• pytia
    12.08.2014 15:24
    Jeśli Pan Bóg bezpośrednio stwarza duszę - tak brzmi dogmat katolickiej wiary - to jakim sposobem jest ona skażona grzechem pierworodnym?! Czyż z ręki Boga może wyjść coś grzesznego?
    • o
      12.08.2014 17:51
      Na wszelkie pytania można znaleźć odpowiedź w Katechizmie Kościoła Katolickiego, a także u jego najwybitniejszych teologów, na przykład św. Tomasza z Akwinu. Jeśli się chce je znaleźć. A jeśli nie, to nie ma sensu zadawać pytań, nawet pod wiadomościami na wiara.pl, bo to robienie z ludzi wariata.

      Najpierw więc trzeba ustalić, co tak naprawdę utracił człowiek przez grzech pierworodny, a potem, co to znaczy "natura ludzka". Bo to nie to samo, co dusza.

      Owocnych poszukiwań.
  • Pytia do O
    13.08.2014 00:21
    Mam za sobą bardzo gruntowną lekturę całości Katechizmu Kościoła oraz całości Dokumentów Vat. II. I to pytanie zrodziło mi się właśnie na kanwie tej lektury. To nie po chrześcijańsku obrażać kogoś zarzutem rzekomej ignorancji w ogóle nie odnosząc się do meritum...
    • o
      13.08.2014 07:54
      Nikogo nie obrażam - tylko wskazuję na podstawę podejścia do problemu. Nie napisałem w swojej wiadomości niczego, co bezpośrednio odnosiłoby się obraźliwie do czegokolwiek, co Pani (?) napisała w swoim poście. Uwzględniam tylko różne możliwości, bo różni ludzie tu piszą. To nie po chrześcijańsku być nadwrażliwym na swoim punkcie i wszystko odnosić osobiście.

      Co do meritum, to w Katechizmie napisane jest, że grzech pierworodny jest stanem natury ludzkiej (tzw. grzech habitualny), przekazywanym potomkom przez zrodzenie. Jednym słowem: w powstaniu człowieka występuje korelacja naturalnego zrodzenia i stworzenia duszy przez Boga, a grzech wchodzi od tej drugiej strony. Jest to dosyć jasne, dlatego co do lektury Katechizmu w Pani wypadku miałem niejakie wątpliwości...
      • o
        13.08.2014 09:41
        W sensie, że od tej ludzkiej. Takie drobne sprostowanie. A swoją drogą: spod ręki Boga może wyjść coś grzesznego, jeśli za grzeszność uznamy nie jakiś habitus czy uczynek, ale samą możność grzeszenia. Taka możność to niedoskonałość istoty obdarzonej wolnością, możliwość podejmowania złych moralnie decyzji. Stworzenie jest zaś niedoskonałe z samej, by tak rzec, definicji: gdyby nie było, to by było Bogiem i nie byłoby stworzone, ale zrodzone lub pochodzące. Jeśli więc Bóg stwarza istotę prawdziwie wolną, to stwarza ją z możliwością grzeszenia. Na całe szczęście, grzeszyć nie musimy.
  • pytia
    25.08.2014 13:35
    Czyli, idąc tokiem Pana rozumowania, Panie O - jeśli chodzi o grzech pierworodny, to nie tylko można, ale i trzeba oddzielić duszę od ludzkiej natury. Czy to jest chrześcijańska antropologia?! Co do drugiej kwestii: oczywiście, że z ręki Boga (finalnie) może wyjść coś grzesznego (vide np. szatan) - dla nikogo intelektualnie nieuprzedzonego powinno być chyba jasne, że chodziło mi o byt bezpośrednio po jego stworzeniu, w kontekście kreacji opisanej w Biblii: "A Bóg widział,że wszystko, co uczynił było bardzo dobre" (Rdz 1,31).
    • O
      30.08.2014 22:15
      Ciekawe wnioskowanie, ale zupełnie nieugruntowane w mojej wypowiedzi. Jedyne, co mówię, to to, że dusza nie stanowi CAŁEJ natury ludzkiej, bo człowiek nie jest aniołem, ale stanowi jej część. Tomiści powiedzieliby, że formalną, z czym się zgadzam, ale akurat o to mniejsza. Ale takie postawienie sprawy ma także dwa skutki dodatkowe: po pierwsze taki, że ciało, z formami przygotowawczymi, które są z nią związane i istnieją wirtualnie w ludzkim bycie, także realnie należy do natury ludzkiej, a po drugie: że dusza i ciało są ze sobą nierozerwalnie i ściśle związane, jako dwie części jednej natury. Na to wskazuje zresztą słówko "korelacja", którego użyłem we wcześniejszych odpowiedziach. To jest czysto chrześcijańska antropologia. Z której, nota bene, wynika, że grzech pierworodny może zainfekować całą ludzką naturę, łącznie z duszą, chociaż źródłowo mieści się tylko w tym, co przekazują potomkom rodzice. A zatem dusza wychodząca bezpośrednio spod ręki Boga nie ma w sobie grzechu, ale ponieważ stanowi tylko jeden z elementów bytowych człowieka, zostaje w nim naznaczona ze względu na swój "nośnik" cielesny. Podobnie ciało, w stanie pierwotnego błogosławieństwa, mogło ulec wpływowi grzechu, mimo że źródłowo zagnieździł się on we władzach duchowych pierwszych ludzi.


      Warto zauważyć, że właściwie powtórzyłem, nieco przy tym rozwijając, to, co napisałem wcześniej. I że to wszystko jest w Katechizmie.

      A co do drugiej kwestii to w ogóle już nie rozumiem o co chodzi. Widział - i cóż? W pierwszym momencie po powstaniu człowiek nie był naznaczony grzechem, upadł w wyniku wolnej decyzji - w jaki sposób miałoby to cokolwiek zmienić w "reakcji" Boga na jego pierwotne dobro? Istotnie, jestem intelektualnie uprzedzony do ludzi, którzy artykułują swoje wątpliwości tak, że ich nie artykułują, a potem domagają się, aby wszyscy je rozumieli. Na szczęście - nikt nie ma takiego obowiązku.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg