Co łączy świętego Patryka, druidów, wróżki, czarownice i pewnego smoka, wywołującego swym rykiem paniczny strach?
W „Legendach irlandzkich” - zbiorze zredagowanym przez Gordona Jarvie i wydanym u nas nakładem wydawnictwa PAX - znajduje się interesujący tekst pt. „Podwodna kraina”. Interesujący nie tylko ze względu na niezwykłe, baśniowe perypetie jego bohaterów, ale także z uwagi na wzmianki o celtyckim święcie Beltaine, o którym czytamy, że to „czas wielkich czarów (…) w świetle księżyca; w powiewach wiatru usłyszeć można było śpiew wróżek unoszący się ponad rosistymi polami znaczonymi srebrnym szlakiem ich stóp”.
Święto obchodzono 1 maja. Rozpoczynało ono w świecie celtyckim okres letni, tak samo, jak Samhain (z którego wyewoluowało Halloween) inaugurowało okres zimowy.
Tego dnia stada bydła wypędzane były na wyżej położone pastwiska, wcześniej jednak przejść musiały między dwoma ogniskami, przygotowanymi przez druidów. Ów rytuał chronić miał zwierzęta przed zarazą i w pewnych regionach przetrwał do dni dzisiejszego.
Śmiertelnicy obchodzili Beltaine (bel znaczy jasny, błyszczący, natomiast tine to ogień) w ciągu dnia. W noc poprzedzającą święto „urzędowały” zaś wróżki i czarownice. Celtowie, by chronić się przed nimi palili na wzgórzach odstraszające je ogniska. Z tego samego powodu noszono przy sobie gałązki jarzębiny.
U starożytnych Greków panikę powodowało nagłe pojawienie się bożka lasów Pana. U Celtów wywoływał ją natomiast przeszywający serca ryk rozjuszonego smoka, który rozlegał się w wieczornych godzinach Beltaine. Wtedy to „mężczyźni i kobiety bledną i opadają z sił, ciężarne tracą płód, dzieci odchodzą od zmysłów, a zwierzęta, drzewa, ziemia i wody stają się jałowe” – dowodzą Sylwia i Paul F. Botheroyd w wydanym przez Książnicę „Słowniku mitologii celtyckiej”.
Koniec zimy i początek lata to także czas walki tych dwóch pór roku, czy może raczej symbolizujących je sił ciemności i światłości. 24-godzinny czas Beltaine był okresem przejścia, czymś "pomiędzy", kiedy dobro i zło mieszały się ze sobą i nic ich nie oddzielało. Z obawy przed wdarciem się zła z zaświatów, Celtowie naprawiali w tym dniu płoty i ogrodzenia, co w niektórych regionach Irlandii praktykowane jest do dziś.
1 maja na wzgórzu Uisnech następował także nowy, społeczny początek. Zgromadzeni tam Celtowie rozsądzali narosłe w ostatnim czasie spory oraz np. wchodzili w związki małżeńskie.
W dniu Beltaine przybywać miały do Irlandii ważne w jej historii plemiona, bohaterowie mitów, a nawet sam św. Patryk. Ognie wielkanocne, które tego dnia „zapala Patryk przeciw druidom, są niczym innym jak ogniami rytualnymi święta Beltaine. Tak więc święty staje się w jemu poświęconym micie dobroczynnym geniuszem twórczych sił wiosennej przyrody. Za jego przyczyną światłość króluje nad ciemnością, dzień nad nocą, życie nad śmiercią” – pisał Jerzy Gąssowski w „Mitologii Celtów” (Wyd. Artystyczne i Filmowe).
*
Tekst z cyklu Alfabet religii
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?