• mamakatarzyna
    24.04.2014 10:20

    Tak zastanawiam się, kiedy ks. prof. Mazurkiewicz był na kolanach?:-)

    A tak może po prostu należy żyć po chrześcijańsku i dawać świadectwo wiary?
    "Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa". JP II

    Każdy musi przejść przez swoją pustynię ducha, by wrócic do źródła, narody też. A źródło nie wyschnie, bo jest nim Chrystus. Żal tylko pokoleń straconych, żyjących pustką supermarketów i i miraży życia bez cierpienia.

     

    • aaa
      24.04.2014 12:50
      Może problem jest gdzie indziej, że nawet chrześcijaństwo nie istnieje w próżni, musi być jakaś wspólnota, kultura, obyczajowość, mniej lub bardziej określone normy współżycia. Kiedy dojdzie do rozkładu wspólnoty podstawowej jak rodzina czy sąsiedzkiej czy innej jak miejsce pracy chociaż, kiedy zabraknie odniesień w normalnych stosunkach między ludźmi a zostanie czysty indywidualizm, darwinowska walka o byt i nihilizm "każdy sobie rzepkę skrobie", to i chrześcijaństwo nie rozkwitnie, bo na czym.
      Jakoś kościół ostatnio starał się nie dostrzegać tego typu trendów jako czegoś złego.
  • aaa
    24.04.2014 12:12
    PRL i ostatnie przemiany właśnie są tym o czym pisze w artykule wykorzenianiem ludzi z tradycji, obyczajów, norm współżycia społecznego i jakiejkolwiek wspólnotowości, czyli pchanie w stronę nihilizmu.
    Za PRL do blokowisk przeniosła się wieś lub ogólnie ludzie wyrzuceni z miejsc, gdzie rodziny żyły od pokoleń. Nie zostali przez to mieszczaństwem w rozumieniu XIX-wiecznym, raczej zostali masą, która utraciła dotychczasowe obyczaje a nie nabyła specjalnie nowych wartościowych. Wielu księży chwaliło PRL, bo ludziom dali mieszkania. Tylko już trudniej było dostrzec, jaka obyczajowość rodzi się w PRL-owskim dobrobycie, bo dla księży wyznacznikiem była tylko jaka taka frekwencja na mszy, bez wnikania co się kryje za formalnym uczestnictwem.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg