Według wierzeń starożytnych Egipcjan, dusza ludzka dzieliła się na trzy poddusze, opuszczające ciało w momencie zgonu.
Pierwszą z nich miała być dusza Ba. Przedstawiana jako ptak z ludzką głową odpowiadała za charakter, osobowość zmarłej osoby. Mieszkała w grobie, ale mogła opuszczać go kiedy tylko chciała i odwiedzać świat żywych, przyjmując w nim dowolną postać. Niektóre źródła podają, że w momencie zgonu odłączała się od ciała i ulatywała jako ptak.
Drugą była dusza Ka (duch życia, sobowtór). W chwili poczęcia stwarzał ją bóg Chnum. „Była dokładną fizyczna i emocjonalną repliką zmarłego, uwięzioną w jego żywym sercu” – pisze Joyce Tyldesley w publikacji „Mumia”, wydanej nakładem KDC. Po śmierci Ka opuszczała serce, ale nie mogła opuścić grobu. Miała być stale obecna obok ciała zmarłego, dlatego też potrzebowała napojów, pokarmów i ubrań, które w grobie regularnie musieli zostawiać krewni i przyjaciele zmarłej osoby.
Trzecią, nieśmiertelną „podduszą” była dusza Ach, zwana też czasem Akh. Ta mogła opuścić grób i stać się nową gwiazdą, „żeglować za dnia w słonecznej barce boga Re lub zamieszkać na wieczność z królem Ozyrysem na Polu Trzcin” - dowodzi Tyldesley.
Pole Trzcin - zwane też Polem Ofiarnym lub Polami Jalu - było rajem, w którym pracę wykonywali słudzy, zaś zmarli spędzali czas na wiecznych zabawach i rozkoszach. Ale by zamieszkać nim wraz z Ozyrysem, trzeba było być… faraonem. Inni śmiertelnicy początkowo nie mieli tam wstępu.
Z czasem wierzenia uległy jednak zmianie i wstęp do raju był możliwy, ale po zdaniu specjalnego egzaminu, któremu w zaświatach dusza Ach była poddawana przez strażników w labiryncie magicznych bram i drzwi.
Ci zadawali najróżniejsze zagadki i pytania. Odpowiedzi na nie wkładano zmarłym do grobów w postaci swoistych ściągawek, zwanych „Tekstami Sarkofagów” bądź „Księgą Umarłych”.
Po egzaminie dusza trafiała do sali sądowej, w której 40 bóstw (na czele z Ozyrysem) słuchało usprawiedliwienia się zmarłego z ziemskiego życia. Potem, w tzw. sali dwóch prawd Anubis ważył serce zmarłego, a Thot zapisywał wynik i jeśli serce należało do prawego człowieka, próba kończyła się pomyślnie i duszę czekała wieczność na Polu Trzcin. Jeśli nie, serce rzucano na pożarcie Amnitowi o krokodylim pysku, przednich łapach lwa i tylnich hipopotama. Następnie zaś wypędzano taką duszę na ziemię, gdzie błąkała się jako zjawa, sprowadzająca na śmiertelników rozmaite nieszczęścia.
Ale w zaświatach także można było umrzeć. Wówczas już definitywnie. Co powodowało taką ostateczną Drugą Śmierć? Zapomnienie żyjących na ziemi o zmarłej osobie lub rozkład jego ciała. Stąd też u faraonów mania tworzenia własnych podobizn i inskrypcji ze swymi imionami oraz rozwój egipskiej sztuki balsamowania.
*
Korzystałem z książek:
***
Tekst z cyklu Alfabet religii
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?