Władze Arabii Saudyjskiej ostrzegły w piątek, w pierwszy dzień ramadanu, niemuzułmanów, aby w miejscach publicznych do zmierzchu nie jedli, nie pili, nie palili, gdyż w przeciwnym razie grozi im wydalenie z kraju.
W Arabii Saudyjskiej przebywa według rządowych danych 8 mln cudzoziemców z Azji, krajów arabskich oraz Zachodu. Saudyjskie MSW wezwało ich do "okazania szacunku dla uczuć muzułmanów" oraz "przestrzegania świętych rytuałów muzułmańskich". W przeciwnym razie grozi im zerwanie kontraktów i wydalenie.
Jak wyjaśnia agencja AP, ultrakonserwatywne sunnickie królestwo wydaje co roku z początkiem ramadanu takie ostrzeżenie. Ma ono służyć przypomnieniu, że sprzymierzona z Zachodem Arabia Saudyjska przestrzega surowych religijnych praw, które mają wpływ na wiele politycznych posunięć... Arabia Saudyjska, której niemal połowa ludności nie ukończyła 30 lat, ostatnio wykazuje oznaki złagodzenia niektórych zasad. Po raz pierwszy w tym roku wysyła na igrzyska olimpijskie sportsmenki. Król Abd Allah obiecał kobietom prawo prowadzenia samochodu i prawo głosu w wyborach w 2015 roku. Próbuje również powściągnąć zapędy policji obyczajowej.
Zdaniem saudyjskiego obrońcy praw człowieka Walida Aboula Chaira, który czeka na proces w związku ze swoją działalnością na rzecz praw kobiet, chociaż takie posunięcia ze strony władz sprawiają wrażenie poluzowania, "jeśli rozejrzeć się wokół, nic się nie zmienia i ucisk trwa". Według niego cudzoziemcy stale są narażeni na wydalenie z Arabii Saudyjskiej za najmniejsze uchybienie.
Ostatnio saudyjskie królestwo powierzyło większość spraw związanych z wdrażaniem prawa księciu Ahmedowi ibn Abd al-Azizowi, znanemu z wiernego trzymania się surowych religijnych zasad. Wcześniej książę był gubernatorem świętego miasta Mekki.
Arabia Saudyjska obawia się - pisze agencja AP - że fala arabskiej wiosny z zeszłego roku, która zmiotła wieloletnich autorytarnych przywódców w Egipcie, Libii i Tunezji oraz sąsiednim Jemenie, mogłaby dotrzeć i do niej.
Stosuje zatem strategię kija i marchewki i aby nie dopuścić do niepokojów, obiecuje około 120 mld dolarów najniżej zarabiającym warstwom społeczeństwa. Jednocześnie brutalnie rozprawia się z protestami, zwłaszcza we wschodnich regionach kraju, zdominowanych przez szyitów, którzy domagają się większych praw, i stara się utrzymać pośredni kurs między konserwatystami a reformistami w łonie sunnickiej większości.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?