówisz o "ideologii" innych, to napisz konkretnie jaka ona jest, a nie tylko, że nie pasuje do twojej.
- Bo się tylko ośmieszasz.
- Jak jest twoja ideologia?
- W kogo, lub w co wierzysz?
- Kto jest twoim nauczycielem?
- Dlaczego wstydzisz się nawet siebie?
Nawet się nie podpisujesz, itd.
Raczej nie o taki radykalizm Ci chodzi, mam taką nadzieję.
"szczególnego szacunku, wręcz uwielbienia kierowanego do Buddy"
"zwracania się do Buddy bądź innych nadzwyczajnych istot o pomoc w realizacji różnych celów, czy to duchowych, czy też całkiem przyziemnych"
- Nie ma cię wstyd, człowieku?
Przecież nawet rodzimy ekspert mówi to samo co powiedział Cejrowski.
Uwielbiają, czyli czczą człowieka jakim był Budda, zwracają się także do innych "nadzwyczajnych istot".
- Czy te "nadzwyczajne istoty to nie demony?
Dziś o godz 12:00, w Domu Kultury w Katowicach na ul.Hallera odbędzie się seans Zbyszka Nowaka, "Ręce, które leczą"
- Może zauroczony "nadzwyczajnymi istotami", skorzystasz?
To wiedza ludzka.
Ewangelizator posiadł pewnie wiedzę boską.
broń nas w walce. Przeciw niegodziwości
i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną.
Niech go Bóg poskromi, pokornie błagamy,
a Ty, Książę Zastępów niebieskich mocą
Bożą strąć do piekła szatana
i inne duchy złe, które na zgubę
dusz krążą po świecie. Amen.
* * *
Święty Michale Archaniele,
który wraz z Aniołami
zwyciężyłeś szatana w niebie,
dopomóż nam zwyciężyć go na ziemi.
http://www.zbigniew-modrzejewski.webs.com/tradycjagelug_index.html
(znajdujący się pod nagłówkiem 4. rozdziału) przedstawia Buddę...
dla ułatwienia - nie znam podobnych wizerunków Buddy, a na tym obrazku i kły, i troje oczu, i całość groźnie wygląda...
Jednak to, przed czym w swoim programie, o ile dobrze zrozumiałem, próbował przestrzegać W. Cejrowski, to bezrozumne naśladowanie przez chrześcijan praktyk buddyjskich czy też uczestnictwo w rytuałach w buddyjskich świątyniach lub klasztorach -co może być źródłem poważnych zagrożeń duchowych.
Spyta ktoś -są w buddyzmie "okruchy dobra" czy też zagrożenia duchowe?
Dla buddysty może być tam dobro, które chrześcijanin może i powinien szanować. Ale gdy chrześcijanin zacznie "bawić się w buddystę" lub nawet postanowi przejść na buddyzm, w którejś z jego wielu odmian, to dopuszcza się bałwochwalstwa, świadomie czy nie, ale jednak. I tu jest niebezpieczeństwo, bo praktykowanie czegoś, co w jawny sposób sprzeciwia się pierwszemu przykazaniu, jest uchylaniem furtki demonom. A może otwarciem szeroko potężnej bramy. A demon, gdy się go wpuści, chętnie skorzysta.
Stąd być może można W. Cejrowskiemu zarzucić dobór niezbyt przyjemnej formy przekazu, może też uproszczenie, przyrównujące buddyzm do satanizmu, ale wymiar ostrzeżenia przed niebezpieczeństwem opętania płynącym z głupiego wejścia w takie praktyki jest na wskroś prawdziwy i dobry.
Uff, ale się rozpisałem. Przepraszam za to, ale temat jest złożony i nie zdołałem krócej.
Sens jest dobry. Obawiam się jedynie, że dla przedstawiciela jedynie słusznej drogi, to nie trafi.
- Zarówno z jednej, jak i drugiej strony.
http://books.google.pl/books?id=lAwnuOXQK48C&pg=PA142&lpg=PA142&dq=thomas+merton+and+chatral&source=bl&ots=WLcL844_sj&sig=QU13tEAdo_5l91nH3zKyg0JDFrI&hl=pl&sa=X&ei=inuKT_XjIYal4gSPjoHWDw&ved=0CGIQ6AEwBA#v=onepage&q=thomas%20merton%20and%20chatral&f=false
Nie pisze tam o "okruchach dobra" tylko o przejmującym i dogłębnym porozumieniu dwóch pustelników, będących "na skraju urzeczywistnienia". Nie pisze też o demonach, tylko raczej o zrozumieniu które "wykracza poza dharmakaję, wykracza poza boga".
Sam Chatral Rinpoche nazywa Mertona Rangjung Sangye - spontanicznie przejawionym buddą i przepowiada jego oświecenie w tym lub następnym życiu, dziwiąc się co jakiś czas ze śmiechem ich wzajemnemu zrozumieniu "coś jest chyba nie tak, jak to możliwe że rozmawiam z chrześcijaninem".
Skoro Merton jest kandydatem na ołtarze, może warto go posłuchać i usłyszeć.
Miejcie litość i nie obrażajcie rozumu.
Czas przypomnieć scholastyczne: fides quaerens intellectum.
Nieuctwo ma się dobrze, a nawet cieszy się - jak widzę - sporym autorytetem w osobie p. Cejrowskiego.
Musisz się jeszcze wiele nauczyć, bo wyraźnie widać że nie wiesz o co chodzi.
Pewnych rzeczy o religii, możesz nauczyć się nawet na pamięć, a i tak nie będziesz wiedział o co chodzi.
- Nie wszystko jest sprawą wiedzy.
- Nie nauczysz się miłości z książki.
- Nie poznasz smaku potrawy z książki, czy opowiadania.
- Nie poznasz religii z książki, czy wykładu.
Niestety to wyraźnie widać u ciebie.
Odnalezione przez znajomą:
"Ty który otworzyłeś usta i pokazałeś kły,
Ty który masz troje oczu na strasznej twarzy,
Ty który założyłeś na siebie wieniec z czaszek,
Ty obdarzony twarzą na którą nie da się patrzeć.
Ciebie uwielbiam."
(...) Oto opis owego nabożeństwa, przytoczony w księdze rosyjskiego etnografa A. M. Pozdniejewa, wydanej ponownie w 1933 roku w Kałmucji przez samych buddystów:
Ci, którzy przynoszą balin huwaraki przed rozpoczęciem nabożeństwa, najpierw powinni kontemplować Dżamsarana i wyobrazić sobie całą przestrzeń świata pustą. W tej pustej przestrzeni muszą wyobrazić sobie bezgraniczne morze ludzkiej i końskiej krwi ze wzburzonymi falami; pośrodku tych fal - prostokątną miedzianą górę, na jej szczycie - sionce, zwłoki człowieka i zwłoki konia, a na nich stoi Dżamsaran. Twarz ma czerwoną, w prawej ręce, z której wychodzi ogień, trzyma miedziany miecz oparty o niebo; mieczem tym siecze życie tych, którzy złamali obietnice. Lewa ręka trzyma nerki i wątrobę wrogów wiary, pod pachą znajduje się wciśnięta skórzana czerwona flaga. Usta są szeroko otwarte, widać cztery białe kły, ma troje oczu i straszliwie zagniewany widok. Ukoronowany jest pięcioma ludzkimi czaszkami. Stoi pośród plamieni ognia mądrości.
Po złożeniu kielicha krwi temu oraz innym demonom, wyznawcy wzywają ich, by zniszczyli wrogów, szczególnie tych, którzy przeszkadzają rozpowszechnianiu się wiary i świętości buddyzmu.
Oto zwrócone ku nim wołanie:
Przywołuję tego, który ma swoje wieczne mieszkanie w południowo zachodniej ziemi trupów, władcę życia, wielkich czerwonych katów i szymnusów, którzy pilnie strzegą poleceń Dżamsarana, przybywajcie na mocy obietnicy… Żeby pocieszyć Dżamsarana i jego towarzyszy, witam ich wielkim morzem rożnej krwi… Om-ma-hum…Uczyńcie prochem wszystkie wrogie moce i przeszkody, zgodnie ze swymi srogimi i okrutnymi prawami…*** Ty, który otworzyłeś usta i pokazaleś kly, ty, który masz troje oczu na strasznej twarzy, ty, który zawiązałeś w warkocz swe ciemnożółte włosy, ty, który włożyłeś na siebie wieniec z czaszek, majestatyczny bohaterze, obdarzony twarzą, na którą nie da się patrzyć, uwielbiam ciebie!*** Wychwalam stojącą po twojej prawicy Uhin-tengri, która trzyma w swych rękach miecz i gwoźdź, która ma granatowe cialo i czerwoną twarz! Królu stróżów-jakszasów, matko z czerwoną twarzą, wściekłych ośmiu noszących miecze, straszliwi kaci, pomnóżcie waszą energię! Wszystkim grzesznym, czyniącym przeszkody lamaizmowi, wszystkim, którzy trzymają się herezji, pokażcie waszą silę i ratujcie, wyzwolicie! Posyłając z góry szymnusów używających noży, zagarnijcie wrogów siecią, przebijcie ich gwoździami, zniszczcie ich mieczami, uderzcie włóczniami, zjedzcie serce! Ale przymuszając ich, by skończyli swe ziemskie złe istnienie, uratujcie ich dusze! Połóżcie kres życiu tych złych wrogów! Ich mięso, krew i kości zjedźcie waszymi ustami! Przyjmijcie tą ofiarę ciała i krwi znienawidzonych wrogów! Poprowadźcie mnie drogą cnoty, ale pokarajcie wrogów jawnymi znakami! Zniszczycie wrogów lamaizmu i wiary w ogóle, ponieważ tylko tak można zachować wiarę i świętą naukę!
A o psalmach złorzeczących słyszałeś?(chociazby Ps. 58, 83 lub 101), jeżeli nie to polecam lekturę.
"Niechaj zło spadnie na moich przeciwników i przez wzgląd na Twą wierność zniwecz ich" (Ps 54,7)
"Sprawiedliwy się cieszy, kiedy widzi karę, myje swoje nogi we krwi niegodziwca" (Ps 58,11) -
"Niechaj jego synowie będą sierotami,
a jego żona niech zostanie wdową.
Niech jego dzieci wciąż się tułają i żebrzą, i niech zostaną wygnane z rumowisk!
Niechaj lichwiarz czyha na całą jego posiadłość,
a obcy niech rozdrapią owoc jego pracy!
Niechaj nikt nie okaże mu życzliwości,
niech nikt się nie zlituje nad jego dziećmi!
Niech jego potomstwo ulegnie zatracie;
niech w drugim pokoleniu zaginie ich imię!
Niech Pan zapamięta winę jego ojców,
niech grzech jego matki nie będzie zgładzony
(Ps 109,9-14).
:
Szczęśliwy, kto ci odpłaci za zło, które mi wyrządziłaś!
Szczęśliwy, kto schwyci i rozbije o skałę twoje dzieci (Ps 137,8n).
w Biblii (stary Testament) jest mnóstwo fragmentów, gdzie zanoszone są prośby do Boga, aby zniszczył swoich wrogów.
I opisy tego bywają nie mniej krwawe niż to co przytoczyłeś.
- Proszę cię, nie kompromituj się!
Na płocie ktoś narysował "cipkę". Iny wziął to dosłownie i narobił sobie kłopotów.
- Miej trochę szacunku dla siebie.
zasłyszał coś tam i wziął to dosłownie...
„Czemu to widzisz drzazgę w oku brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku?” (Łk 6, 41).
Apropo dobry tekst, dla buddystów również
http://www.taize.fr/pl_article4031.html
(Dalajlama XIV, Wolność na wygnaniu, Warszawa 1993)
Jest to wszystko ciekawe także dlatego, że dalajlamowie (według świadectwa obecnego Dalajlamy XIV) od dzieciństwa związani są z czarnym bogiem Mahakalą: "Wkrótce po moim urodzeniu na dachu naszego domu osiedliła się para kruków. To jest szczególnie interesujące, ponieważ podobne rzeczy przydarzyły się i po urodzeniu pierwszego, siódmego, ósmego, dwunastego Dalajlamy. Później, kiedy Pierwszy Dalajlama wyrósł i dotarł na wyżyny praktyk duchowych, podczas medytacji miał bezpośredni kontakt z bóstwem-obrońcą Mahakalą. I wtedy Mahakala powiedział mu: 'Ci, którzy jak ty podtrzymują naukę buddyzmu, potrzebują obrońcy podobnego do mnie'. Tak więc widać z tego, że między Mahakalą, krukami i Dalajlamami istnieje pewna więź" (por. wywiad Dalajlamy XIV z J. Awedonom [w:] "Put" k siebie" 3/1995).
Poza tym laureat Pokojowej Nagrody Nobla wcale nie wyrzeka się współpracy z demonami i "boskimi katami". Wręcz przeciwnie. Stwierdza, iż "żeby współpracować z tzw. gniewnymi obrońcami, musimy osiągnąć konieczny poziom rozwoju duchowego. Kiedy człowiek osiągnie pewne wyniki albo stabilność w praktykowaniu jogi, szczególnie w dziedzinie jogi bóstw, i rozwija w sobie dumę tego bóstwa, otrzymuje zdolność wykorzystywania mocy różnych obrońców i bóstw... To jest prawidłowa droga... Zrobiłem poświęcenie czakry Kali [podkr. A.P.]. Wyobrażałem sobie przy tym przeróżnych obrońców narodu tybetańskiego, tybetańskiego społeczeństwa... Te bóstwa mogą wywierać wpływ na to, co się dzieje w świecie" (tamże).
Warto też dodać:
"Objawienie chrześcijańskie wyklucza reinkarnację i mówi o spełnieniu, do którego człowiek jest powołany w czasie jedynego życia ziemskiego" (Jan Paweł II, "Tertio millennio adveniente", nr 9), zaś Kościół katolicki oficjalnie stwierdza: "Po śmierci nie ma 'reinkarnacji'" (KKK 1013).
Co do srejrowskiego i komentarzy tutaj, nawet paweł w listach potrafił postawić się w sytuacji innych religii, mówił że należy się szacunek... Tutaj natomiast wesołe plucie na każdego zza swojego płotu, bez wyglądania co jest po drugiej stronie. Mam nadzieję że kosciol cejrowskich i terlikowskich betonów minie tak szybko jak się pojawił.
2. a na drugi rzut?
2. oczywiście, że buddyści wierzą w reinkarnację, nikt nie twierdzi tu, że nie, buddyzm nie jest religią chrześcijańską, a reinkarnacja (w najczęściej spotykanym rozumieniu tego słowa) jest nie do pogodzenia z chrześciajńską wizją tego co dzieje się z człowiekiem po śmierci
nie rozumiem po co to przywołałeś
Po czym wnioskujesz? Aniołowie jako wesołe ludki ze skrzydłami na plecach to późny wymysł malarzy. Zobacz sobie wysłanników Boga w judaizmie i nie grzesz więcej. Myślisz ze dobry, milosierny, wszechmogący Bóg wybrałby sobie na 3 tysiące lat jeden lud gdzies na pustyni i woził się z nimi, kompletnie nie bacząc na inne? Aż do 1 wieku pne żydzi wierzyli, że bogów jest wielu bo przecież nad każdym ludem ktoś czuwa, każdy lud kogoś czci, ale ich Bóg jest najmocniejszy. Potem doszli do wniosku, że Bóg jest jeden, i wszyscy czczą tego samego, tylko inaczej. Potem przyszedl katolicyzm mowiacy "hej hej, to my mamy cala wiedze swiata, bo tak." Nie wiem ile pychy trzeba miec zeby tak twierdzić, wątpie zeby papiez naprawdę myslal ze posiada calkowita wiedze o Bogu, o jego sposobach dzialania, motywacji i czym tam jeszcze.
Dziękuję za ten wywiad.
Wiele wyjaśnia.
chwała Gosciowi Niedzielnemu, że go opublikował
tak właśnie powinien robic tygodnik opinii za jaki GN się uważa
Ale nawet bez tych wyjaśnień doktora Krzysztofa Jakubczaka to co opowiadał Cejrowski dla średnio zorientowanego człowieka to są głupoty.
równie dobrze buddysta mógłby mówić o chrześcijaństwie,
_ że to politeizm
(bo przecież chrześcijanie modlą się do Boga, Maryi i wielu świętych)
_że to religia sadystyczno-masochistyczna
(czczą zwłoki na krzyżu, i widzą wartosć w cierpieniu),
_ że chrześciajnie wierzą w to, że wszystkie złe uczynki można zostawić w drewnianym domku ustawionym w świątyniach (konfesjonał)
_ że w czasie obrzędów uprawiają oraz uprawiają wampiryzm i kanibalizm (komunia)
no i i ironizować, że katolicy nie potrafią sensownie odpowiedzieć na pytania:
_ czy ich Bóg jest równie oświecony jak Budda?
_czy oświeceni są Maryja i święci?
_ czy dusze ludzi reinkarnują się po śmierci w niebie lub piekle?
_ no i modlą się do isot o których nawet nie umieją powiedzieć czy są czy nie są oświecone
no i na koniec wyciągnąć wniosek, że katolicyzm jest nonsensowny, niespójny i stanowi poważne zagrożenie duchowe.
Tylko, ze buddysci nie mają w zwyczaju nasmiewania się z innych religii jak niektórzy katolicy i odnoszą się do nich z szacunkiem (podobnie zresztą jak Kościół w dokumentach soborowych - chociażby)
Gdyby redakcja portalu wiara.pl składała się z ludzi rzetelnych i ceniących Prawdę, to opublikowałaby stosowne sprostowanie zawarte w tekście. To, że Pan Jan Drzymała nie odnosi się do komentarzy, który w jasny sposób obalają jego bardzo powierzchowne wypociny jest jasnym dowodem na to, że w rzeczywistości nie ma żadnego interesu w szukaniu Prawdy choc innych usilnie do tego namawia (zapewne aby doszukiwali się prawdy w jego kłamliwych tekstach). A może Pan Jakubczyk skłamał celowo, podobnie jak p. Waldemar Zych, który nie zawachał się zaprzeczyć buddyjskiemu kultowi demonów na wizji mimo, że porusza go w swoich książkach.
Ze sposobu i jakości pisania odnoszę wrażenie, że jesteś wspaniałą, acz zagubioną osobą.
Uwikłałaś się "w jedynie słuszną sprawę". Nawet nie widzisz, nie potrafisz przyjąć, prawdy.
Przecież Cejrowski powiedział to samo, tylko bez zbędnych ozdobień.
Między techniką, która jest istotą Buddyzmu, a miłością, która jest istotą Chrześcijaństwa jest ogromna różnica.
Budda, (oczywiście w skrócie) proponuje ćwiczenia aby dojść do stanu wykluczającego cierpienie.
Ośmieszasz się, wprost robisz z siebie durnia pisząc tak o Chrześcijaństwie. Pokazujesz zupełny brak wiadomości, a nawet piszesz zupełne brednie, nie mające nawet cienia prawdy na temat Chrześcijaństwa.
- Powiedz w jakim stopniu jesteś "oświecona" piszą takie brednie.
Potocznie taki stan jaki prezentujesz nazywany jest ciemnotą.
Mnie nie jesteś w stanie nic zrobić, a sobie bardzo szkodzisz.
Zrozum, że mówienie prawdy o Buddyzmie nie jest naśmiewaniem się z niego.
Wychodzi na to, że twój Buddyzm jest bardzo cieniutki i każde słowo prawdy niezgodne z twoim rozumieniem, jest atakiem, naśmiewaniem się, lub tp.
Jezusa opluwali, szydzili z niego, biczowali, naśmiewali się, skazali na najbardziej haniebną śmierć w ówczesnych czasach, a Jezus uczynił z tego zbawienie świata. Modlił się za swoich oprawców i wstawiał się za nimi.
Jezus pomaga każdemu kto go prosi o to. Kocha ciebie i mnie, bo jest miłością. Dał mi całkiem nowe życie, kiedy Go poprosiłem, kiedy się zgubiłem i nie widziałem wyjścia.
- A co Budda zrobił dla ciebie?
"jesienna"
Ze sposobu i jakości pisania odnoszę wrażenie, że jesteś wspaniałą, acz zagubioną osobą.
Uwikłałaś się "w jedynie słuszną sprawę". Nawet nie widzisz, nie potrafisz przyjąć, prawdy.
Przecież Cejrowski powiedział to samo, tylko bez zbędnych ozdobień.
Między techniką, która jest istotą Buddyzmu, a miłością, która jest istotą Chrześcijaństwa jest ogromna różnica.
Budda, (oczywiście w skrócie) proponuje ćwiczenia aby dojść do stanu wykluczającego cierpienie.
Nie wiem czy jest czy nie ma różnicy (napewno jest - pytanie jak duża i w czym się przejawia), bo patrzę sceptycznie na możliwość zrozumienia buddyzmu przez osobę wychowaną w innej kulturze i w innej religii.
To co można przeczytać o buddyźmie w większości opracowań katolickich jest niestety przeważnie silnie zideologizowane, tak uważam.
Ośmieszasz się, wprost robisz z siebie durnia pisząc tak o Chrześcijaństwie. Pokazujesz zupełny brak wiadomości, a nawet piszesz zupełne brednie, nie mające nawet cienia prawdy na temat Chrześcijaństwa.
Zupełnie, ale to zupełnie nie zrozumiałeś moich intencji.
Chodziło mio o to, że niezrozumienie do końca jakiejś religii może prowadzić do mówienia takich własnie bzdur jak przedstawiłam dla przykładu.
To był przykład jakie bzdury można wygadywać nie znając dobrze chrześcijaństwa a nie moje zdanie na temat chrześcijaństwa!!
- Powiedz w jakim stopniu jesteś "oświecona" piszą takie brednie.
Potocznie taki stan jaki prezentujesz nazywany jest ciemnotą.
Mnie nie jesteś w stanie nic zrobić, a sobie bardzo szkodzisz.
Gratuluję szacunku dla osób z jakimi dyskutujesz
(no, ale mniejsza z tym).
Zrozum, że mówienie prawdy o Buddyzmie nie jest naśmiewaniem się z niego.
Wychodzi na to, że twój Buddyzm jest bardzo cieniutki i każde słowo prawdy niezgodne z twoim rozumieniem, jest atakiem, naśmiewaniem się, lub tp.
Jezusa opluwali, szydzili z niego, biczowali, naśmiewali się, skazali na najbardziej haniebną śmierć w ówczesnych czasach, a Jezus uczynił z tego zbawienie świata. Modlił się za swoich oprawców i wstawiał się za nimi.
Jezus pomaga każdemu kto go prosi o to. Kocha ciebie i mnie, bo jest miłością. Dał mi całkiem nowe życie, kiedy Go poprosiłem, kiedy się zgubiłem i nie widziałem wyjścia.
- A co Budda zrobił dla ciebie?
Człowieku!!!
Nie jestem buddystką i nigdy nie byłam!
Jestem chrześcijanką i katoliczką.
Traktuję go jako jedną z wielkich religii świata, który podobnie jak inne religie, istniejące na całym świecie, różnymi sposobami starają się wyjść naprzeciw niepokojowi ludzkiego serca, wskazując drogi, to znaczy doktryny oraz nakazy praktyczne, jak również sakralne obrzędy. (podkreślony fragment pochodzi z dokumentów soborowych).
Oraz staram się traktować buddyzm zgodnie z nauką Kościoła a;
Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi. (cytat z dokumentów soborowych)
Obszerniejsze fragmenty deklaracji soborowej poniżej:
Od pradawnych czasów aż do naszej epoki znajdujemy u różnych narodów jakieś rozpoznanie owej tajemniczej mocy, która obecnie jest w biegu spraw świata i wydarzeniach ludzkiego życia; nieraz nawet uznanie Najwyższego Bóstwa lub też Ojca. Rozpoznanie to i uznanie przenika ich życie głębokim zmysłem religijnym. Religie zaś związane z rozwojem kultury starają się odpowiedzieć na te same pytania za pomocą coraz subtelniejszych pojęć i bardziej wykształconego języka.
Buddyzm, w różnych swych formach, uznaje całkowitą niewystarczalność tego zmiennego świata i naucza sposobów, którymi ludzie w duchu pobożności i ufności mogliby albo osiągnąć stan doskonałego wyzwolenia, albo dojść, czy to o własnych siłach, czy z wyższą pomocą, do najwyższego oświecenia.
Podobnie też inne religie, istniejące na całym świecie, różnymi sposobami starają się wyjść naprzeciw niepokojowi ludzkiego serca, wskazując drogi, to znaczy doktryny oraz nakazy praktyczne, jak również sakralne obrzędy.
Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi. Głosi zaś i obowiązany jest głosić bez przerwy Chrystusa, który jest "drogą, prawdą i życiem" (J 14,6), w którym ludzie znajdują pełnię życia religijnego i w którym Bóg wszystko z sobą pojednał.
Przeto wzywa synów swoich, aby z roztropnością i miłością przez rozmowy i współpracę z wyznawcami innych religii, dając świadectwo wiary i życia chrześcijańskiego, uznawali, chronili i wspierali owe dobra duchowe i moralne, a także wartości społeczno-kulturalne, które u tamtych się znajdują.
Budda, (oczywiście w skrócie) proponuje ćwiczenia aby dojść do stanu wykluczającego cierpienie."
Oczywiście można i w ten sposób postrzegać buddyzm ponieważ ścieżek jest wiele. Jednak w bardzo wielu, ich istotą jest bezwarunkowa miłość do wszystkich czujących istot. Baa pośród wielu dróg za "szlachetniejsza" drogę rozwoju w dążeniu do oświecenia uważa się drogę kiedy swoim życiem i poświęceniem umożliwiasz/pomagasz w pierwszej kolejności w oświeceniu wszystkim czującym istotom (i nie chodzi tu o zmuszanie kogoś do oświecenia, tylko o pomoc istotom które są otwarte na wybór takiej drogi). Wtedy należałoby postawić pytanie "A co Ty zrobiłeś dla Jezusa czy Buddy ?" Ja osobiście nie czczę Buddy, darzę go za to szacunkiem tak samo jak Jezusa. BTW proponuje przeczytaj swój post jeszcze raz i zastanów się dlaczego jest w Tobie tyle lęku i chęci krzywdzenia innych - kiedy się go czyta odczuwa się smutek bez względu na to jaką religię i światopogląd się wyznaje.
Cejrowski zrobił durny film
"szczególnego szacunku, wręcz uwielbienia kierowanego do Buddy"
"zwracania się do Buddy bądź innych nadzwyczajnych istot o pomoc w realizacji różnych celów, czy to duchowych, czy też całkiem przyziemnych"
- Nie ma cię wstyd, człowieku?
Przecież nawet rodzimy ekspert mówi to samo co powiedział Cejrowski.
Cejrowski użył trochę innych słów i zrobił to na swój sposób, w swoim stylu, ale to samo
Uwielbiają, czyli czczą człowieka jakim był Budda, zwracają się także do innych "nadzwyczajnych istot".
- Czy te "nadzwyczajne istoty to nie demony?
Dziś o godz 12:00, w Domu Kultury w Katowicach na ul.Hallera odbędzie się seans Zbyszka Nowaka, "Ręce, które leczą"
- Może zauroczony "nadzwyczajnymi istotami", skorzystasz?
to, że uważasz, że czczą demony tak jakie jak rozumie je chrześcijaństwo to czysta, niczym nie poparta spekulacja
"Świat buddyzmu tradycyjnego nękany jest przez zło. Odnosi się to w szczególności do choroby, która postrzegana jest jako mająca swe źródło - w zależności od przypadku - zarówno w naturze, człowieku lub sferze nadprzyrodzonej (demonicznej). W tym nękanym przez zło świecie, buddyzm służył przede wszystkim, jako medyczna technika stawiająca czoła nadprzyrodzonym przyczynom choroby – niezliczonej ilości demonów i duchów, które zamieszkują niewidzialny świat. Tymi magicznymi napastnikami nie są jedynie demony; zalicza się do nich również buddyjskie bóstwa, którymi ludzie manipulują w trakcie pewnych rytuałów, różniących się w stopniu swojej ortodoksji. Demon czy bóg – czasami jest to jedynie kwestia perspektywy". (...)
"Niektóre z tych rytuałów mogą wywodzić się z przed-buddyjskich koncepcji, nie możemy ich jednak lekceważyć i traktować jako reliktów minionej ery, które ledwo co tolerowane są przez ortodoksyjny buddyzm lub traktować je jako rodzaj „szamanistycznego podłoża”, jak to czynili inni badacze. Fakt, że rytuały te wykonywane były przez sławnych mnichów, dostarcza wystarczających wskazówek potwierdzających to, że koncepcje, które stanowiły ich fundament, zostały na przestrzeni wieków w przypadku chrześcijaństwa, są tym samym wysiłkiem pozbawionym sensu, który rozmija się z rzeczywistością.Émile Durkheimstopniowo wchłonięte przez buddyjską doktrynę i rytuał. Na obszarze religii nie ma czegoś takiego jak „relikty”; albo pewne koncepcje zostają zintegrowane z żywą doktryną, której stają się integralną częścią albo dezaktualizują się i zanikają. Próby odseparowywania „magii” od „religii”, jak czynił to francuski socjolog
Na Zachodzie buddyzm może być najlepiej znany dzięki swoim ambitnym filozoficznym koncepcjom i medytacyjnym technikom, jednak historycznie, aplauz jaki buddyzm zyskał ze strony władców zawdzięczał swojemu arsenałowi magicznych formuł. Kiedy Budda po raz pierwszy został wprowadzony do Tybetu, Chin i Japonii, było on bogiem, który w istocie był bóstwem mocniejszym od tych miejscowych. W podobny sposób, mnisi będący przedstawicielami Buddy, byli poszukiwani jako [skuteczniejsi] cudotwórcy lub taumaturgowie". (...)
Z artykułu pt. "Buddyzm: terapia czy egzorcyzm", B. Faure
https://sites.google.com/site/buddyzmipsychoterapia/Home/psychoterapia/buddyzm-terapia-czy-egzorcyzm
Generalnie rzecz biorąc, to co zacytowałeś to są przerobione buddysjkie tantryczne modlitwy na formułę majaca służyć temu człowiekowi, po to by zdobywać władzę za pomocą religi - ale po prawdzie to był po prostu krwawy watażka.
To ma tyle samego z buddyzmem co krucjaty z Biblią. W ten sam sposób moglibyśmy mówić dzisiaj, że istotą Ewangelii jest zamordowanie każdego niewiernego, co Kościół czynił z radością parę wieków temu.
...no ale chyba, że o to Ci chodzi, no to powodzenia życzę.
Najlepszego
b.
Dialog miedzy Katolicyzmem a innymi systemami wierzeń nie jest może niemożliwy bo jak widać jest prowadzony - ale do niczego nie prowadzi.Tylko człowiek przekonany o WYJĄTKOWOŚCI i PRAWDZIWOŚCI swej wiary może głosić Ewangelię.Po co mam szukać jakichś"okruchów dobra" czy "cząstek prawdy" w innych tzw religiach kiedy mam Prawdę w całej pełni objawioną przez Jezusa i jedyne co pozostaje robić to tę prawdę przekazywać dalej?Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię - to trzeba powiedzieć każdemu poganinowi.Pozdrawiam serdecznie redakcję Gościa!
I jest w tym co piszesz konsekwencja.
Oburzenie jego programem nie dotyczy jednak tego, ze Cejrowski uważa, że chrześcijaństwo jest jedyną "prawdziwą" religią (bo tak uważa każdy chrześcijanin) tylko w tym, że wypowiada się o buddyźmie niewiele o nim wiedząc i mówi rzeczy nie prawdziwe.
Buddyści nie wierzą w Boga, który jest osobą czyli takiego w jakiego wierzą żydzi, muzułmanie i chrześcijanie
Ale nie uważają, że są ateistami i protestują jak się tak o nich mówi.
pan Cejrowski lepiej wie w co wierzą Buddyści niż oni sami?? dziwne...
"Przywołuję tego, który ma swoje wieczne mieszkanie w południowo zachodniej ziemi trupów, władcę życia, wielkich czerwonych katów i szymnusów, którzy pilnie strzegą poleceń Dżamsarana, przybywajcie na mocy obietnicy… Żeby pocieszyć Dżamsarana i jego towarzyszy, witam ich wielkim morzem rożnej krwi… Om-ma-hum…Uczyńcie prochem wszystkie wrogie moce i przeszkody, zgodnie ze swymi srogimi i okrutnymi prawami… Ty, który otworzyłeś usta i pokazaleś kly, ty, który masz troje oczu na strasznej twarzy, ty, który zawiązałeś w warkocz swe ciemnożółte włosy, ty, który włożyłeś na siebie wieniec z czaszek, majestatyczny bohaterze, obdarzony twarzą, na którą nie da się patrzyć, uwielbiam ciebie! Wychwalam stojącą po twojej prawicy Uhin-tengri, która trzyma w swych rękach miecz i gwoźdź, która ma granatowe cialo i czerwoną twarz! Królu stróżów-jakszasów, matko z czerwoną twarzą, wściekłych ośmiu noszących miecze, straszliwi kaci, pomnóżcie waszą energię! Wszystkim grzesznym, czyniącym przeszkody lamaizmowi, wszystkim, którzy trzymają się herezji, pokażcie waszą silę i ratujcie, wyzwolicie! Posyłając z góry szymnusów używających noży, zagarnijcie wrogów siecią, przebijcie ich gwoździami, zniszczcie ich mieczami, uderzcie włóczniami, zjedzcie serce! Ale przymuszając ich, by skończyli swe ziemskie złe istnienie, uratujcie ich dusze! Połóżcie kres życiu tych złych wrogów! Ich mięso, krew i kości zjedźcie waszymi ustami! Przyjmijcie tą ofiarę ciała i krwi znienawidzonych wrogów! Poprowadźcie mnie drogą cnoty, ale pokarajcie wrogów jawnymi znakami! Zniszczycie wrogów lamaizmu i wiary w ogóle, ponieważ tylko tak można zachować wiarę i świętą naukę!"
(poszukaj post brooker wśród postów)
Tak, a o katolicyzmie wie lepiej pierwszy lepszy protestant. Ciekaw jestem w oparciu o jaką interpretację biblii "należy" wyjaśniać inne religie? Twoją? Śmiem wątpić żebyś miał chociaż minimalne kompetencje do oceniania czegokolwiek.
Prąd może zabić jak będziemy mieli właściwą wtyczkę jak i niewłaściwą.
Należy uważać i nie wtykać palców w gniazdka "elektryczne"
Tak ogólnie. Z całym szacunkiem do wielu religii, szczególnie do ludzi; każda ma swoje odłamy, sekty i lokalne zwyczaje. Sa mordercy katolicy , buddyści, islamiści.
Każdy wybiera co czuje i co wie.
Jezus Chrystus jest jedyną bramą do wieczności.
Jak ktoś wybiera inaczej ma do tego prawo.
Jedyną drogą do Nieba jest Mesjasz.
Możemy się spierać i dyskutować. Prowadzić dyskusje oświecone kulturowo i antrpologiczno-socjologiczne.
Każdy wybiera. Jedni trzyokiego z kłami i trupimi czaszkami. Inni jeszcze co innego.
Życie to proces. Doświadczenie i poznawanie. Wybory. Często bolesne oszustwa. Obiecują coś a dają inne. Cześto jesteśmy oszukiwani tu na ziemi. Tracimy pieniądze, czasem całe majątki.
W świecie duchowym bój jest nie o majątki. Jedyną ceną jest dusza. Nie ma innej waluty.
http://www.opoka.org.pl/varia/sekty/bylembuddysta.html
Prąd może zabić jak będziemy mieli właściwą wtyczkę jak i niewłaściwą.
Należy uważać i nie wtykać palców w gniazdka "elektryczne"
Tak ogólnie. Z całym szacunkiem do wielu religii, szczególnie do ludzi; każda ma swoje odłamy, sekty i lokalne zwyczaje. Sa mordercy katolicy , buddyści, islamiści.
Każdy wybiera co czuje i co wie.
Jezus Chrystus jest jedyną bramą do wieczności.
Jak ktoś wybiera inaczej ma do tego prawo.
Jedyną drogą do Nieba jest Mesjasz.
Możemy się spierać i dyskutować. Prowadzić dyskusje oświecone kulturowo i antrpologiczno-socjologiczne.
Każdy wybiera. Jedni trzyokiego z kłami i trupimi czaszkami. Inni jeszcze co innego.
Życie to proces. Doświadczenie i poznawanie. Wybory. Często bolesne oszustwa. Obiecują coś a dają inne. Często jesteśmy oszukiwani tu na ziemi. Tracimy pieniądze, czasem całe majątki.
W świecie duchowym bój jest nie o kasę. Jedyną ceną jest dusza. Nie ma innej waluty.
http://www.opoka.org.pl/varia/sekty/bylembuddysta.html
Ogladalem ten program z lekkim usmiechem. Ceyrowski jest jokerem, i jego programy sa czesto komiczne niz nauczne.
I co mozna oczekiwac od fana Korwina?
"w tradycji wielu szkół jogi buddyjskiej (...) znajdują się opisy subtelnych przepływów energii w ciele ludzkim (prana), kanałów tej energii (nadi) i punktów esencji kreatywnych (bindu). Owe struktury są w ścisłym związku z aktywnością nagów. Wiarygodne i zdumiewające ilustracje i opisy tych korelacji, nie do końca czytelnych dla zachodnich badaczy, znaleźć można jako freski na ścianach świątyni Lukhang (Pałac Bóstw Wodnych), znajdującej się wciąż dziś na małej wyspie w obrębie letniego pałacu dalajlamów- Norbulingka w Lhasie, stolicy Tybetu. Dawniej było to miejsce tajemne czyli ukryte sanktuarium gdzie przechowywano opisy kontrowersyjnych, zdaniem ortodoksji buddyzmu tybetańskiego, praktyk Dzogczen. Dziś pod chińską okupacją świątynia ta została zamieniona w muzeum a dzięki temu uniknęła zniszczenia w ramach "rewolucji kulturalnej".
Tajemnicze są koneksje mitycznych bóstw wężowych czyli władców wód z ezoterycznymi praktykami jogi, łączącymi w sobie niebezpieczne elementy drastycznej przemiany psychicznej z wykorzystaniem najgłębszych energii dostępnych człowiekowi a mianowicie mocy prokreacji czyli energii seksualnych którymi manipuluje się w celu doświadczenia najwyższej błogości (sansk. mahasukha) tożsamej z najwyższą prawdą (sansk. mahamudra)"
http://www.taraka.pl/bostwa_wezowe_naga_straznicy
"Ty, który otworzyłeś usta i pokazałeś kły. Ty, który masz troje oczu na strasznej twarzy. Ty, który założyłeś na siebie wieniec z czaszek. Ty obdarzony twarzą na którą nie da się patrzeć. Ciebie uwielbiam".
W ten sposób modli się np. Dalaj Lama oraz inni tybetańscy buddyści. Pokojowy, neutralny, miły, filozoficzny system?
Jestem Buddystą i spróbuję się wypowiedzieć. Budzi we mnie współczucie wasza kłótnia.
Wszystkie demony o których piszecie, ukazując w nich zagrożenia, istnieją. Jednak nie w takiej formie jakiej sobie wyobrażacie. Te bóstwa to manifestacje umysłu. Można ich doświadczyć podczas medytacji i rozpoznać. Spotkanie z takim bóstwem to zawsze wielki skarb, pozwala porzucić skazę umysłu i prowadzić życie bez tej skazy. Skazy są różne. Lenistwo, niechęć, niewłaściwe intencje. Ile wad w sobie dostrzegasz tyle demonów (manifestacji umysłu) w Tobie mieszka. Można się do nich modlić, ale po co zwracać się z uwielbiającą modlitwą do własnego uzależnienia od papierosów?
Ktoś słusznie zaznaczył, że w Buddyzmie nie występują opętania. To prawda. Nie występują.
Czytając komentarze niektórych osób odnoszę wrażenie, że są to ateiści którzy robią złą reklamę dla Chrześcijan. Intencje wynikające z wypowiedzi są łatwe do odczytania i budzą smutek.
Możemy różnić się światopoglądowo i wzajemnie szanować. Świat będzie lepszym miejscem jeżeli będziemy się wzajemnie miłowali.