• sorcier
    24.01.2015 18:24
    sorcier
    Albo "grappa na czczo" i nieszczęsne króliki, albo urzędniczy bełkot (jak w przytoczonych fragmentach przemówienia papieskiego) - i zapewne gdzieś pośrodku jest pies pogrzebany. Brakuje jakiegoś "złotego środka" - języka, który nie "skrzyłby się" wprawdzie od kolokwializmów, ale zarazem nie byłby biurokratyczną nowomową - jak ten fragment powyżej. A tymczasem mamy albo jedno albo drugie. Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie, ale wciąż się powtarza. I nie przypadkiem mowa Jana Pawła II wygłoszona na forum UE była o niebo bardziej zrozumiała i przystępniejsza, niż ta wygłoszona przez papieża Franciszka, która dziwnie przypominała "literackie" wytwory biurokratów.
    • sorcier
      24.01.2015 18:33
      sorcier
      Tak a propos pozwolę sobie zacytować Pana Redaktora Bukowskiego:
      "Każdemu politykowi może się przydarzyć niezręczna wypowiedź, ale najbardziej powinni uważać na swoje słowa król (prezydent), premier i minister spraw zagranicznych każdego kraju."
      Osobiście sądzę, że słowa te należy odnieść również do ziemskiej Głowy Kościoła - Ojca Świętego. Jego odpowiedzialność za słowo niewątpliwie nie powinna być mniejsza, a sądzę, że nawet większa, bo zamieszanie, które może spowodować, będzie miało (przynajmniej potencjalnie) skutki dla całego Kościoła.
      • sorcier
        24.01.2015 18:38
        sorcier
        P.S. Ta krytyka nie oznacza wcale, że papież Franciszek nie jest dobrym papieżem (wg wielu wspaniałym papieżem), ale niestety w dziedzinie komunikacji czegoś ewidentnie brakuje i niekoniecznie jest to wina Ojca Świętego, bo przecież w końcu są w jego otoczeniu osoby, które odpowiadają za komunikację - również medialną.
  • Krzysiek
    25.01.2015 17:14
    >>Kiedy zbliżamy się do osoby, która wyznaje z przekonaniem własną religię, jej świadectwo i idee są dla nas wyzwaniem i skłaniają, byśmy pytali o naszą własną duchowość. U początku dialogu jest zatem spotkanie. Z niego rodzi się pierwsze poznanie innego człowieka”<<

    Islam w Nigerii, Syrii, Iraku, na Filipinach gdzie przejmują wyspy wprowadzając swoje islamskie podatki dla Chrześcijan.

    Gdy działali faszyści, komuniści - Hierarchia Kościoła stawała po stronie społeczeństw - wyraźnie mówiła o błędnych założeniach tych ideologii.

    Czym działania islamistów (świadomie nie używam terrorystów) różnią się czymś od działań faszystów, komunistów, żeby nie zasługiwały na moralną ocenę?
    Tamte nazywane były ideologiami a tu nazywają religią - ale w czynach tak samo postępują - czy dlatego nie można dokonać oceny moralnej czynów islamistów?


  • czesio
    26.01.2015 11:23
    "W ostatnich latach mimo pewnych nieporozumień i trudności zrobiono postępy w dialogu międzyreligijnym, także z wyznawcami islamu"
    - kocham ten angielski styl :)
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg