Obok skarbnika, diobła, czy zmory, utopiec to najpopularniejszy bohater śląskich podań i bojek. Jego geneza jest jednak pogańska, a konkretnie: słowiańska.
W śląskim folklorze można znaleźć wyjaśnienie, że utopce to strącone z nieba, zbuntowane anioły, które wpadły do rzek lub stawów i tam już pozostały. Gdy wciągną kogoś do wody i utopią, porywają duszę takiego śmiertelnika i trzymają ją w krauzie, czyli słoiku… - tyle śląskie, ludowe opowieści.
Nieco inaczej całą sprawę widzą religioznawcy. Dla nich jest jasne, że utopiec, czy też wodnik, to postać jeszcze przedchrześcijańska, będąca… No właśnie. Czym, lub kim?
Swoistą personifikacją wiru wodnego? Duchem topielca, który w danej rzecze, czy jeziorze stracił życie? Duszą samobójcy? Płodem ciężarnej, która utonęła? A może po prostu piaskiem rzecznym, z którego, w jakiś tajemniczy sposób, taki wodny demon powstawał?
Jak widać wersji i hipotez jest sporo, podobnie jak i opisów wyglądu tego słowiańskiego demona.
Gdy przybierał ludzka postać, miał być wychudzonym, oślizgłym mężczyzną, z błonami między palcami. Ale jako władca świata podwodnego, był też czasem po prostu wielką rybą, płynącą na czele ławicy. Niekiedy zaś poganie widzieli w nim mglistą zjawę chodzącą po falach.
Wierzyli, że można się przed nim chronić. W bramy wstawiali np. wycięte w kształcie głowy słupy. Dokonywali także ofiarnych obrzędów, licząc, że gdy utopią krowę, konia, czy kurę, to utopiec nie utopi człowieka.
Gdy jednak do takiego nieszczęścia doszło, opowiadano sobie historie o duchach utopionych śmiertelników usługujących utopcowi. I tak np. utopione kobiety przędły kądziel „z mgieł unoszących się nad ługami, które dostarczały im olbrzymy płanetnicy, ażeby utkały im płachty, w których oni noszą wodę” – pisał Andrzej Szyjewski w wydanej przez WAM książce „Religia Słowian”, z której korzystałem przy pisaniu tego tekstu, będącego kolejnym hasłem w naszym portalowym Alfabecie religii.
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...