• refleksja
    14.07.2011 10:52
    Problem jest poważniejszy. Istnieją takie grupy ludzi, dla których zabijanie niewinnych istnień ludzkich nie jest zbrodnią, a jedynie "regulacją". Do takich ludzi żadne racjonalne argumenty nie trafiają.
  • Ania
    14.07.2011 14:49
    Zgadzam się! Przydałoby się więcej takich logicznie myślących a świat byłby zdrowszy. Może zrefundować korepetycje z matematyki?...
  • czyt
    14.07.2011 15:24
    popieram korepetycje z matematyki:)
  • Adam
    14.07.2011 15:52
    W podanych wyliczeniach jest niestety duży błąd. Jeśli bowiem 200000:365 dni w roku, to po zaokrągleniu wyjdzie liczba 548. To jednak nie jest 800. I dalej-548:2(pół godziny na jedną kobietę)=274:8=34 pracowników do samej obsługi dziennie. Koszt? No właśnie. Ile na miesiąc na rękę? Przyjmijmy 2500,00 zł., co już jest kwotą niemałą i daje 1.020.000,00 zł.
    Nie zmienia to faktu,żeorganizację tę nazwałbym raczej Fundacją na Rzecz Aborcji.
    • Anonim (konto usunięte)
      14.07.2011 17:37
      Różnica wynika prawdopodobnie z tego, że w obliczeniach wzięto pod uwagę jedynie dni pracujące, a nie wszystkie dni w roku (w tekście: "Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny twierdzi, że co roku pomaga 200 000 kobiet usunąć ciążę. Oznacza to, że każdego dnia pracującego fundacja ta pomaga prawie 800 kobietom.").

      A z innej beczki: nie rozumiem utożsamiania feministek z paniami z Federacji...
  • nie ma błędu
    14.07.2011 16:56
    200 000 dzielimy na dni pracujące, czyli na (365 * 5/7).

    200 000 : 261 = 766, czyli prawie 800. Jeśli do tego doliczymy dni wolne dodatkowo od pracy wyjdzie ponad 800.
  • Ludmiłczak
    14.07.2011 17:30
    OK, ale mam jedno zastrzeżenie: działalność proaborcyjna to jedno, a feminizm to coś zupełnie innego. Zresztą feminizmy są różne: jest też przecież feminizm katolicki, do feminizmu przekonywał Jan Paweł II etc, etc. A tu mamy co? Argument przeciw organizacji proaborcyjnej, a zatytułowany 'Matematyką w feministki'!!
    To tak a propos konkretów, logiki i trzymania się faktów... :-(
    • adamo21
      19.07.2011 11:32
      Skojarzenia są, jakie są, ale - zawsze można z nimi walczyć, uświadamiać itp. :)
      Oczywiście, nie jest to łatwe zadanie i nie na chwilę, ale jeśli uważasz, że warto..

      Kropla drąży skałę. W jakiś sposób podobnie ma się rzecz z siewcą rozrzucającym ziarno. Oby tylko było to dobre ziarno. :)
  • Aleks
    14.07.2011 17:54
    Adamie, w powyższych obliczeniach nie ma żadnego błędu, bo autor zaznaczył, że dotyczy to KAŻDEGO PRACUJĄCEGO dnia fundacji, a nie całego roku.

    Pozdrawiam i więcej czytania ze zrozumieniem życzę :)
  • tptak
    14.07.2011 18:41
    Nie jestem zwolennikiem tego typu federacji, chciałbym jednak zwrócić uwagę, że praca z domu jest możliwa, a także że nie posiadamy informacji na temat tego, czy pomoc jest realizowana na zasadzie wykonywanej pracy czy wolontariatu.
    Znacznie bardziej niepokojące jest przemilczane szkodzenie minimum 200 tysiącom dzieci.
  • politechnik
    14.07.2011 19:24
    Aniu, więcej logicznie myślących by się przydało? Nic prostszego! Wystarczy samemu na 15 minut zastanowić się w ciszy nad takimi danymi statystycznymi. Okaże się, że pełno wokół jest nielogicznych danych, manipulacja informacją itp. Niestety. Ludziom generalnie nie chce się nic sprawdzać, przyjmują z wiarą to co im się poda w radiu, telewizji, w internecie. Jak mawiała moja świętej pamięci nauczycielka od fizyki: "we wszystkim co się robi trzeba po prostu myśleć". A z tym już jest problem. :) Co zrobić aby było lepiej? Mieć przede wszystkim swoje, nieraz krytyczne, zdanie. Umieć pytać "dlaczego" i szukać logicznej odpowiedzi. :)
  • KaeL
    14.07.2011 19:45
    Liczyc mozna duzo. Ale czasem wystarczy 5 minut rozmowy telefonicznej, kiedy podaje sie adres, gdzie aborcji mozna dokonac. I juz caly "dowcip" spalony.

    A tak na marginesie: dlaczego pani redaktor nie lubi "feministek"? I kim dla pani owe feministki sa?
    Bo z tego co ja wiem, glownym tematem feministek NIE JEST aborcja, a np rowne prawa kobiet i mezczyzn. To ja zapytam: ma pani rowne prawa i zarobki jak pani koledzy? Naprawde nie ma o co walczyc?
    • wyżej wykształcona
      17.07.2011 13:49
      Otóż to, feminizm to coś innego niż jedynie poparcie dla aborcji. Ograniczanie poglądów feministek jedynie do walki o prawo do aborcji jest stanowczym zawężeniem ich poglądów, a tym samym - co najmniej niedomówieniem.

      Ja sama mam poglądy nieco feministyczne: chcę, by kobiety były równo traktowane, zawsze i wszędzie! a jest o co walczyć - choćby w pensjach i zajmowanych stanowiskach się to przejawia. I to jest główny cel ich działalności.
    • BlankaA
      18.07.2011 09:21
      BlankaA
      Nie wiem, jak u pani redaktor Puścikowskiej, ale w mojej redakcji funkcjonowała - i było to rozwiązanie, z tego co wiem, typowe ;-) - wierszówka. czyli system wynagradzania za konkretne teksty. Niezależnie od tego, czy napisała je kobieta, czy mężczyzna. Tak że gdzie jak gdzie, ale tu akurat prawa były najrówniejsze z możliwych ;-).

      A feministki (nie mówię o feministkach katolickich), owszem, walczą o równe prawa kobiet i mężczyzn, spośród których niestety najwazniejszym jest w ich optyce prawo kobiety do decydowania "o sobie", czytaj również o nienarodzonym dziecku. Mianowicie, żeby kobieta mogła, tak jak mężczyzna, w razie stanięcia przed perspektywą rodzicielstwa, raz-dwa zawinąc się i pójśc w siną dal. Furda, że kogoś się przy tej okazji pozbawi życia...
      • KaeL
        20.07.2011 10:06

        No coz, to tez jest forma rownouprawnienia ... negatywnego.
        Tyle, ze mezczyn kobiety nie zmienia, wiec probuja zmienic swoja sytuacje. Ze szkodza tym w efekcie sobie, to inna sprawa.
        Niewatpliwie, z roznych powodow, natura (czyli Pan Bog) rozwiazala to "niesprawiedliwie". I do tej pory nie wiadomo, dlaczego to kobiety jednostronnie musza ponosic odpowiedzialnosc za urodzenie i wychowanie dziecka, a mezczyzni co najwyzej moga - ale nie musza.

        Ale naprawde nie wiem, czy jest to "w ich (feministek-niekatolickich) optyce najwazniejsza sprawa".

  • Rafaello
    16.07.2011 14:35
    Obawiam się że cały wywód jest strzałem w stopę.

    Przy pomocy Google przeczesałem kawałek Internetu w poszukiwaniu źródła tej informacji. Na stronie tejże Federacji wyciągnąłem nawet prezentację w PowerPoincie, w której ta federacja opisuje swoją działalność w liczbach. Jest tam sporo danych liczbowych, np. informacja o prowadzonej przez nich infolinii, na którą dzwoni ok. 2000 osób rocznie, ale nigdzie nie znalazłem liczby 200 tysięcy!

    Liczba 200 tysięcy pojawia się jedynie (już nie w tej prezentacji) jako szacowana przez tę federację liczbę nielegalnych aborcji dokonywanych w Polsce.

    Z tego co znalazłem, liczba oficjalnie (zgodnie z obecnie obowiązującą ustawą) dokonywanych aborcji w Polsce to kilkaset rocznie. Gdyby organizacja ta stwierdziła gdziekolwiek, że pomaga dokonać 200 tys. aborcji, to tym samym przyznałaby się do tego, że jest organizacją przestępczą, która wspomaga nielegalny proceder. Zamiast więc zajmować się matematyką, należałoby zawiadomić o przestępstwie prokuraturę.
  • josz
    16.07.2011 17:20
    „Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny twierdzi, że co roku pomaga 200 000 kobiet usunąć ciążę." - ciekawe jak w rzeczywistości brzmiało to oświadczenie, bo pomoc w usuwaniu ciąży jest nielegalna i prokuratura powinna się tym zainteresować
  • hania
    17.07.2011 21:30
    tak. tylko, że pomoc w usuwaniu ciąży polega nie tylko na osobistej konsultacji, ale też na umieszczeniu informacji o domowej aborcji w internecie oraz wysyłaniu tabletek wczesnoporonnych. Między innymi. Poza tym na tyle Federacja szacuje liczbę aborcji w polskim podziemiu, a nie w tylu pomaga.
  • Mario
    18.07.2011 17:06
    Jestem co prawda Ateistą,ale popieram gorąco katolików broniących praw nienarodzonych.Życie każdego jest czym nie powtarzalnym,nie wolno zabijać niewinnych.Nie wolno odbierać prawa do życia komukolwiek.
  • Maciek
    18.07.2011 18:30
    Zgadzam się z tą uśmiechniętą blondyneczką i cieszę się że jest antyfeministyczna :-)


    student politechniki
  • asaa
    18.07.2011 18:57
    Pewnie liczyli tak, np. że dają plakat w centrum miasta i przez dzień widziało go XXX kobiet.
  • Pawel
    18.07.2011 19:01
    Ośmieszenie, bądź nie, zależy od tego jak definiuje ktoś wypowiadający powyższe zdanie zdefiniuje "pomoc".
    Jeżeli wejście na stronę internetową liczy się jako w/w pomoc, to uważam, że jak najbardziej, Pan logicznie myślący, powinien zastanowić się przed następnymi obliczeniami, czy przypadkiem nie można sprecyzować przedmiotu badań.

    Pozdrawiam,
    P.
  • kooolega
    18.07.2011 20:38
    Proszę o pomoc w znalezieniu źródła, na którym opiera się ten matematyk. Gdzie Federacja twierdzi, że pomaga w tylu aborcjach (w jakichkolwiek aborcjach)?

    Bardzo proszę o pomoc w poszukiwaniach. Będę bardzo wdzięczny!
  • Aadek
    18.07.2011 21:30
    Przykro mi , ale mu
    się nie udało. Ta liczba to kobiety , które
    dzwonią do Federacji. Czyli nie pół
    godziny na kobietę , a np. minuta -dwie .
    Przy jednej minucie 800 kobiet to 13
    godzin . A jeśli będą to np . 3 osoby,
    każda pracuje przez 4 ,5 h. 3 osoby!
    Jeszcze źródło informacji, że chodzi o
    telefony: (w tekście , drugi akapit pod
    nagłówkiem "Podziemie istnieje ") "Te ,
    które się obawiają , dzwonią głównie
    do Federacji na Rzecz Planowania
    Rodziny. A ta, jedyne co może zrobić ,
    to te
    telefony liczyć . - Tylko na podstawie
    naszych statystyk , kobiet, które trafiają
    do
    federacji, jest 200 tysięcy i jedyną
    rzeczą, jaką możemy im doradzić , to
    wyjazd za
    granicę - przyznaje Katarzyna
    Babijanek." www.tvn24.pl/0,1710386,0,1,klinika-masowych-aborcji,polska_i_swiat.html
  • hp
    19.07.2011 05:57
    Niezaleznie od obliczeń dokonanych przez matematyka, co miało wykazać nieprawdziwość informacji moze zastanówmy się czemu ta informacja miała służyć? Czy Fundacja chciała się pochwalić swoją działalnością? Czy chciała wykazać jak bardzo potrzebna jest jej "pomoc" w zabijaniu nienarodzonych? Przecież poza liczbami za tego tymu "pomocą" kryją się rzeczywiste dramaty ludzkie. Może by zainteresować się działanością "doradczą" Fundacji w szerszym zakresie? Baz matematyka, gołym okiem widać, że liczba 200 000 jest nieprawdopodobna. Chodzi jednak o każde dziecko i każdą matkę, zróbmy więc coś w tym zakrasie zamiast walczyć na słowa.
  • Anna
    19.07.2011 09:19
    Ja bym polecila panu Kotlarzowi nauke czytania ze zrozumieniem, bowiem, NIGDZIE federa nie twierdzi, ze pomaga 200 tys. kobiet w dokonaniu aborcji, tylko stwierdza, ze szacunkowo w Polsce co roku do tylu aborcji dochodzi. Dlatego cala reszta jego wywodu jest bez sensu, bo polemizuje z czyms, co nie mialo miejsca. Jesli moge cos zasugerowac - nowa sila pro life niech bedzie ksztalcenie aktywistow, ktorzy posiadli umiejetnosc rozumienia czytanego tekstu.
  • Shigella
    19.07.2011 09:42
    Przez "osoby trafiajace do fundacji" mozna rownie dobrze rozumiec osoby ktore weszly na strone (rocznie 520 tys. wizyt). Rozmow telefonicznych przeprowadza sie 2 tys. rocznie (dane ze strony Federy)

    Sa fora, gdzie udzielenie porady trwa niewiele.
    Ponadto nie wiem na ile kreatywnie dodano przecinki, ale akapit z rozmowy z p. Bijak IMHO znaczy, ze wg szacunkow fundacji tyle sie przeprowadza rocznie aborcji i nie ma to zwiazku z liczba kontaktow.
  • mały.matematyk
    19.07.2011 10:39
    co do matematyki...kościół otrzymuje rocznie ok. 10mld zł...czyli codziennie 27 MILIONÓW....
    jedna dziesiąta z tej kwoty (ok. 2mln DZIENNIE) wystarczyłaby na pomoc dla biednych i chorych dzieci....
  • Augustyn
    19.07.2011 20:17
    Racjonalizm zasadniczo kłóci się z wiarą.
    Jeśli racjonalnie chcemy uzasadniać aborcję, to nie możemy wierzyć w świętość życia.
    Jeżeli wierzymy w świętość życia od poczęcia, to nie przekonamy racjonalisty.
    A tym bardziej racjonalisty proaborcyjnego.
    Możliwe jest przekonanie go argumentami z dziedziny logiki ale tu jest trudniej.
    Bo n.p. pytanie o dzieci z gwałtu jest pytaniem trudnym.
    Bo pytanie o aborcję poczętych dziewczynek (a gdzie feministki prenatalne?).
    Bo n.p. pytanie o wielowiekową kościelną tolerancję dla aborcji, okaleczania i zwykłego wyzysku dzieci i kobiet jest trudnym pytaniem.
  • Były
    20.07.2011 08:04
    Bardziej absurdalny jest wskaźnik katolików w naszym bantustanie: 95%
  • Marcin
    20.07.2011 08:17
    Szkoda tylko, że cały ten bełkot oparty jest na błędnym założeniu, że nie da się komuś pomóc bez osobistego półgodzinnego kontaktu z tą osobą. To przecież nieprawda.
    No i matematykowi nie udało się zachować logicznego języka, wolnego od emocji, i napisał o "zabijaniu dzieci". To nie jest logiczne, to jest żałosne.
  • Marek
    20.07.2011 09:49
    Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny twierdzi, że co roku pomaga 200 000 kobiet usunąć ciążę
  • zigo
    20.07.2011 11:06
    Dokładnie, przydałoby się więcej logiczne myślących. Np. fundacja ta może pomagać sporej części osób przez telefon czy mejla podając jedynie kontakt do kliniki za granicą - na coś takiego wystarczy minuta/osobę (jak nie mniej). Poza tym, nie wiem jaka jest prawna organizacja tej całej federacji, ale na pewno jest tam też sporo osób pracujących na zasadzie wolontariatu, tudzież w terenie, co powoduje że dokładnie wszystkie wyliczenia pana Jana Kotlarza nie mają absolutnie żadnego sensu.
  • Spidy
    20.07.2011 13:28
    Cóż, dla sprawiedliwości warto dodać, że nie znamy definicji "pomocy" tym 200 000 kobietom. Jeśli Federacja przyjmie jako pomoc działania promocyjne w rodzaju e-biuletynów czy też jako wskaźnik doda ilość odsłon ich strony internetowej przez unikalnych użytkowników (dzieląc ją np. przez 2, żeby wykluczyć panów), to może i by wyszło... Ale fakt, 200 tys. brzmi dostojnie :)
  • Kira
    20.07.2011 13:42
    Eh, chómaniści...

    Sprawdził ktoś tą rewelację, zanim tak się podniecił że powielił? Bo ja tak. Federacja o 200.000 mówi tylko w statystykach dotyczących aborcji, i to na dodatek szacunkowych. Natomiast tam, gdzie jest mowa o bezpośredniej pomocy (prezentacja flash na stronach Federacji) stoi jak byk: 2.000. na dodatek jest to 2.000 rozmów telefonicznych, które niekoniecznie muszą trwać całe pół godziny.

    Dwa rzędy wielkości różnicy.

    Myślę, że to dobry moment, żeby teraz dla odmiany pośmiać się ze wszystkich, którzy ten "matematyczny dowód" łyknęli ;-)
  • super
    21.07.2011 01:25
    super, ktoś tu odkrył logikę, szkoda że tak późno w życiu
  • alina
    21.07.2011 16:02
    Mhm, zwłaszcza pomoc w postaci wysłania mailem informacji, adresów i kontaktów. Do tego rzeczywiście niezbędne jest pół godziny na jedną osobę.

    Pan matematyk jest może i wykształcony ale chyba niezbyt rozumny.
  • Edi
    27.07.2011 08:16
    Znam jednego gościa co te wszystkie matematyczne argumenty rozbiłby jednym zdaniem:
    - A co wy mi tu pier&^%&%cie !
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg