Ogień, zimno i ciemność. W jednym miejscu? Niemożliwe.
Ogień daje ciepło, a więc nie może nam być przy nim zimno. Daje także światło, przeganiające panujące wcześniej wokół nas ciemności. Tak jest na ziemi. Ale wedle żydowskich wierzeń w gehennie (zwanej też gehinom) jest inaczej. To leżące w zaświatach piekło do którego zbrodniarze trafiają, by ponieść karę za popełnione za życia grzechy.
„Kara wymierzana w gehinom zależy od rodzaju grzechów danej osoby. I tak, za złośliwe plotkowanie wisi się na własnym języku, a Balaam, który chciał wystawić Izraelitów na pokusy niemoralności seksualnej, tkwi zanurzony we wrzącym nasieniu” – czytamy w „Encyklopedii tradycji i legend żydowskich” Alana Untermana (wyd. Książka i Wiedza, 2000 r.).
Gdy pojawi się Mesjasz, osoby cierpiące dotąd męki w gehennie usłyszą odmawiany w niebiosach kadisz. Gdy na zakończenie modlitwy wypowiedzą słowo „amen”, zostaną uwolnione i postawione przed obliczem Pana… - tak, w wielkim skrócie, opisać można żydowskie wierzenia na temat piekielnej gehenny.
Genezy tej koncepcji należy szukać rzecz jasna w Biblii, gdzie przeczytać możemy o Ge-Hinnom, a więc – w tłumaczeniu z hebrajskiego – dolinie Hinnom.
To przez nią przebiegać miała granica oddzielająca pokolenie Beniamina od pokolenia Judy. Ale było to także miejsce, w którym czczono pogańskich bogów i odprawiano straszliwe rytuały.
„I zbudowali wyżyny Baala w dolinie Ben-Hinnom, by ofiarować swych synów i swoje córki ku czci Molocha” – czytamy w Księdze Jeremiasza. Z Drugiej Księgi Królewskiej dowiadujemy się natomiast, że na owych „wyżynach Baala” (czyli najpewniej kultycznych kopcach zwanych Tofet, usypanych na cześć tego kananejskiego boga burzy, przyrody i płodności) znajdowało się Palenisko-Zgroza, w którym poganie spalali swych potomków, ofiarowując ich bóstwu. Podobnie postąpili judzcy królowie - Achaz i Manasses.
Obrzędów takich zakazał król Jozajasz, zaś prorok Izajasz ostrzegał, iż wrogowie Izraela zostaną unicestwieni w Tofet, które „zostało pogłębione, rozszerzone; stos węgli i drwa w nim obfitują. Tchnienie Pana niby potok siarki je rozpali”.
To najprawdopodobniej od tego momentu dolina Ben-Hinnom z konkretnego, geograficznego miejsca, stała się synonimem piekielnego gehinom. Zaczęto nawet wierzyć, że to właśnie w istniejącej przecież do dziś dnia dolinie, znajduje się jedna z bram prowadzących do tego przerażającego, ogromnego żydowskiego piekła.
Ogromnego, gdyż, jak pisali w „Mitach hebrajskich” Robert Graves i Raphael Patai „ziemia w stosunku do Gehenny jest jak mała pokrywka w stosunku do olbrzymiego kotła”.
W tej wydanej przez Cyklady w 1993 roku publikacji przeczytać możemy też m.in. o siedmiu warstwach Gehenny „z których każda kryje spichrze ciemności. Najwyższą warstwą jest Szeol, a pod nim leżą inne, które zwą się Zguba, Najniższy Dół, Ściek, Cisza, Bramy Śmierci oraz Bramy Cienia. Ogień każdej z warstw jest sześćdziesiąt razy bardziej prażący od ognia poprzedniej warstwy. Tu odbywają karę grzesznicy, a anioły ich torturują”.
***
Tekst z cyklu Alfabet religii
Kościół z tym walczył, ale jak widać ta walka nie była do końca wygrana.
W ostatnich latach także w tej dziedzinie pojawia się we mnie mnóstwo pytań i wątpliwości...