Sanie popkulturowego Santa Clausa – ciągnięte rzecz jasna przez latające renifery - jest nam dane oglądać w reklamach, filmach fabularnych i animacjach, atakujących nas co roku w przedświątecznym okresie.
Czczony przez chrześcijan różnych wyznań św. Mikołaj z Miry z reniferami raczej do czynienia nigdy nie miał, więc trudno uznać je za jakoś szczególnie z nim związane, aczkolwiek medialne pomieszanie z poplątaniem sprawia, że dziś niemal każdy przedszkolak zapytany o zwierzęta świętego Mikołaja odpowie: renifery!
Próżno jednak szukać w chrześcijańskich bestiariach i leksykonach wzmianek o tych ssakach z rodziny jeleniowatych, występujących na terenach Eurazji i Ameryki Północnej. Należy się więc cofnąć do prehistorii, gdy renifery uchodziły za zwierzęta kultowe, a ich podobizny pojawiały się na naskalnych malowidłach.
Przed wiekami uchodziły za symboliczne zwierzęta lunarne, kojarzone z porą nocną. Widziano w nich przewodników dusz, zmierzających do świata umarłych.
Tatarzy wierzyli np. że duch szamana może pojawiać się pod postacią renifera lub też dosiadać go niczym rumaka. Lapończycy składali z renifera ofiarę, mającą zapewnić pomyślność i bezpieczeństwo ich stadom.
Na terenach Syberii powszechna była wiara w „pana reniferów”, który miał być strażnikiem stad. Dziś np. mieszkańcy Labradoru czczą „pana wszystkich reniferów”, zaś dla Nieńców renifer jest zarówno zwierzęciem świętym, jak i żywicielem rodziny (Nieńcy korzystają z jego mięsa).
Przed setkami lat był także świętym zwierzęciem skandynawskiej Wielkiej Matki Isy, a dziś szczególnie czczony jest przez rdzennych mieszkańców Kanady, Alaski, czy Grenlandii - głównie przez Inuitów.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż północnoamerykański renifer to karibu. Występuje on w niezliczonych inuickich mitach, w których pojawia się np. jako Kanipinikassikueu, czy też Mistrz Karibu.
Pewna pradawna opowieści głosi, iż jeden z Inuitów zakochał się w samicy karibu i sam zamienił się w zwierzę tego gatunków, stając się w ten sposób wspomnianym Mistrzem Karibu. To on opiekował się stadami i udzielał Inuitom zgody na to, by mogli polować na karibu, spożywać ich mięso i wykonywać z ich skór, kości i poroża, rozmaite przedmioty.
Gdy Inuici nie przestrzegali niektórych zasad religijnych lub niewłaściwie odnosili się do duchów, czy zwierząt, Mistrz Karibu sprowadzał na nich nieszczęścia – stada karibu nie pojawiały się na terenach łowieckich i w społeczności zaczynał panować głód.
Mistrz Karibu był tylko jednym z wielu mistrzów, czy też panów zwierzęcych, aczkolwiek w mitologiach indiańskich często postrzegano go jako najważniejszego z nich, swoistego przywódcę, reprezentanta wszystkich mistrzów zwierzęcych.
Miejscem komunikacji z Mistrzem Karibu był specjalny namiot, czy też wigwam, zwany Kushapatshikan (trzęsący się namiot).
To w jego wnętrzu Kakushapatak - czyli szaman – komunikował się w czasie specjalnej ceremonii z Mistrzem Karibu i innymi duchami. Gdy namiot/wigwam zaczynał się trząść, oznaczało to, iż wzywany duch pojawił się w jego wnętrzu.
*
Artykuł z cyklu Alfabet religii
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...
Czyli tak naprawdę co? Religia? Filozofia? Styl życia zwany coraz częściej lifestyle’m?